Bar dobrych ludzi - recenzja filmu
Bar dobrych ludzi jest filmem opartym na pamiętniku J.R. Moehringera - autora nagrodzonego Pulitzerem. To historia dorastania, której zabrakło pazura na ekranie. Czy jest to jednak wadą?
Bar dobrych ludzi jest filmem opartym na pamiętniku J.R. Moehringera - autora nagrodzonego Pulitzerem. To historia dorastania, której zabrakło pazura na ekranie. Czy jest to jednak wadą?
Historię w Bar dobrych ludzi śledzimy z perspektywy chłopca patrzącego na świat z ogromną wrażliwością. Po odejściu ojca J.R. wychowywany jest przez matkę, której w życiu - mówiąc delikatnie - nie wyszło. Bohater szuka więc kogoś, kto w pewnym stopniu zastąpi tu tatę. Autorytetem dla niego staje się wujek Charlie, pewny siebie facet prowadzący lokalny bar. Nowy film George'a Clooneya adaptuje autobiograficzną powieść J.R. Moerhingera, dziennikarza Los Angeles Times, który został nagrodzony Pulitzerem. To opowieść o marzeniach i dążeniu do realizacji zawodowych marzeń.
Godziny spędzane w barze są dla dorastającego chłopaka okazją do chłonięcia wszelkich porad życiowych, serwowanych mu przez wujka oraz przesiadującej tam klienteli. Dickens staje się nie tylko symbolicznym drogowskazem, ale też domem, którego tak naprawdę chłopak nigdy nie miał. Clooney postawił na przejrzystość i prostotę kosztem fajerwerków i atrakcji, co z punktu widzenia ekranu nie działa najlepiej. Szkoda, że nie dało się wycisnąć więcej z gorzkiego motywu dorastania.
Bar dobrych ludzi jest sielankową, bardzo przyzwoitą produkcją, która jednak mogłaby zaproponować więcej intensywnych doznań, skonfrontować barowe mądrości z prozą życia i zarysować większy dramat. Historia idzie jakby po sznurku, cytuje wybrane strony z książki, nie wchodząc jednak głębiej w ich sens. Nie miałem okazji czytać pierwowzoru, ale poczucie obcowania z mało kreatywnym streszczeniem nie musi być wcale mylne. Lirycznie jest więc tylko przyzwoicie. Całość słabo prezentuje się od strony formalnej - wybrano dziwną paletę barw, a szczytem możliwości okazuje się narracja z offu oraz spotkanie młodego J.R. ze swoim nieco starszym wcieleniem. Szczerość płynąca od człowieka dla człowieka być może zwolniła z bardziej szczegółowego potraktowania poszczególnych motywów, co oczywiście nie musi być wadą - patos i melancholia w opowieści nie są przecież jedynym sposobem na dotarcie do celu. W moim odczuciu jednak takie postawienie sprawy przez Clooneya nie broni się z ekranu - brak pazura czy dynamiki odbiera okazję do bardziej namacalnego doświadczania całości.
Ku mojemu zaskoczeniu blado wypada wejście w kulturę lokalnych pubów. Alkoholowa libacja nie jest jedynym celem wizyt Dickens - to raczej forma dopingu do przyjemniejszego konstruowania wcale nie takich prostych myśli. Nie ma tam ludzi kolorujących rzeczywistość alkoholem, bo ich doświadczenia są i tak niezwykle barwne. Nie jest to jednak miejsce ciekawe. Być może zabrakło czasu, a może pomysłu na to, żeby Dickens żył mocniej także w świadomości widza.
Bar dobrych ludzi skrupulatnie zarysowuje nam poszczególnych bohaterów, którzy mieli wpływ na J.R. Na pierwszym planie jest oczywiście wujek Charlie. Ben Affleck tworzy ciepłą i bardzo ciekawą kreację, która dobrze wypada na ekranie i zdecydowanie przyciąga widza. Mamy też matkę Dorothy (Lily Rabe), dziadka (Christopher Lloyd), byłą dziewczynę i kolegów ze studiów. Clooney daje nam do zrozumienia, że to oni ukształtowali charakter bohatera. Robi wszystko, by nie zniszczyć ich autorytetu. W filmie nie ma grama patosu, dramaturgii i traum, a całość jest landrynkowa i przyjazna. To jednocześnie stanowi zaletę i wadę, bo dobry feeling nie wyczerpie wszystkiego, co szczególnie ciekawe w tej historii.
Poszukiwanie męskiego wzorca, choroba matki oraz nieudane związki miłosne to skrótowe przedstawienie życia filmowego J.R., które niestety nie spełnia wszystkich obietnic. Większość wątków poprowadzono jedynie przyzwoicie. Motyw dorastania nakreślony jest bardzo cienką kreską, a poszukiwanie tożsamości przez głównego bohatera wybrzmiewa w małym stopniu. Trudno się w to zaangażować. Mimo szczerych chęci twórców moja wrażliwość nie znalazła punktów stycznych z wizją reżysera.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat