Błąd systemu to historia 10-letniej dziewczynki po przejściach, która w slangu pracowników opieki społecznej w Niemczech jest zwana tytułowym błędem. Wszystko za sprawą traum, które wywołały u niej szereg problemów z agresją i napadami furii. Na pierwszy rzut oka Benni to sympatyczne dziecko, które w jednej chwili może zmienić się w niebezpiecznego potwora, czego skutkiem jest wydalanie z kolejnych domów dziecka. Na pierwszym planie jest to historia o ludzkiej bezradności. Obserwujemy historie wielu dobrych ludzi, którzy poświęcają życie i wkładają serce w pomaganie tym niewinnym, skrzywdzonym przez los dzieciakom. Benni jednak wydaje się kimś, komu nie da się pomóc. Jest to poruszający obraz ludzkich dramatów, o których często się nie myśli, skupiając uwagę jedynie na dzieciach. Ci ludzie bardzo często wkładają serce i czas, by poprawić ich sytuację, a Błąd systemu pokazuje to perfekcyjnie, dając obraz działający na emocje i  pokaz człowieczeństwa, który chciałoby się w kinie i w rzeczywistości częściej oglądać. Zwłaszcza w trzecim akcie można z nimi sympatyzować, ale też szczerze poczuć dramat, z jakim się borykają. Czuliście się kiedyś tak bezsilni, gdy chcieliście komuś pomóc? To jest parszywe uczucie, uwierające w sercu, które w tym filmie pozwala poczuć wiele emocji. Jednym z kluczowych wątków jest relacja twardego, ale sympatycznego opiekuna szkolnego z młodą Benni. Plan jest taki, że odcięcie jej od rzeczywistości i rozkojarzeń nowoczesności poprzez wyjazd na pustkowie w lesie może wiele pomóc. Obserwujemy wówczas budowę zaskakująco ciepłej przyjaźni, która w obliczu emocjonalnych problemów dziecka, staje się fundamentem filmu. Takim, który zarazem jest jego bijącym sercem, pozwalającym się angażować w opowiadaną historię pod kątem skupienia i odczuwania płynących z ekranu emocji. Nie jest to jednak nic łatwego dla bohaterów, bo mamy wiele sytuacji, w których Benni zachowuje się dziwnie, ma swoje napady furii i najwytrwalszemu człowiekowi pościliby nerwy. Oglądanie ich perypetii stanowi o sile Błędu systemu; staje się szybko najważniejszym i najbardziej poruszającym wątkiem. Zwłaszcza wtedy, gdy skorupa twardziela zaczyna powoli się rozpadać, a on zaczyna gubić zawodowy dystans do dziecka, wręcz desperacko chcąc mu pomóc. Benni to postać pełna skrajności i dobra w tym zasługa obsadzenia aktorki w tej roli. Na pierwszy rzut oka to urocze dziecko o blond włosach, które by muchy nie skrzywdziło. Gdy jednak dochodzi do przerażających wybuchów furii, jest to potwór siejący grozę. Są momenty, w których jej zachowanie może szczerze przerazić, jest pełne niejednoznaczności i nieprzewidywalności. Na przykład w szkole śmieje się z niej koleżanka, więc Benni pochodzi i wali jej głową o stół. Bez skrupułów, wyrzutów sumienia czy jakichś ograniczeń. To wszystko idzie w totalną skrajność, ale wiarygodną, przygnębiającą i smutną. Zwłaszcza że wraz z rozwojem historii pewne zachowania Benni zaczynają wywoływać w widzu lęk przeszywający do szpiku kości. Jest wiele groźnych scen (raz czy dwa jest to trochę przewidywalne), które stają się dziwnie nieprzyjemne, bo wiecie, gdy dziecko dopuszcza się przemocy na takim poziomie, po jakimś czasie wiemy, że może zrobić tak naprawdę wszystko i ten strach towarzyszy przy seansie. Działa na emocje. Jednak Benni też wywołuje współczucie; poraża to, jak desperacko chciałaby być normalna i znów mieszkać ze swoją rodziną. Są sceny, w których łzy same napływają do oczu, bo czujemy w jej głosie szczerą tęsknotę za mamą... Bo to jest wręcz szokujące, że rozmawiamy cały czas o dziecku z problemami, które ma matkę i rodzeństwo, a nie może z nimi mieszkać przez swoje traumy. Przez to też Błąd systemu bardzo szybko angażuje emocjonowanie, chwytając za serce, budując napięcie i nie puszczając aż do końca. Problem jednak pojawia się trochę w trzecim akcie, gdy twórcy jakby stracili dokładny pomysł na to, jak chcą to zakończyć. Zaczęli więc odtwarzać wcześniej rozpisane schematy. To rzuca się oczy, bo Benni nawet w kontekście tego, co już widzieliśmy, podejmuje niezrozumiałe fabularnie decyzje, które zamiast podbudować emocjonalny wydźwięk, odnoszą wręcz odwrotny efekt w kulminacji. A szkoda, bo ta kropka nad i powinna jednak potwierdzić wysoką jakość opowiadanej historii, a nie być skazą na poruszającym filmie. Błąd systemu to dobrze zagrana, wzruszająco i przerażająco prawdziwa historia o krzywdzie niewinnego dziecka, któremu nikt nie potrafi pomóc. Pod tym względem jest to coś, obok czego trudno przejść obojętnie i na długo zostanie w sercu. Nawet niedociągnięcia z trzeciego aktu nie są temu w stanie zaprzeczyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj