Chainsaw Man - sezon 1, odcinek 9 - recenzja
Najnowszy odcinek serialu Chainsaw Man szokował makabrycznymi wydarzeniami. Nie brakowało w nim akcji, krwi oraz dużych emocji. To anime w końcu pokazało swój prawdziwy potencjał.
Najnowszy odcinek serialu Chainsaw Man szokował makabrycznymi wydarzeniami. Nie brakowało w nim akcji, krwi oraz dużych emocji. To anime w końcu pokazało swój prawdziwy potencjał.
W pierwszych minutach nowego odcinka serialu Chainsaw Man – jeszcze przed openingiem – obejrzeliśmy powtórkę z ostatnich chwil Himeno. Twórcy wykorzystali nieco inne ujęcia. Nie poszli na łatwiznę z kopiowaniem sceny, która była bardzo bolesna do oglądania. Dzięki zmianom płynnie przeszliśmy do nowego pojedynku, w którym do akcji wkroczył Denji w formie Chainsaw Mana.
Walka między nim a Katana Manem weszła od razu na wysokie obroty. Studio MAPPA zadbało, aby animacja była jak najbardziej efektowna i dopracowana. A to nie było łatwe, bo taki miecz czy piła łańcuchowa są bardzo trudne do narysowania w ruchu. Wyszło kapitalnie – aż do krwawego zakończenia pojedynku przez Samurai Sword, który nic sobie nie robił z zakładnika.
To był dopiero początek makabrycznych obrazków, bo tym razem swoich mocy użyła Makima. Kobieta przeżyła napaść w pociągu – jest to zastanawiające, bo wygląda na to, że jest jak Denji. W połowie odcinka nastąpiło drobne spowolnienie w celu pokazania, jak przygotowywała się do kontrataku. Można było przez chwilę poczuć dezorientację, ponieważ trudno było ustalić ramy czasowe wszystkich wydarzeń. Wydawało się, że zamach na Makimę i atak na grupę Akiego rozgrywały się niemal w tym samym czasie. W tym przypadku musimy zaufać twórcom i autorowi mangi, że ma to wszystko sens. Bohaterka do swojego „rytuału” potrzebowała więźniów, co było okrutne. Jej sposób zabijania był naprawdę przerażający, ekstremalnie brutalny i zaskakujący. Emocje intensyfikowała upiorna muzyka w tle.
Skoro mowa o zaskoczeniach – jednym z nich było pojawienie się Kobeni. Młodą kobietę przed atakiem uratował Arai, co zobaczyliśmy w retrospekcji. Również niespodziewanie w starciu z Sawatari i Katana Manem pokazała sporo umiejętności i szybkość, co poskutkowało ich odwrotem i uratowaniem Denjiego. Największą niespodzianką było to, że jej wątek stał się bardzo emocjonalny w tak krótkim czasie. To duża zasługa Karin Takahashi, która sprawiła, że łamiący się głos Kobeni był pełen żalu i szczypty szaleństwa. Dzięki niej potworne wyrzuty sumienia bohaterki tak poruszały. To była bardzo przykra scena do oglądania i słuchania.
Końcówka epizodu była spokojniejsza, ponieważ zobaczyliśmy scenę, w której Madoka złożył na ręce Makimy wypowiedzenie. Jego pytanie o to, czy przewidziała tę sytuację, było ciekawe, ponieważ bohaterka wyglądała na nieprzejętą tym, że oddziały antydemoniczne poległy. Nie dostaliśmy odpowiedzi, ale zachowanie Makimy intryguje. Natomiast bardziej istotna jest informacja, że teraz będzie istnieć tylko Oddział Czwarty pod jej wodzą. To oznacza pojawienie się nowych postaci. W końcu ktoś musi przyjść na miejsce tragicznie zmarłych Himeno i Araiego.
Dziewiąty odcinek był znakomity pod każdym względem. Wydarzenia szokowały swoją brutalnością, a animacja imponowała wizualnie, dzięki czemu akcja była niezwykle widowiskowa. I najważniejsze – nie brakowało w tym wszystkim emocji. To anime nareszcie pokazało swój potencjał. Ociekająca krwią akcja miesza się tu z dramatem bohaterów. W końcu!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat