Camelot – 1. sezon
Data premiery w Polsce: 15 listopada 2024Camelot niedawno zadebiutował w Polsce na DVD. Z tego też powodu przyjrzałem się bliżej anulowanemu serialowi autorstwa Michaela Hirsta (The Tudors) oraz Chrisa Chibnalla (Torchwood). Sam serial wydaje się przyzwoity, ale odczuć można kilka bardzo dużych wad, które były przyczyną przedwczesnego końca produkcji.
Camelot niedawno zadebiutował w Polsce na DVD. Z tego też powodu przyjrzałem się bliżej anulowanemu serialowi autorstwa Michaela Hirsta (The Tudors) oraz Chrisa Chibnalla (Torchwood). Sam serial wydaje się przyzwoity, ale odczuć można kilka bardzo dużych wad, które były przyczyną przedwczesnego końca produkcji.
Camelot wpisuje się w hollywoodzki trend osadzania w bardziej przyziemnej rzeczywistości wszelkich opowieści fantastycznych. Elementy magiczne zostały zminimalizowane, przez co Michael Hirst mógł pozostać na terenie, na którym czuł się dobrze – spiski, intrygi, inteligentne dialogi i zakulisowe wojny. Innymi słowy próbowano wykorzystać sprawdzoną metodę, która zdobyła serca widzów w Dynastii Tudorów. Nie do końca się to udało, ponieważ w kilku miejscach popełniono kilka złych decyzji, które wpłynęły na całokształt projektu.
[image-browser playlist="602518" suggest=""]©2012 Monolith Films. All Rights Reserved.
Sama fabuła rozpisana na pierwszy sezon prezentuje się nieźle. Przede wszystkim stanowi ona zamkniętą całość, dzięki czemu pomimo anulowania można czerpać przyjemność z serialu. Skupiono się na początkach młodego króla Artura i jego rywalizacji z Morganą. On próbował odbudować legendarne Camelot i zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom, jednocząc ich pod swoim sztandarem, ona z kolei pragnęła korony dla siebie i aby ją zdobyć posunęła się do wszelkiego rodzaju intryg. Największym minusem całej historii jest zbyt wielki nacisk położony na bardzo słabo zrealizowany i źle przemyślany romans Artura z Ginewrą. Naturalnie sporo w tym elemencie pozmieniano względem znanej nam historii, przez co niepotrzebnie zrobiono z tego kiczowatą historię miłosną. Czas przeznaczony na rozterki sercowe młodego Artura można było poświęcić polityce, rywalizacji z Morganą, czy po prostu rozwojowi innych postaci. Niestety, wątek ten stanowi sporą część sezonu, co znacząco rzutuje na jego końcową ocenę. Pozostałe elementy wypadają o wiele lepiej – budowa dworu, ciekawa wariacja uzyskania Excalibura, czy walka z Morganą. Wiele pomysłów na wprowadzenie realizmu w przygody Artura budziło podziw – były ciekawe i przemyślane. Trochę niepotrzebna wydaje się postać zakonnicy, jako doradczyni Morgany – za wiele swoją osobą nie wniosła.
Sama magia, jak wspomniałem wcześniej, została zminimalizowana i zawęziła się do postaci Merlina i Morgany. Jej ukazanie pozostawia mieszane odczucia – wydaje się, że twórcy chcieli oszczędzić na efektach specjalnych, próbując nadać realistycznego tonu elementom nadnaturalnym, osiągając tym samym marny efekt. Takim oto sposobem Merlin bardziej przypomina mędrca i zarazem doradcę Artura, a Morgana charyzmatycznego polityka. Oboje aktorów należy pochwalić, gdyż stworzyli wyraziste i ciekawe postacie. Joseph Fiennes, mniej utalentowany brat Ralpha, radzi sobie nieźle, ukazując nam odrobinę szalonego Merlina, którego zachowanie nie zawsze potrafi nas przekonać. Jego decyzje, wynikające z nieprzemyślanego scenariusza, często rażą głupotą. Szkoda, że z tak charyzmatycznej postaci zrobionego zwykłego szaleńca, który mądry jest jedynie w słowie i często skąpi innym swojej rady, motywując ich do samodzielnego myślenia. Fiennes sprawia dobre wrażenie, ale sama postać już niekoniecznie. Natomiast Eva Green jako Morgana jest fantastyczna. Aktorka pasuje idealnie na charyzmatyczną czarownicę, pragnącą władzy. Green ma odrobinę szaleństwa w swoim spojrzeniu, co perfekcyjnie łączy się z charakterem jej postaci. W wielu scenach aktorka błyszczy, udowadniając, że stworzyła najlepszą kreację w serialu.
