fot. Warner Bros.

Florence Pugh (Midsommar, Czarna Wdowa) i znany piosenkarz, Harry Styles (Dunkierka, Eternals), w filmie Nie martw się, kochanie wystąpią w roli małżonków, Alice i Franka. Reżyserka thrillera, Olivia Wilde, zadbała o to, aby w jej produkcji nie zabrakło licznych scen seksu pomiędzy głównymi bohaterami, które zostały pokazane już w pierwszym zwiastunie filmu. To właśnie one przykuły uwagę fanów muzyka, co nie do końca spodobało się grającej u jego boku aktorce. Artystka podała powód, dla którego twierdzi, że to wcale nie o nich powinno się rozmawiać w kontekście filmu. 

Nie martw się, kochanie - Florence Pugh o scenach seksu

Niedługo przed swoją premierą film Nie martw się, kochanie doczekał się pierwszej zapowiedzi, w której przyszli widzowie poznali bohaterkę Florence Pugh, czyli gospodynię domową mieszkającą w utopijnej społeczności wraz ze swoim mężem. Choć ich związek początkowo sprawia wrażenie szczęśliwego, szybko wychodzi na jaw, że biznes prowadzony przez Franka prawdopodobnie skrywa pewne tajemnice, które mogą wpłynąć także na jego relację z żoną. 

Zobacz także:

-

Florence Pugh i Harry Styles mieli konflikt na planie Don't Worry Darling?

-

My Policeman: Harry Styles wystąpi w nagich scenach?

W wywiadzie dla magazynu Harper's Bazaar, Florence Pugh postanowiła odnieść się do przyszłych widzów filmu Nie martw się, kochanie, którzy wyrażając swoją opinię w sieci, zwrócili uwagę wyłącznie na sceny seksu pomiędzy małżonkami i zupełnie pominęli pozostałe aspekty filmu. Aktorka nie ma wątpliwości, że projekt w którym wzięła udział jest czymś o wiele więcej, niż tylko produkcją mającą na celu przyciągnięcie do kin wielbicieli Harry'ego Stylesa, który jest uważany za jednego z najpopularniejszych artystów muzycznych na świecie. Dlatego też w wywiadach promujących film nie zamierza skupiać się przede wszystkim na ich wspólnych scenach seksu. 

Film Nie martw się, kochanie zadebiutuje na kinowym ekranie 23 września 2022 roku.

Nie martw się, kochanie - zdjęcia z filmu

Fot. Materiały prasowe