Co kraj, to obyczaj - co kraj, to inne osoby, które odpowiadają za zachowanie porządku nadprzyrodzonego. W Ameryce najbardziej znani są bodaj dwaj bracia, podróżujący starą, czarną Impalą. Jednak i my, na naszym rodzimym gruncie, też mamy czym się pochwalić (co dostarcza nam fantastyka): czy to szalonym bimbrownikiem z Wojsławic, a czy to, w pewnym stopniu, jednym nordyckim bogiem. Do tej grupy aspiruje też Teodora Wilk, dla przyjaciół Dora, bohaterka serii Anety Jadowskiej.

Jako wiedźma z przejściami, dzieląca mieszkanie z aniołem Joshuą i diabłem Mironem, pilnuje porządku w Thornie, "nadnaturalnym" odpowiedniku Torunia. Przy okazji prowadzą też biuro detektywistyczne dla tamtejszych klientów, którzy walą do nich drzwiami, oknami i portalami. Wszystko za sprawą wydarzeń z części pierwszej, przez które Dora zdobyła wielką sławę, uznanie oraz nowe moce.

Wracając do wydarzeń bieżących, to cała trójka pakuje się w spore kłopoty. I to podwójne: raz, faktycznie musi dojść, dlaczego tytułowi "bogowie są szaleni" (a raczej mający w głębokim poważaniu mniejszych od nich), a dwa, kto aż tak bardzo pragnie im dopiec, a szczególnie aniołowi. Na to wszystko nakłada się również wielka dyplomacja międzygatunkowa, niejasne dziedzictwo Dory oraz zamieszania w… rodzinie. Uf, całkiem sporo wątków jak na książkę, nawet będącą częścią większej serii. I może byłoby to wszystko bardzo zgrabną opowieścią, gdyby nie jeden szkopuł.

Kto miał przyjemność czytać już moje wcześniejsze recenzje, ten wie, że jest jedna rzecz, która mnie w pewien sposób… żeby nie zabrzmieć zbyt staroświecko… odrzuca . Jest nią ilość seksu oraz podniecenia, jakie autorki/autorzy umieszczają w swoich utworach. Nie inaczej jest w "Bogach…", zwłaszcza w początkowych rozdziałach. Jest kilka momentów w tej opowieści, w których akcja została stworzona tylko i wyłącznie po to, by doszło do sceny jak najbardziej intymnej, znacząco rozciągniętej w opisie. Mogę tutaj brzmieć jak ktoś bardzo staroświecki, jednak takie zachowania wydają mi się co najmniej niezdrowe. Żeby też nie było, że jakiś zacofany jestem, to akceptuję seks oraz intymność jako nierozłączną część człowieka, jego biologii; jako determinanty jego postępowań. Jednak co za dużo, to niezdrowo. Na przykład wcale nie obruszałem się, kiedy Geralt i Yennefer robili, co trzeba. Miało to swój smaczek, było dozowane w odpowiednich dawkach i nie stawało się kluczową częścią fabuły. Nie chcę też, by te słowa zostały odebrane za miażdżącą krytykę, gdyż - zwłaszcza w drugiej połowie książki - dostrzegłem w niej coś więcej niż tylko negatywną stronę erotyki. Dostrzegłem, w pewnym sensie, potencjał.

Kiedy początek wydaje się lekko chaotyczny i nastawiony często na sceny erotyczne, w drugiej połowie akcja przyśpiesza i zaczyna się robić ciekawiej, nie tylko w łóżko. Dochodzi do konfrontacji z głównymi przeciwnikami tomu, pojawia się również wiele fabularnych pytań. Może w pewnym stopniu trącą naiwnością, a czasem i uproszczeniami, jednak gdzieś w tle odbija się w nich echo dobrej rozrywkowej fantastyki. Jest niebezpieczeństwo, jest zabawa konwencjami, jest w końcu i przygoda (i to nie w alkowie!). Jest także, czego mi brakowało na pierwszych stronach, prawdziwe poświęcenie i miłość, a nie erotyka udająca miłość. To się da bardzo łatwo wyczuć, głównie przez postawy postaci.

Jeśli o nich mowa, to na pierwszy plan wysuwa się na pewno Dora. Zadziorna i waleczna, potrafi przekonać do siebie czytelnika. Całość wydarzeń widzimy właśnie z jej perspektywy - co miejscami może irytować, ale czasem dawać też okazje do zapoznania się z ciekawymi spostrzeżeniami. Chyba najbardziej ujęła mnie jej zdolność argumentowania i pertraktacji - czego nie można było się w sumie spodziewać. Jednak, z drobną pomoc bóstw, dała sobie radę.

Jeśli chodzi o "mężczyzn" jej życia, lepiej wypada diabeł - ale to chyba standard różnych opowieściach, że tym "badassom" jakoś łatwiej zaistnieć. Anioł wydaje się słabszy, mniej wielowymiarowy (stworzyć dobrze postać anioła to sztuka, ale jak się udaje, to można się cieszyć takimi perełkami, jak chociażby Castiel z {{Supernatutal}}). W drugiej części książki może także zainteresować historia anielskich i piekielnych rodów, ich kontaktów oraz tego, co mają na sumieniu. Chociaż tacy przedstawiciele obu stron, jak Gabriel czy Lucyfer, są przedstawiani po części przez pryzmat kultury masowej, to jest w tym urok. W "Bogach…" cieszy też język - czuć w nim rodzimość i tę specyfikę, jaka panuje w naszej fantastyce. A i też humor, który od czasu do czasu się pojawia, potrafi bawić (czego często podobne, zagraniczne pozycje, nie mają).

Podczas czytania książki chciałem ją w tym tekście zmiażdżyć, głównie z powodu wątku erotycznego. Jednak pokazała mi też drugie, lepsze oblicze - tak więc jej ocena na pewno jest zdecydowanie łagodniejsza. Nie jest to na pewno pozycja wybitna, do której z radością będę wracał, ale też nie jest tak zła, by ją odradzać każdemu. Jeśli są osoby, które odnajdują się w takiej tematyce i szukają czegoś przyzwoitego, to śmiało mogą sięgać po tę pozycję. W ramach i standardach swojego gatunku jest po prostu dobrze zrobiona.

[image-browser playlist="592812" suggest=""]

Autor: Aneta Jadowska
Okładka: miękka
Liczba stron: 454
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydano: 2013
ISBN: 978-83-7574-842-0

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj