Anthony Hopkins o walce z nałogiem. 'Mogłem kogoś zabić’
Anthony Hopkins może pochwalić się naprawdę wieloma sukcesami i do dziś cieszy się znacznym uznaniem w Hollywood. Okazuje się, że aktor niegdyś zmagał się z nałogiem. Pewnego dnia zdał sobie jednak sprawę, że mógł doprowadzić do tragedii. Jak to zdarzenie wpłynęło na jego przyszłość?
fot. Sony Pictures Classics
Anthony Hopkins bez wątpienia zasłużył na miano jednego z najwybitniejszych aktorów na świecie. 87-latek ma na swoim koncie aż 56 nominacji do prestiżowych nagród filmowych, a w jego ręce trafiły dwa Oscary. Pierwszy z nich trafił w jego ręce za rolę Hannibala Lectera w kultowym Milczeniu owiec. Drugą z prestiżowych statuetek w kategorii Najlepszy aktor pierwszoplanowy otrzymał za sprawą roli swojego imiennika w filmie Ojciec z 2020 roku. Okazuje się, że gdyby lata temu nie postanowił zawalczyć ze swoim nałogiem, jego kariera mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.
Anthony Hopkins mógł doprowadzić do tragicznego wypadku
Anthony Hopkins postanowił wrócić wspomnieniami do dnia, który z pewnością wolałby wymazać ze swojej pamięci. W podcaście The Interview 87-latek przyznał, że niegdyś mógł spowodować tragiczny wypadek samochodowy, będąc pod wpływem alk*holu:
Aktor dodał:
Anthony Hopkins zdradził też, że zaczął pić, ponieważ był prześladowany w szkole, a dzięki alk*holowi czuł się ''wielki'' i o wiele bardziej komfortowo. Wspomniał też:
Na koniec Hopkins przyznał, że jest wdzięczy, że wciąż żyje:
W grudniu 2024 roku minęło 49 lat, odkąd Anthony Hopkins nie pije alkoholu. Wywiad aktora w podcaście The Interview możecie zobaczyć poniżej:
Źródło: The Interview