Castle Confidential
Dylematy, z jakimi musieli zmierzyć się Castle i Beckett w finale piątej serii, sprawiły, że serial powrócił do ramówki ABC bardzo odmieniony. Nowa formuła intryguje i wprowadza powiew świeżości, ale czy ma potencjał, by utrzymać się dłużej niż kilka odcinków?
Dylematy, z jakimi musieli zmierzyć się Castle i Beckett w finale piątej serii, sprawiły, że serial powrócił do ramówki ABC bardzo odmieniony. Nowa formuła intryguje i wprowadza powiew świeżości, ale czy ma potencjał, by utrzymać się dłużej niż kilka odcinków?
Zaczynamy dokładnie w tym samym momencie, w którym zakończył się majowy finał. Twist z oświadczynami wywołał wśród widzów mieszane uczucia - w końcu nikt nie chce, aby serial zamienił się w ckliwe romansidło i był kolejną ofiarą klątwy "Na wariackich papierach". Taki ruch, w zestawieniu z pracą agenta federalnego, jaką zaproponowano Kate, skomplikował sytuację na masę różnych sposobów. Po chwili na myśl przychodzi jednak tylko jedno wyjście z tego galimatiasu – podwójne "tak". Beckett przyjmuje oświadczyny i pracę w Waszyngtonie, a Castle jest gotowy zaryzykować związek na odległość. Następuje dwumiesięczny skok w czasie, a Caskett planuje pierwszy od wielu tygodni romantyczny weekend.
W tym momencie serial zaczyna ukazywać swoje nowe oblicze. Po pierwsze, akcja rozgrywa się w dwóch lokalizacjach. Kate jest uziemiona w stolicy, gdzie jeszcze wdraża się w pracę w biurze Prokuratora Generalnego. Rick na pełen etat wrócił do pisania i promuje swoje nowe dzieła. Nie dość, że musi zmagać się z problemem geograficznej bariery, jaka dzieli go od Beckett, to nowy chłopak Alexis - lekkoduch z Kostaryki o imieniu Pi, który zgubił paszport i je tylko owoce - wprowadza się do jego mieszkania. Takie postaci tylko w Castle.
Druga nowość na początku tego sezonu to ranga spraw, z jakimi zmagają się bohaterowie. Dziwaczne zabójstwa w Nowym Jorku schodzą na dalszy plan, bo w Waszyngtonie zajmujemy się ściśle tajnym śledztwem związanym z bezpieczeństwem narodowym. Trzeba przyznać, że zaczynamy z wysokiego C, ponieważ dochodzenia tego typu twórcy serwowali nam bardzo sporadycznie – w pełnych napięcia lutowych dwuodcinkowcach.
[video-browser playlist="634960" suggest=""]
Oczywiście para musi skorygować swoje weekendowe plany. Jednak Richard, jak to on, nie może się powstrzymać i wybiera się do stolicy, by zaskoczyć Kate. Całkiem możliwe jest również to, że chciał na kilka dni uciec jak najdalej od Pi. I tu napotykamy na kolejny problem - Castle jest cywilem, więc mimo że bardzo chętnie pomógłby Beckett w rozwiązaniu zagadki, nie ma on prawa znać szczegółów sprawy. Zapoczątkowana jest tym samym bardzo interesująca dynamika między parą głównych bohaterów. Do tej pory działali razem, ale nie w tym przypadku. Brzmi ciekawie, jednak na dłuższą metę taki zabieg nie wypali. Powiem więcej - Kate zbyt długo w Waszyngtonie nie zabawi. Są bowiem dwie opcje: albo postać, w która wciela się Stana Katic, wróci do Nowego Jorku, albo bojaźliwy pisarz z lekką nadwagą (Fillion! Weź się za siebie!) zostanie agentem federalnym.
Są więc duże szanse na to, że niedługo wszystko wróci do normy. Cóż, w końcu tak to już bywa w proceduralach. Od czasu do czasu trzeba spróbować czegoś nowego, aby ostatecznie powrócić do sprawdzonego schematu. Całe szczęście ta tymczasowa formuła na razie sprawdza się bardzo dobrze. Do obsady nieźle wprowadziła się Lisa Edelstein jako agentka Rachel McCord. Z powodzeniem wciela się ona w rolę mentorki i przewodniczki Beckett w nowym otoczeniu. Zapewne jeszcze nieraz będzie miała okazję się wykazać.
Castle nie zmienia jednak tego, co jest najlepsze w DNA serialu. Humor jak zwykle stoi na wysokim poziomie; w pamięć zapadają szczególnie sceny rozmów telefonicznych między Rickiem a Ryanem i Esposito. Łapówka w postaci biletów na mecz Knicksów czy numer z traceniem zasięgu w tunelu były mistrzowskie w wykonaniu Filliona. Trudne do przewidzenia zwieńczenia spraw to również domena tej produkcji, co scenarzyści udowadniają w tym epizodzie. Końcówka zwiastuje konspirację całkiem sporych rozmiarów. Zostaliśmy też uraczeni kolejnym cliffhangerem, choć raczej powinienem to słowo wziąć w cudzysłów – tego typu twisty chyba nikomu nie spędzają snu z powiek, ale twórcy już nieraz z powodzeniem i w sposób niezwykle emocjonujący potrafili umieścić głównych bohaterów w sytuacjach, w których byli oni bardzo blisko śmierci (np. mroźnia w siedemnastym odcinku trzeciego sezonu). Nie spisujmy więc jeszcze tego wątku na straty.
Początek szóstej serii w nowym wydaniu wypada bardzo obiecująco i można mieć nadzieję, że waszyngtońskie odcinki będziemy ciepło wspominać, gdy Castle na dobre wróci na Manhattan, a Caskett - do wspólnego rozwiązywania pokręconych zagadek kryminalnych.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat