„Bez litości” – recenzja
Tym razem nie mamy jednak jak porównać z oryginałem. Serial The Equalizer (1985-89) jest praktycznie w Polsce nieznany, choć grający główną rolę Edward Woodward dostał za niego Złotego Globa i sporo nominacji do Emmy. To opowieść o byłym agencie wywiadu, który teraz pomaga ludziom w kłopotach. Trochę prywatny detektyw, trochę mściciel, trochę po prostu porządny obywatel nieodwracający się od kłopotów innych. Echa tamtej opowieści można dziś znaleźć chociażby w serialu Impersonalni. No a teraz mamy też film – The Equalizer.
Tym razem nie mamy jednak jak porównać z oryginałem. Serial The Equalizer (1985-89) jest praktycznie w Polsce nieznany, choć grający główną rolę Edward Woodward dostał za niego Złotego Globa i sporo nominacji do Emmy. To opowieść o byłym agencie wywiadu, który teraz pomaga ludziom w kłopotach. Trochę prywatny detektyw, trochę mściciel, trochę po prostu porządny obywatel nieodwracający się od kłopotów innych. Echa tamtej opowieści można dziś znaleźć chociażby w serialu Impersonalni. No a teraz mamy też film – The Equalizer.
The Equalizer ("The Equalizer") to opowieść, do której Hollywood od lat przymierzało się i wreszcie się udało. Sądzę, że pomogły ostatnie sukcesy filmów z Liamem Neesonem (cykl "Uprowadzona" i kolejne), w których dobrze wyszkolony niemłody pan radził sobie bez trudu ze sporą liczbą rzezimieszków. Bo taka też jest fabuła The Equalizer. Oto Robert McCall (Denzel Washington) pracuje w dużym markecie budowlanym. Prowadzi proste, bardzo uporządkowane życie, lubi pomagać ludziom, nie może spać i dużo czyta. Ot, prosty, sympatyczny człowiek. Do momentu, gdy się wkurzy. A denerwuje go los młodej Teri (Chloe Grace Moretz), nastoletniej rosyjskiej prostytutki, źle traktowanej przez "opiekuna". Gdy kulturalne rozmowy nie skutkują, McCall w niespełna pół minuty robi porządek z całą miejscową rosyjską mafią, a to powoduje przysłanie z centrali Teddy'ego (Marton Csokas), rosyjskiego specjalisty od trudnych sytuacji. I tu zaczyna się właściwa rozgrywka, która – trzeba przyznać – potrafi widza zaskoczyć, i to nie raz.
[video-browser playlist="630376" suggest=""]
Jak widać, schemat fabularny nie jest specjalnie oryginalny, ale The Equalizer naprawdę dobrze się ogląda. To zasługa zarówno świetnej obsady (duet Washington-Csokas jest idealnie dobrany i świetnie się sprawdza), jak i wszystkich pozostałych elementów. Antoine Fuqua to reżyser, który udowodnił już, że zna wszystkie sztuczki rzemiosła, a czasem potrafi ubogacić je ciekawymi oryginalnymi pomysłami. Pochwały należą się za świetny klimat zdjęć, za idealnie dobraną muzykę (góra 2-3 razy w roku po wyjściu z kina mam ochotę kupić sobie płytę z soundtrackiem – to właśnie jeden z nich), za dobry montaż. To po prostu kawał porządnej rozrywki, grający popularnymi schematami, acz fajnie odświeżonymi i często nawet zaskakująco poukładanymi.
Zobacz również: Fragmenty filmu akcji "Bez litości"
Słowem – mamy tu moim zdaniem potencjał na nowy przyjemny cykl. Przy tym Denzel na sześćdziesiąte (sic!) urodziny udowodnił, że wciąż jest w formie. A ja się przekonałem (podejrzewałem to zawsze), że w takim budowlanym markecie jest mnóstwo fajnych sprzętów do robienia ludziom krzywdy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1990, kończy 35 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1974, kończy 51 lat
ur. 1964, kończy 61 lat