Banger - recenzja filmu
Banger to francuska komedia, która została stworzona dla Netflixa. Vincent Cassell powraca jako DJ Scorpex, którego grał wcześniej w jednym z odcinków serialu CANAL+. Jest to dość niekonwencjonalny pomysł, który rozpada się jak domek z kart.
Banger to francuska komedia, która została stworzona dla Netflixa. Vincent Cassell powraca jako DJ Scorpex, którego grał wcześniej w jednym z odcinków serialu CANAL+. Jest to dość niekonwencjonalny pomysł, który rozpada się jak domek z kart.

Banger opiera się na totalnym absurdzie w świecie przestępczości i muzyki elektronicznej, ale gubi się w tym, co powinno budować komediową otoczkę. Uwielbiam francuskie kino za to, jak kreatywnie podchodzi do kwestii rozbawiania widowni. Tutaj jest dość specyficznie, ale rzadko zabawnie. Najlepiej wypada humor sytuacyjny, którego jest mało. Przed seansem nie czytałem żadnych informacji o tym filmie, więc zdziwił mnie przypisany do niego gatunek. Na ekranie dzieją się dziwne wydarzenia, ale komediowo nie wybrzmiewa tutaj nic.
Czym ten film miał być? Jako komedia radzi sobie dość nieporadnie, wywołując częściej uczucie zażenowania lub obojętności. Nie wiem, czy dane absurdy miały rzeczywiście być zabawne, czy może reżyserowi przyświecał inny cel. Jako thriller też niekoniecznie się sprawdza, bo Banger ma dużo dystansu i przesadny luz. Trudno cokolwiek traktować tutaj na poważnie. Zwłaszcza gdy Scorpex, czyli główny bohater, współpracując z policją, udaje się pod przykrywką do gangsterów. Na ekranie mają miejsce rozmaite szaleństwa, ale absolutnie nigdy nie czuje się napięcia czy zagrożenia. Niełatwo wciągnąć się w misję, gdy twórca nie może się zdecydować, czy chce rozśmieszać dziwactwami, czy budować rozrywkę szalonymi działaniami bohatera. Dlatego produkcja cały czas wydaje się stać w rozkroku pomiędzy obydwoma podejściami. Siłą rzeczy do historii szybko wkrada się nuda.
Vincent Cassel jako starzejący się DJ o pseudonimie Scorpex robi, co może, by odnaleźć się w oparach absurdu. W wielu scenach to właśnie on wywołuje uśmiech na twarzy widza i jakieś emocje. Szkoda, że reszta obsady nie ma nic do roboty. Córka bohatera to chodzący stereotyp, a czarny charakter to największe rozczarowanie, ponieważ wydaje się niegroźny i niepotrzebny. To było dla mnie wielkie zderzenie oczekiwań z rzeczywistością, ponieważ zadaniem Scorpexa było zlokalizowanie groźnego i poszukiwanego szefa gangu, a to, co dostaliśmy w finale, to sceny bez pomysłu, napięcia i emocji. A nijaka postać, która nie stanowi absolutnie żadnego zagrożenia, staje się nieporozumieniem. Trochę jak fajerwerki tydzień po Sylwestrze. Nic, co się wydarza na ekranie, nie wywołuje reakcji, ponieważ do fabuły wkrada się przewidywalność i bolesna prostota. Antyklimatyczne zakończenie sprawia, że trudno zaliczyć seans Bangera do udanych.
Banger to film specyficzny. Można dostrzec charakter i styl w tym, jak twórcy wykorzystali muzykę elektroniczną i niedorzeczności świata. Szkoda tylko, że jest wiele dobrych pomysłów, które mało doświadczony reżyser nie potrafił wykorzystać. To powinno trzymać w napięciu, a następnie rozluźniać dobrymi wstawkami komediowymi, a tak nie jest. Nie ma też odpowiedniego balansu gatunkowego ani dobrej dynamiki. Szkoda czasu na tę przeciętną rozrywkę.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 48 lat
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1958, kończy 67 lat
ur. 1994, kończy 31 lat
ur. 1977, kończy 48 lat

