Kultowa opowieść Marka Millara i Steve’a McNivena, twórców słynnej Wojny domowej. Minęło pięćdziesiąt lat, odkąd złoczyńcy przejęli władzę nad światem. Ameryka zmieniła się w jałowe pustkowie, którym rządzi strach i prawo pięści. Nikt nie wierzy w powrót superbohaterów, a już na pewno nie starzec znany dawniej jako Wolverine, który wyrzekł się przemocy i osiadł na odludnej farmie. Jednak gdy gang Hulka zagrozi jego żonie i dzieciom, będzie musiał poszukać dla nich ratunku po drugiej stronie kraju. Pokona tysiące kilometrów i ujrzy dziesiątki zbrodni, zanim pozna prawdę... i zmierzy się z własną przeszłością, która nie daje mu spokoju.
Premiera (Świat)
19 czerwca 2019Premiera (Polska)
19 czerwca 2019ISBN
9788328141759Polskie tłumaczenie
Tomasz SidorkiewiczLiczba stron
228Autor:
Steve McNiven, Mark MillarGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Żyjemy w czasach, w których przynajmniej część czytelników cierpi na przesyt schematycznym podejściem do świata superbohaterów - trykociarze albo muszą odnaleźć się w historiach jawiących się jak odgrzewane kotlety, albo giną w oparach absurdu i poszukiwania taniej sensacji. Nowatorskich pomysłów w tej branży jest jak na lekarstwo, choć kreatywnego zapału twórcom i tak nie odmówimy. Wszystko zależy więc od tego, czy za opowieść o danym herosie zabiera się wizjoner, czy raczej zwyczajny wyrobnik. Do pierwszego grona z całą pewnością zalicza się Mark Millar, na komiksowym poletku postać nietuzinkowa. Nie chodzi tu nawet tyle o jego zawodowy dorobek, co sposób, w jaki stara się on czytać na nowo superbohaterską mitologię. Widać to najlepiej w historii Wolverine. Staruszek Logan, która powraca na polski rynek za sprawą wydawnictwa Egmont. Na trwałe zrewolucjonizowała ona zbiorowy odbiór postaci Rosomaka, odbijając się również głośnym echem w świecie kina. Nie będę ukrywał, że w moim prywatnym rankingu najważniejszych komiksowych historii wszech czasów zajmuje ona jedno z czołowych miejsc. Złożyło się bowiem tak, że w umęczonym Loganie przemierzającym bezdroża postapokaliptycznej Ameryki odnalazłem cząstkę siebie.
Nakreślony przez Millara i rysownika Steve'a McNivena trykociarski pejzaż jest tyleż brutalny, co sterylny w swoim wyjałowieniu. Większych niż życie postaci praktycznie tutaj nie ma - zginęły lata temu, a niedobitki niczym szczury ukrywają się w swoich norach i pieczarach, by jakoś powiązać koniec z końcem i tym samym zmierzyć się z do bólu posępną rzeczywistością. Na tym tle wyłania się postać Logana, męża i ojca, który od dekad nie wysuwa szponów, poświęcając energię nie na heroiczne czyny, a na pracę przy okalającym jego dom polu. Gdy w jego wydawałoby się spokojny żywot wejdzie okrutna banda potomków Hulka, Rosomak w ramach straceńczej misji będzie musiał przemierzyć Stany Zjednoczone po to tylko, aby zdobyć środki na zapłatę haraczu oprawcom. Pomoże mu w tym dawny kompan, Hawkeye, którego życie także nie oszczędzało. Droga, jaką podążają niegdysiejsi superbohaterowie, uderza tak na poziomie dosłownym, jak i symbolicznym. To w końcu wędrówka przez rozszarpany działaniem rozmaitych gangów kraj, uchodzący dawniej za najwspanialszy na świecie, a przecież cała podróż to także podążanie w kierunku jądra ciemności i odkrywania prawdy o sobie samym. Spodziewajcie się jeszcze doskonale wkomponowanych w opowieść fabularnych twistów - Waszym oczom ukaże się historia rodem z zupełnie innego świata, taka, która prawdopodobnie już na zawsze zapadnie Wam w pamięci.
Już na wstępie lektury zdamy sobie sprawę, że Millar ma unikalny pomysł na grę naszymi przyzwyczajeniami w myśleniu o superbohaterskiej rzeczywistości. Herosi ponieśli porażkę, nie ma żadnych szans na odwrócenie takiego obrotu spraw. Nie uchowała się nawet legenda czy przekazywany z pokolenia na pokolenie mit; przypomnijcie sobie o tym wniosku, gdy w ramach przytłaczającej sekwencji Wolverine - zamiast siekać wroga, aż miło - pokornie godzi się na wejście w rolę prześladowanego. Raz po raz będziemy chcieli dostrzec w Loganie ostatniego sprawiedliwego, samotnego kowboja w krajobrazie nędzy i rozpaczy, jednak im mocniej tego pragniemy, tym częściej Millar zacznie zmieniać naszą optykę. W jego świecie konwencja westernu i opowieść drogi wchodzą ze sobą w wyjątkową zależność, która musi wybrzmieć nawet w wykorzystanej przewrotnie tonacji kumplowskiej - Rosomak i Hawkeye to przecież starzy znajomi, którzy w trakcie wspólnej wędrówki skonfrontują się z kilkoma upiorami przeszłości. Wszystko staje tu na głowie, żaden z bądź co bądź świetnie rozpisanych protagonistów nie może liczyć na taryfę ulgową. A jednak Millarowi i tak udaje się postawić nienachalne pytania o naszą naturę, jej (nie)zmienność, życiową powinność. To trochę tak, jakby Bez przebaczenia łączyło się z Mad Maxem, a później cały twór wchodził jeszcze w relację z filozofią egzystencjalną. Każdy z nas odnajdzie w tej opowieści coś dla siebie, od zwolenników brutalnych bitek począwszy, na szukających w komiksach bogatej, zakamuflowanej symboliki i odwołań psychologicznych skończywszy.
Pełen znakomitych dialogów scenariusz Millara nie działałby jednak tak dobrze, gdyby nie znalazł dopełnienia w jedynych w swoim rodzaju rysunkach McNivena. Te są i przytłaczające swoją drastycznością, i zarazem realistyczne. W niektórych kadrach brutalność będzie się na nas wylewać, choćby poprzez ukazywane tu względnie często strugi krwi. McNiven z wielką lubością zdaje się sięgać po estetykę gore, przy czym jeszcze lepiej radzi on sobie w ukazywaniu świata przedstawionego. Na tym polu należy odnotować choćby szerokie panoramy, pełne brudu, piachu i innego pyłu, choć uderzające głównie za sprawą wszechobecnej pustki. Ta kapitalnie rezonuje w zapomnianych przez świat, upadłych miastach czy w klimacie pustynnym, który rysownik z całą pewnością doskonale eksponuje. Pamiętajmy też, że autor ilustracji ma przemyślane podejście do portretowania samych postaci - umiejętnie operuje perspektywą, by wydobyć z nich psychologiczną głębię, co widać choćby w jego zamiłowaniu do zbliżeń na twarze bohaterów.
Wolverine - Staruszek Logan to komiks wymagający, który przypadnie do gustu szczególnie czytelnikom o stalowych nerwach. Millar i McNiven wykreowali w nim świat Rosomaka bez specjalnego oglądania się na jego mitologię - jeśli ta ma znaczenie, to choćby w trakcie ujawnienia traumy, z którą zmaga się główny bohater. Twórcy skrzętnie korzystają jednak z oryginalności swojej wizji, którą nieustannie chcą konfrontować z oczekiwaniami czytelnika. Niczym dzieci liczymy bowiem na pokazanie pazura, na non possumus dla wyjałowionej rzeczywistości, w której przyszło żyć Loganowi. Zanim jednak nadejdą szpony, musimy zastanowić się nad tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Powiesz, że jedynym możliwym kierunkiem wędrówki jest śmierć. Wolverine przypomni Ci jednak, jak łatwo pomylić ją z... życiem.