Okradziono ją z magii. Pozostawiono na śmierć. Zdradzonej przez tych, którym ufała najmocniej, i odartej z magii Sal Kakofonii nie pozostało nic prócz imienia, sławy i legendarnej broni. Ma jednak wolę silniejszą od czarów i świetnie wie, dokąd pójść. Blizna to kraina rozdarta przez potężne imperia, do której zbuntowani magowie się udają, żeby zniknąć, zhańbieni żołnierze umrzeć, Sal zaś idzie tam z mieczem, bronią i listą siedmiu nazwisk. Zemsta sama w sobie jest nagrodą. Jeśli zafascynowała cię magia i cynizm powieści Zemsta najlepiej smakuje na zimno Abercrombiego, kochasz brutalne westerny Sergia Leone i Clinta Eastwooda w stylu Dobry, zły i brzydki, to w nowym cyklu Sama Sykesa znajdziesz spektakularne połączenie tych uzależniających składników. Nie oderwiesz się od lektury i pokochasz Sal Kakofonię, bezwzględną antybohaterkę na krwawej drodze do zemsty i odkupienia.
Premiera (Świat)
1 września 2020Premiera (Polska)
1 września 2020ISBN
9788381880114Polskie tłumaczenie
Mirosław P. JabłońskiLiczba stron
656Autor:
Samuel SykesGatunek:
FantasyWydawca:
Polska: Rebis
Najnowsza recenzja redakcji
Powieść Siedem czarnych mieczy otwiera nową na naszym rynku serię fantasy pt. Upadek Imperiów. Jej autor, Sam Sykes, zabiera czytelników do świata pełnego magii, okrucieństwa i znacząco różniących się od siebie potęg politycznych, które walczą o wpływy na swego rodzaju ziemi niczyjej. Na tym tle otrzymujemy intrygującą opowieść o zemście.
Bohaterka powieści Siedem czarnych mieczy, Sal Kakofonia, poluje na zbuntowanych magów, zwanych Włóczęgami. Nie jest to łatwy i bezpieczny fach, ale Sal ma dwa atuty: sama uczyła się magii, a także posiada niezwykłą broń, która miota potężnymi zaklęciami. Przemierzając spustoszoną krainę, szuka tropów ludzi, którzy ją zdradzili. A gdy na nie natrafia, robi niemal wszystko, by dokonać zemsty. Kiepsko być jej wrogiem, ale niewiele lepiej być jej przyjacielem. A jednak, dzięki połączeniu bezczelności, czarnego humoru i bezkompromisowości, można ją polubić. Jest to o tyle istotne, że cała powieść to teatr jednego aktora (i jej broni), gdzie pozostałe postaci służą jedynie jako tło jej poczynań.
Świat wykreowany przez Sykesa potrafi zaintrygować nawet tego czytelnika, który zjadł zęby na powieściach fantasy. Po części dzieje się tak za sprawą powolnego odsłaniania kart, rzucania określeń i nazw bez natychmiastowego tłumaczenia ich znaczenia i kontekstu. Ważniejsza jest jednak różnorodność pojawiających się motywów. Nieoczywisty system magii, tajemnicze artefakty i boskie dary, przedziwne bestie i znacząco różniące się od siebie frakcje i państwa: sporo tego, prawda? A to nie wszystko, co autor zdołał wykorzystać w kreacji świata. W dodatku większość się sensownie łączy, choć na niektóre powiązania przychodzi długo czekać.
Niestety, gdy przejdzie pierwsza fascynacja światem, przywykniemy do bohaterów, a momentami niechronologiczna narracja straci urok, pojawia się uczucie pustki, której nie jest w stanie wypełnić fabuła. Środkowa część Siedmiu czarnych mieczy jest zbyt monotonna, przeciągnięta. Końcówka po części to rekompensuje, ale Sykes najwyraźniej nie wyczuł, w którym momencie zakończyć etap ekspozycji. Szkoda, bo mogłaby to być jeszcze lepsza powieść.
Niemniej Siedem czarnych mieczy należy uznać za powieść dość udaną, z potrafiącą zaintrygować bohaterką i światem przedstawionym. Sporo jest tu akcji podlanej specyficznymi żartami i tajemnicą. Warto dać tej historii szansę.