[image-browser playlist="602519" suggest=""]©2012 Monolith Films. All Rights Reserved.
Wart wyróżnienia jest James Purefoy, który jak nikt inny nadaje się do roli brutalów w produkcjach kostiumowych. Przypomnijmy sobie chociażby Rome, "Żelaznego rycerza" czy "Solomona Kane'a". Tutaj po raz kolejny udowadnia, że w tego typu kreacjach czuje się jak ryba w wodzie. Jego barbarzyński władca jest przede wszystkim twardy, charyzmatyczny i nieugięty. Szkoda jedynie, że postaci tej nie poświęcono więcej ekranowego czasu. Gościnny występ Liama Cunninghama, który obecnie gra w 2. sezonie Gry o tron również zasługuje na uwagę. Aktor nawet w małej rólce potrafi pokazać się z dobrej strony. Pozostała część obsady, poza królem Arturem, prezentuje poziom przeciętny, niczym się nie wyróżniając.
Jamie Cambell Bower, czyli nasz serialowy król Artur zasługuje na osobny akapit. Jasno i wyraźnie musimy to powiedzieć – zatrudnienie tego aktora było największą przyczyną porażki tego serialu. Jest tragiczny w każdym elemencie swojej gry – brakuje mu charyzmy, jest miękkim dzieciakiem, który na króla się nie nadaje, a tym bardziej na mężczyznę, który tak szybko podbił serce Ginewry. Pomijam fakt, że ilość głupot samej postaci przekroczyła w tym serialu dopuszczalne granicę, a sam Campbell Bower tylko dolewał oliwy do ognia. W scenach dramatycznych jest komiczny – wszelkie jego próby ukazania emocji wywołują zażenowanie. Jeśli nie da się traktować głównej postaci poważnie, akceptować jej, sympatyzować jej działaniu, to coś jest nie tak. Lepszą grę aktorską można zobaczyć w niejednej hitowej telenoweli, do której Campbell Bowera nie zatrudniliby, gdyż tam przynajmniej trzeba udawać drewno, czego on w ogóle nie potrafi.
[image-browser playlist="602520" suggest=""]©2012 Monolith Films. All Rights Reserved.
Technicznie serial stoi na bardzo dobrym poziomie. Kostiumy, scenografia i zdjęcia prezentują wysoką jakość, której można było oczekiwać po takiej produkcji. Nawet muzyka utrzymana w klimacie znanym z innych opowieść z epoki średniowiecza, potrafi przyzwoicie budować emocje. Czasem problemem wydawał się brak rozmachu w tym serialu. Niektóre sceny sprawiają ubogie wrażenie – Camelot od środka wydaje się zbyt zwyczajny, zbyt prosty i mały. Brakuje mieszkańców – czasem ma się wrażenie, że Artur rządzi garstką wieśniaków, a nie licznie zaludnionymi krainami.
Camelot, jak każdy serial, ma swoje słabe i mocne momenty. Ogląda się go dobrze, jeśli już przyzwyczaimy się do tragicznej postaci Artura. Dialogi przeważnie są sprawnie rozpisane i inteligentne, przez co stanowią dobrą rozrywkę dla wielbicieli słownych utarczek. Pierwszy sezon ma zakończenie, które może satysfakcjonować, pomimo tego, że kontynuacji raczej nie zobaczymy. Serial bez wątpienia wart obejrzenia, ale nie da się ukryć, że jest on przykładem zmarnowanego potencjału.
Ocena: 5,5/10
[image-browser playlist="602521" suggest=""]
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1991, kończy 33 lat
ur. 1982, kończy 42 lat