„Adventure Time” #01: Pora na przygodę! – recenzja
Data premiery w Polsce: 3 grudnia 2014Pierwszy tom „Adventure Time” może nie poraża niesamowitą historią, ale humor i dystans twórców do swojego dzieła sprawia, że lektura komiksu to dla czytelnika wspaniała przygoda.
Pierwszy tom „Adventure Time” może nie poraża niesamowitą historią, ale humor i dystans twórców do swojego dzieła sprawia, że lektura komiksu to dla czytelnika wspaniała przygoda.
"Adventure Time" dla osoby niezaznajomionej z serialem Cartoon Network to niezłe zaskoczenie. Unikając jak ognia kreskówki, bojąc się kolorowych, zniekształconych bohaterów, do samego komiksu miałem dość ambiwalentny stosunek. A jednak skusiłem się na pierwszą część książkowych przygód Finna i Jake’a. Nie żałuję.
Człowiek, który nie do końca wygląda jak człowiek, i gadający pomarańczowy pies, który na dodatek potrafi przybierać różnorakie kształty, to tylko wierzchołek góry lodowej. Wśród bohaterów „Adventure Time” znajduje się także (żywa oczywiście) archaiczna przenośna konsola do gry, Królewna Balonowa, Lodowy Król czy groźny Król Zły, a każda następna postać dziwniejsza jest od poprzedniej. Dla biednego chłopaka, który wychował się na "Smerfach", "Gumisiach" i "Tabaludze", każde zetknięcie z tą kreskówką wydaje się być koszmarnym narkotykowym tripem. Stąd nieruchome obrazki pozwalają w całości skupić się na dialogach i komentarzach - a te są po prostu niesamowite!
W pierwszym zbiorowym tomie „Adventure Time” Król Zły postanawia zniszczyć cały świat za pomocą worka, który wciąga do swego wnętrza dosłownie wszystko, więc także i krainę Ooo, którą zamieszkują nasi bohaterowie. Zresztą nim się obejrzymy, nasi bohaterowie już w tym worku się znajdą - wraz ze wszystkim, co do tej pory znali. Całkiem niezły początek historii jak na pierwszy zeszyt.
Fabularnie historia prosta jest jak budowa cepa: pierwsze zwycięstwo antagonisty, później plan ucieczki, pierwsze starcie, nowy plan i ostateczne zwycięstwo – nic, czego nie można było się spodziewać. Zanim jeszcze humor da o sobie znać w całej okazałości, w oczy rzuca się najpierw forma całej opowieści – świadomej swojej komiksowości i ograniczeń narzucanych przez kadry, plansze i fakt, że historie rysunkowe są medium niemym (co zauważa twórca pod koniec tomu). Bardzo często więc na samym dole planszy pojawiają się przypisy, które komentują ukazywane wyżej wydarzenia – opisane jest m.in. to, co nie zmieściło się w kadrze, ale także narrator chętnie nam przypomina, że zawsze jest czas na przygodę albo że Finn i Jake to najwięksi przyjaciele na świecie itd. Mnóstwo jest także wiadomości bezpośrednio zwracających się do odbiorcy („FACHOWA PORADA: Jeśli chcesz urosnąć i poślubić królewnę, rób wszystko odwrotnie niż Lodowy Król. Będziesz mieć dużo punktów na starcie”), a czasem sam narrator ubolewa nad swoim losem, jak w momencie, w którym Królewna Babka z Piasku mówi, że doskonale radzi sobie bez małżonka, co narrator komentuje tym, że on radzi sobie z tym od lat.
[image-browser playlist="664156" suggest=""]
Świadomość formy przejawia się także w tym, że na niektórych kadrach bohaterowie upominają się o uwagę, a twórcy co chwilę tworzą zupełnie nowe zasady działania uniwersum. Lot w kosmos bez odpowiedniego sprzętu? Dlaczego nie! Czy ktoś wcześniej wspominał, że w „Adventure Time” nie da się tego robić? No właśnie… To wszystko połączone ze świetnym humorem, z reguły opierającym się na grze słów i czerstwych sucharach, powoduje, że lektura komiksu jest świetną rozrywką. Z pewnością duża w tym zasługa tłumacza, dzięki któremu żarty językowe śmieszą także i nas.
Wizualnie komiks jest raczej uchwyconą na nieruchomych kadrach kreskówką – postacie są oczywiście dość charakterystyczne, a gumowatość Jake’a przedstawiana jest czasem na wielu kadrach. Najciekawsze pod tym względem są jednak okładki znajdujące się pod koniec tomu (a jest ich sporo), w których różni artyści w dowolny sposób i różnymi stylami odwzorowują świat i bohaterów – trzeba przyznać, że niektóre z nich są rzeczywiście śliczne.
Czytaj również: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela – co w kolejnych tomach?
Jak już wspominałem wyżej, historia jest bardzo prosta i prawdopodobnie można całość streścić w zaledwie kilku zdaniach, lecz z pewnością nie to jest w „Adventure Time” najważniejsze. Humor i odautorskie komentarze to główna oś komiksu i te elementy stanowią o jej poziomie. Aż chciałoby się zobaczyć podobną kombinację połączoną z jeszcze ciekawszą fabułą. Czekać więc na kolejny tom? Albo zobaczyć wreszcie kreskówkę? Chyba najwyższy czas, by dać jej drugą szansę.
Poznaj recenzenta
Jędrzej SkrzypczykKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat