Ash – recenzja filmu
Ash to nowa propozycja z pogranicza horroru i science fiction od Prime Video. Czy film w reżyserii byłego producenta muzycznego Flyinga Lotusa stanie się hitem?
Ash to nowa propozycja z pogranicza horroru i science fiction od Prime Video. Czy film w reżyserii byłego producenta muzycznego Flyinga Lotusa stanie się hitem?

Połączenie horroru i science fiction to nic nowego dla Hollywood. Każdy choć trochę zainteresowany kinem kojarzy filmy z serii Obcy. Kultowe, straszne i wciągające. Czy Ash ma szansę w starciu z tym gigantem? Raczej nie. Zbyt dużo jest tu elementów bardzo dobrze znanych fanom tego gatunkowego miksu. Za wiele inspiracji, za mało oryginalności.
Mamy tu historię Riyi (Eiza Gonzalez), astronautki, która po przebudzeniu orientuje się, że nikt z jej załogi nie przeżył podróży. Osamotniona, w dodatku bez wiedzy o tym, co się stało, stara się przetrwać. Na pomoc rusza jej naukowiec Brion (Aaron Paul). Razem próbują rozwiązać zagadkę zniknięcia reszty załogi.
To fabuła oklepana przy tego typu produkcjach – i to niestety czuć. Mało wciągająca, nie powoduje, byśmy sami zastanawiali się nad rozwiązaniem filmowej zagadki. Nie robimy tego być może dlatego, że po obejrzeniu masy podobnych tytułów znamy świetnie ten schemat. Twórcy nie chcą nas wyprowadzić z błędu. Dostajemy to, czego możemy się spodziewać. Ani jednego elementu większej kreatywności. Nie ma ani wciągających bohaterów, którzy zainteresowaliby widza, ani szalonych plot twistów zaskakujących wszystkich oglądających. Postacie obcych też nie straszą tak, byśmy bali się spojrzeć na ekran. Poza tym jest po prostu nudno. Mało się dzieje: rozmowa dwóch bohaterów, Ryia ma straszne wizje, znowu rozmowa, potem znowu wizja. I tak w kółko. Zakończenie ani nie jest satysfakcjonujące, ani nie sprawi, że odczujemy rozczarowanie. Zero emocji.
Eiza Gonzalez to też spory minus tej produkcji. Być może aktorka, znana do tej pory głównie z filmów akcji, nie najlepiej odnajduje się w takim gatunku. W związku z wydarzeniami jej mimika miała wyrażać strach, ale to kompletnie nie wychodzi. Wkrada się sztuczność. Nie daje to efektu przestraszonej i zagubionej bohaterki. Lepiej jest z Aaronem Paulem, wcielającym się w Briona. Widać charakter postaci i to, w jaki sposób działa bohater. Poznajemy też jego główny cel. Czuć, że bardziej interesuje go wylot z obcej planety niż rozwiązanie zagadki morderstwa załogi.
Pod względem wizualnym film wypadł zdecydowanie najlepiej. Czerwone światło, które często widać na ekranie, dobrze komponuje się z wszechobecną ciemnością. Również kwestia klaustrofobii miejsca jest realistyczna i na wysokim poziomie. Czego nie można powiedzieć o tym, jak wyglądają postacie obcych – bez zaskoczenia, jak zmiksowane postacie z innych tego typu produkcji. Mało straszą, bardziej śmieszą.
Film podpasuje tym, którzy mają małe wymagania i lubią schematyczne horrory z prostą fabułą. Inni, liczący na coś ambitniejszego, mogą być rozczarowani. Miało być strasznie, wyszło nudno.
Poznaj recenzenta
Marcin Patocki



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1975, kończy 50 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1976, kończy 49 lat

