Eurowizja 2022: Ukraina tłumaczy się z punktów dla Polski
Polska równocześnie otrzymała od Ukrainy najwyższą i najniższą notę podczas głosowania w konkursie Eurowizji – w głosowaniu publiczności zgarnęła maksymalne 12 punktów, a od jurorów… nic. W sieci wybuchła z tego powodu prawdziwa burza.
Polska równocześnie otrzymała od Ukrainy najwyższą i najniższą notę podczas głosowania w konkursie Eurowizji – w głosowaniu publiczności zgarnęła maksymalne 12 punktów, a od jurorów… nic. W sieci wybuchła z tego powodu prawdziwa burza.
14 maja 2022 roku odbył się wielki finał 66. Konkursu Piosenki Eurowizji. Jednym z uczestników, którzy walczyli o zwycięstwo, był reprezentujący Polskę Krystian Ochman z utworem River. Artyście ostatecznie udało się osiągnąć 12. miejsce, co jest 5. najwyższym wynikiem w historii polskiej Eurowizji.
Wkrótce po ogłoszeniu wyników w sieci wybuchła prawdziwa burza. Wielu Polaków w mediach społecznościowych nie kryje oburzenia faktem, że jurorzy Ukrainy nie przyznali Ochmanowi żadnego punktu. Oliwy do ognia dolewa tylko to, że Polska występ Ukrainy oceniała na 12 punktów oraz to, że sami Ukraińcy – od których w ramach głosowania publiczności Polska otrzymała 12 punktów – ochoczo się do tech pretensji przyłączają.
Eurowizja 2022 – Ukraina tłumaczy się z punktów dla Polski
Przewodniczący ukraińskiego jury na Eurowizji został niemalże zmuszony do odpowiedzi ze względu na ilość pretensji, które pojawiły się po przedstawieniu wyników głosowania. Jak słusznie zauważono, ukraińskie jury nie powinno się z tego tłumaczyć, ponieważ oceniało tegoroczne występy i sytuacja na świecie nie miała na te oceny wpływu. Wadim Lisica poinformował:
Wkrótce później przewodniczący jury zablokował swój profil, być może z powodu ilości hejtu, który na niego spadł.
Natomiast członkini ukraińskiego jury – Iryna Fedyshyn – zdecydowała się pokazać swoją kartę do głosowania, którą miała być dowodem, że niektórzy członkowie ukraińskiego jury głosowali na Polskę. Choć post został już przez nią usunięty, na zdjęciu było widać postawioną przy Polsce liczbę 10. Jak się jednak okazuje, na swoich kartach do głosowania jurorzy nie wpisują przyznawanych punktów, a szeregują ich w kolejności od najlepszego do najgorszego. Dopiero później zestawia się te rankingi i na ich podstawie przyznaje się punkty. Co za tym idzie Iryna Fedyshyn albo sama nie zrozumiała tych reguł, albo postanowiła skorzystać z faktu, że nie każdy dobre rozumie zasady rządzące Eurowizją.
W kolejnym poście dodała natomiast:
Piosenkarka wyjaśniła zasady głosowania:
Ocena jury: I miejsce to 1 punkt, II miejsce to 2 punkty. W związku z tym napisałem, że Polska otrzymała ode mnie 10 punktów. Mówiąc jaśniej, to 10. miejsce w rankingu. 10. miejsce to nie zero. Żaden z jurorów nie wie, jak te miejsca zostały następnie uformowane w punkty, które podano publiczności. (…) Apeluję do komitetu organizacyjnego Eurowizji, aby wyjaśnił narodowi ukraińskiemu dokładnie, jak liczono głosy (…).
W jednym z następnych postów napisała:
Swoją opinię na temat ukraińskich wyników głosowania wyraził ambasador Ukrainy w Polsce. Na swoim profilu na Twitterze zamieścił wpis o następującej treści:
Do sprawy odniósł się także ukraiński minister kultury Ołeksandr Tkaczenko, który odniósł się równocześnie do reprezentanta Polski, jak i Ukrainy. Ocenił on, że zero dla Polski to „prawdziwy wstyd”.
Źródło: onet.pl / dziendobry.tvn.pl