„American Crime”: sezon 1, odcinek 2 i 3 – recenzja
W kolejnych odsłonach "American Crime" potwierdza, że jest przejmującą, pełną niuansów opowieścią o problemach społecznych i ludzkich dramatach, dodatkowo okraszoną ciekawym wątkiem kryminalnym.
W kolejnych odsłonach "American Crime" potwierdza, że jest przejmującą, pełną niuansów opowieścią o problemach społecznych i ludzkich dramatach, dodatkowo okraszoną ciekawym wątkiem kryminalnym.
„American Crime” zwodzi nas swoim tytułem. Spodziewać się można, że jest to kolejny serial, w którym obserwujemy, jak morderca wodzi za nos policjantów lub detektywów. Nic bardziej mylnego. W nowych odcinkach zbrodnia, przestępca i motywy jego działania schodzą na drugi plan, ważne jest natomiast to, co dzieje się dookoła.
„American Crime” praktycznie całkowicie pomija to, nad czym przez wiele odcinków rozwodzą się inne produkcje tego typu – śledztwo. Co prawda toczy się ono i od czasu do czasu słyszymy o jego postępach, jednak to nie jest motyw przewodni. Przekazywane przez śledczych informacje są tylko pretekstem do pokazania ludzkich zachowań i emocji, zaprezentowania, jak bohaterowie radzą sobie w tak ekstremalnej sytuacji i jaki wpływ na ich decyzje oraz czyny mają wcześniejsze życiowe doświadczenia.
Jest to tym ciekawsze, że każda z postaci ma na to swój własny sposób. Ojciec Matta za wszelką cenę próbuje zrozumieć, co stało się z jego synem, poukładać fakty, znaleźć brakujące elementy układanki, które pozwolą mu na pełne rozeznanie się w sytuacji. Odmienną postawę przyjmuje matka zamordowanego – Barb. Jej priorytetem jest ukaranie sprawców i zapewnienie im jak najsurowszego wyroku. W swoich działaniach jest nieugięta. Sprawia wrażenie osoby, która nie cofnie się przed niczym. Uparcie dąży do celu i broni swoich przekonań, nawet jeśli wszyscy dookoła mówią jej, że nie ma racji. Chociaż Barbra w wielu momentach irytuje swoją uporczywością i wybiórczym przyjmowaniem faktów, to ma ku temu powody. Jej zachowanie nie jest irracjonalne - jest spowodowane latami przykrych doświadczeń. W „American Crime” nic nie dzieje się bez powodu. Postacie, ich charaktery i zachowania są dopracowane w najmniejszych szczegółach. Bohaterowie zachowują się tak, a nie inaczej z określonych powodów.
[video-browser playlist="675613" suggest=""]
Problemy rasowe, etniczne i stereotypy kulturowe w kolejnych dwóch odcinkach wysuwają się na pierwszy plan. Miasteczko, w którym rozgrywa się akcja serialu, jest swego rodzaju kulturową bombą – mieszkają w nim biali Amerykanie, Afroamerykanie i Latynosi. Konflikty pomiędzy nimi, wzajemne oskarżenia i niesnaski są motorem napędowym wydarzeń. Wpływają także na zachowania i osądy bohaterów. Barb, którą ze strony imigrantów spotkało w życiu wiele złego, uparcie dąży do zakwalifikowania morderstwa jej syna jako zbrodni z nienawiści. Natomiast mechanik Gutierrez tak bardzo chce dobrze wypaść w oczach policjantów, że naraża swojego syna na pobyt w poprawczaku.
W odcinku trzecim swoje kilka minut mają też rodzice Gwen. Oni również robią co mogą, by odnaleźć się w tej nowej, trudnej sytuacji. Podobnie jak Russ i Barb zmuszeni są do godzenia się z niewygodnymi faktami na temat swojego dziecka. Informacje, które wychodzą na jaw w trakcie śledztwa, nie są tym, czego rodzice chcieliby słuchać na temat swojego dziecka. Sprawa robi się jeszcze ciekawsza, gdy okazuje się, że matka Gwen, Eve, wiedziała o małżeństwie córki dużo więcej, niż można się tego było na początku spodziewać. Ciekawie rozwija się również wątek domniemanego mordercy, Cartera, oraz jego dziewczyny. Ta para od samego początku była interesująca, a kolejne odcinki przynoszą nam rozwinięcie ich wątków. Oboje porzucili swoje rodziny i wygodne życie dla nałogu, za co płacą teraz ogromną cenę, czego nie omieszkała wypomnieć Carterowi odwiedzająca go w więzieniu siostra.
Czytaj również: Jeremy Clarkson zostanie zatrudniony przez Netflix? James May też odchodzi z BBC?
„American Crime to poważny, zmuszający do myślenia serial, obok którego nie można przejść obojętnie. Nie ma tu prostych, podanych na tacy rozwiązań rozgraniczających jasno, co jest dobre, a co złe. Zamiast tego dostajemy bardzo prawdziwą, bardzo niejednoznaczną historię, która prowokuje do zastanowienia się nad ludzką psychiką i charakterem oraz do zadawania pytań, na które odpowiedzi nie zawsze są jednoznaczne. I aż szkoda, że serialowi z tygodnia na tydzień spada oglądalność, bo przez to zamknie się on pewnie w jednym sezonie.
Poznaj recenzenta
Monika RorógDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat