Atak dywersyjny
Strike Back z nawiązką wynagradza grzeszki poprzednich dwóch odcinków i funduje widzom epizod zdecydowanie najlepszy w czwartym sezonie.
Strike Back z nawiązką wynagradza grzeszki poprzednich dwóch odcinków i funduje widzom epizod zdecydowanie najlepszy w czwartym sezonie.
Fantastyczny szósty odcinek należy pochwalić w trzech aspektach. Pierwszy z nich to wyśmienite rozwinięcie postaci Locke’a, który po śmierci Dalton przejął dowodzenie nad Sekcją 20. Twórcy od samego początku starają się uchylić rąbka tajemnicy co do przeszłości bohatera – zabiegu, którego nie dokonali w przypadku Rachel. Przez cały poprzedni sezon nie dowiedzieliśmy się o niej praktycznie nic, a gdy zaczęła w końcu nabierać wyrazu w tej serii – została uśmiercona, zanim zaczęło nam na niej zależeć.
Ten błąd nie jest powielany w przypadku roli, w którą wciela się Robson Green. To świetny aktor i trudno go nie lubić w kreacji Locke’a. Tortury i kopanie własnego grobu nie przeszkadzają mu w zaserwowaniu kilku dowcipów czy ciętych ripost. Nagle ton poważnieje i dowiadujemy się, że protagonista nie ma tak naprawdę nic do stracenia i pod kopułą sarkazmu tłumi w sobie mroczne emocje. Retrospekcje przybliżają nam los jego syna i żony oraz to, że szef Sekcji 20 również ma osobiste porachunki do załatwienia i pała niesamowitą rządzą zemsty. W tym sezonie może nie wystarczyć czasu na ten wątek, ale w kolejnym już tak. Obyśmy się doczekali, ponieważ to bardzo ciekawa ścieżka, którą można podążyć, a scena z grą w rosyjską ruletkę pokazuje, jak bardzo działaniami Locke’a kierują wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat.
Kolejny aspekt to rewelacyjne sceny akcji, szczególnie moździerzowy atak na brytyjską ambasadę w Budapeszcie. Sekwencja ta była pełna napięcia, a towarzyszące jej strzelaniny perfekcyjnie ją dopełniały. I racja, znów można by przyczepić się do kwestii realizmu tych fragmentów, ale przecież zupełnie nie o to chodzi. Tylko o eskapizm w czystej postaci.
[video-browser playlist="635027" suggest=""]
Oczywiście czarny charakter tego dwuodcinkowego bloku, czyli Mairead McKenna, ginie w tym odcinku. Zanim jednak do tego dochodzi, w ręce ludzi tajemniczego al-Zuhariego wpada dysk twardy, na którym zawarte są dane mogące dać terrorystom dostęp do baz wojskowych NATO w całej Europie. Główny atak jeszcze przed nami, a zniszczenie placówki dyplomatycznej było tylko dywersją. Wraca również Kamali i to właśnie z jego rąk ginie członkini IRA. Ten człowiek to enigma i nie da się przewidzieć, na ile gra frontów. Jedno jest pewne – ukrywa przed naszymi bohaterami jeszcze wiele tajemnic.
Na koniec moje wrażenia z samej końcówki – siedzący do nas tyłem człowiek ciężko pracujący nad rozszyfrowaniem elementu kluczowego do doprowadzenia do globalnego kataklizmu. To wszystko w rytm złowieszczego i podnoszącego napięcie motywu muzycznego. I jest tylko garstka ludzi, która może powstrzymać nadciągający Armagedon. Czy ktoś nie poczuł się jak wtedy, kiedy obgryzając paznokcie, oglądał Strike Back?! Bardzo podobny to klimat, więc nie mogę doczekać się dalszych epizodów.
Kolejny blok odcinków to wyprawa do Rosji, gdzie zapewne rozwinie się wątek tamtejszej mafii i jej bossa pragnącego rychłej śmierci Scotta i Stonebridge’a. Pierwszy zabójca zawiódł na całej linii; tym razem pewnie będzie ich cała gromada. Czy do gry wejdą warte grube pieniądze diamenty, które Scott właśnie wycenił u jubilera? Wszystko zaczyna powoli układać się w jedną całość – w sposób jak najbardziej satysfakcjonujący.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat