„American Crime”: sezon 1, odcinek 9 i 10 – recenzja
Po emocjonującym zakończeniu 8. odcinka "American Crime" w kolejnych odsłonach powraca do swojego typowego, spokojnego sposobu przedstawiania wydarzeń. Nie oznacza to jednak, że robi się nudo czy nieciekawie. Wręcz przeciwnie, o ile to w ogóle jeszcze możliwe, serial z każdą kolejną minutą staje się coraz bardziej pasjonującą opowieścią.
Po emocjonującym zakończeniu 8. odcinka "American Crime" w kolejnych odsłonach powraca do swojego typowego, spokojnego sposobu przedstawiania wydarzeń. Nie oznacza to jednak, że robi się nudo czy nieciekawie. Wręcz przeciwnie, o ile to w ogóle jeszcze możliwe, serial z każdą kolejną minutą staje się coraz bardziej pasjonującą opowieścią.
„American Crime” to serial, którego nie ogląda się łatwo i który zapewne nie każdemu widzowi się spodoba. Kiedy jednak przyzwyczaimy się do jego dość specyficznego sposobu prezentowania rzeczywistości, odkryjemy, że w tym spokoju i powolności scen scenarzyści znaleźli sposób na pokazywanie ludzkich uczuć i dramatów w sposób, w jaki nieczęsto dane nam jest oglądać je w telewizji.
Bohaterowie „American Crime” najbardziej emocjonujące chwile przeżywają zazwyczaj w samotności. W najważniejszych, nierzadko przełomowych wydarzeniach udział biorą tylko dwie, góra trzy osoby, bo to nie o widowiskowy zbiorowy płacz i wzdychanie na kilka głosów tu chodzi, lecz właśnie o tych pojedynczych zwykłych ludzi, o to, jak zachowywać się będą i jakich wyborów dokonają w stresujących chwilach. Zrządzenie losu sprawiło, że muszą się oni zmierzyć z niesłychanie trudną sytuacją i tylko od nich samych zależy, jaki sposób postępowania wybiorą oraz jak dalej potoczy się ta historia.
Świetnym przykładem jest tutaj chociażby scena, w której Russ, przeglądając rzeczy w domu Matta, odkrywa jego zdjęcia z Afganistanu. Jeśli do tej pory ktoś jeszcze (oczywiście oprócz Barb) wierzył w kryształową przejrzystość tej postaci, to dostał właśnie najlepszy dowód na to, jak bardzo się mylił. Russ, któremu przecież już nie raz oberwało się od byłej żony i który z każdym odcinkiem ma jej prawdopodobnie coraz bardziej dość, mógłby z chęci czystej zemsty pobiec do Barb i pokazać jej, jakiego to „bohatera” wychowała. On jednak postanawia odłożyć dumę do kieszeni i czym prędzej pozbyć się oczerniających syna zdjęć. Dzięki jego decyzji nikt więcej nie zobaczy, jak Matt Skokie pozuje z ciałem zabitego Afgańczyka, a Barb dalej będzie mogła opowiadać, że wychowała syna na bohatera i patriotę, który z własnej i nieprzymuszonej woli zaciągnął się do wojska.
W tym samym czasie nie próżnuje też Barb. Uczy się strzelać ze świeżo zakupionej broni i jest zadowolona z własnych postępów – potrafi wycelować tak, by w razie potrzeby kogoś zastrzelić. Chwila, w której bohaterka przyznaje, że to dobrze, iż umie tak właśnie strzelić, pokazuje, w jak ciężkim emocjonalnie stanie się znajduje. Boi się o własne życie, czuje się zagrożona, nie zawaha się zabić, jeśli będzie taka potrzeba.
Z poważnym rozterkami mierzy się natomiast młody Tony. Z jednej strony chce wydostać się z poprawczaka, z drugiej jednak podoba mu się zdobyty niedawno respekt wśród rówieśników. Wydarzenia, których był uczestnikiem, na stałe odcisną się na życiu nie tylko jego, ale całej jego rodziny. Z rodziną próbuje się również pogodzić Hector, który nagle zapragnął być przykładnym ojcem i partnerem. Zapomniał jednak, że do tej pory odgrywanie „normalnego” życia nie do końca mu wychodziło, a zwyczajne codzienne obowiązki, jak chociażby wstawanie do pracy, po pewnym czasie zaczynały mu się nudzić. Hector chce zmienić swój świat diametralnie i od razu – planuje ślub, wspólnie mieszkanie, wspaniałą pracę. Zapomina jednak, że osiągnięcie tego nie jest takie proste.
[video-browser playlist="695185" suggest=""]
Zdecydowanie jednym z najważniejszych momentów 9. odcinka "American Crime" jest rozmowa matki Aubry najpierw z Aliyah, a potem z Carterem. Niestety w tym drugim wypadku scena nieco trąci banałem i przywołuje na myśl kiepskiej klasy romansidła. To tam zazwyczaj padają zdania w stylu „kochasz ją, więc odejdź dla jej dobra”. Tutaj oczywiście sytuacja bohaterów jest inna i przyznać trzeba, że prośba matki Aubry nie jest bezzasadna. Mimo to lekki niedosyt pozostaje. O tym małym niedociągnięciu zapomina się na szczęście bardzo szybko, a wszystko dzięki zeznaniom Aubry. Przesłuchania z udziałem tej bohaterki stają się z odcinka na odcinek coraz ciekawsze, a ona sama wyrasta na jedną z najbardziej fascynujących postaci. Nigdy nie wiadomo, czym zaskoczy nas tym razem. To ona zazwyczaj dostarcza nam szokujących informacji i ciekawych zwrotów akcji. Jej przyznanie się do zabójstwa Matta Skokie odwraca całą historię o 180 stopni i nadaje jej zupełnie nowego wydźwięku. Od tej chwili nic już nie jest takie, jakim wydawało się być do tej pory.
Odcinek 10. w dużej mierze opiera się na radzeniu sobie z ujawnionymi przez Aubry informacjami i przystosowaniu się do nowej sytuacji oraz nowych faktów. Zeznania dziewczyny wywracają do góry nogami nie tylko całe śledztwo, ale także życie zaangażowanych w nie osób.
Nie chodzi mi tu bynajmniej o Aubry i Cartera, ale o Hectora, a przede wszystkim o Barb i Russa. Poznanie nowych faktów sprawiło, że ugoda Hectora z prokuratorem przestała istnieć, a wszystkie jego plany legły w gruzach. Jednak nawet te wydarzenia nijak mają się do tego, co aktualnie przeżywają Barb i Russ. Zrewidowanie wyobrażeń na temat syna jest w tej chwili dla nich nieuniknione, mimo to ostatkiem sił trzymają się tego, w co wierzyli do tej pory - zwłaszcza Barb, która nadal uparcie twierdzi, że to Carter zabił jej syna. Ta kobieta zdaje się nie dostrzegać faktów nawet wtedy, kiedy się o nie przewraca. Odrobiny spokoju pośród tego szaleństwa szuka też Mark, który oddala się od rodziców, ale za to zbliża do Gwen. Spotyka się z nią i stara pomóc.
Drugim ważnym elementem odcinka jest proces Tony’ego. Chociaż wydawać by się mogło, że chłopak znajduje się w sytuacji bez wyjścia – dowody jego winy są ewidentne, on sam nie chce zeznawać, na dodatek wszyscy członkowie jego społeczności odwrócili się od niego – to ostatecznie udaje mu się uniknąć poprawczaka. Przyznać trzeba, że scena jego ponownego wyjścia na wolność jest jedną z najbardziej wzruszających w całym serialu.
Czytaj również: „Impersonalni” dostają zamówienie tylko 13 odcinków. Czy 5. sezon będzie finałowym?
Tuż przed finałem „American Crime” serwuje nam doskonałe odcinki, które rozbudzają oczekiwania wobec zakończenia serii. W tej chwili nic nie jest do końca jasne i trudno przewidzieć, jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy uświadomimy sobie, że serial został przedłużony na drugi sezon, nic więc nie musi się wyjaśnić w 11. odcinku.
Poznaj recenzenta
Monika RorógDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat