Colony: sezon 3, odcinek 10 – recenzja
Jak się można było spodziewać, Colony ponownie rusza z kopyta z główną fabułą. Może poziomem epizod nieco odbiega od tych z pierwszej połowy trzeciego sezonu, ale jest i tak bardzo dobrze.
Jak się można było spodziewać, Colony ponownie rusza z kopyta z główną fabułą. Może poziomem epizod nieco odbiega od tych z pierwszej połowy trzeciego sezonu, ale jest i tak bardzo dobrze.
Po najnowszym odcinku Kynesa można raczej zaliczyć do pozytywnych bohaterów (choć to tylko umowne stwierdzenie, gdyż typowo czarno-białych postaci w tej historii praktycznie nie ma). Najwyraźniej planuje on stworzyć własną armię przeciwko Klikom czy też Morkom (najwyższa pora nadać już jakąś ostateczną nazwę obcym okupującym Ziemię). Do tej pory jego motywacje były zdecydowanie nieoczywiste, ale obecnie stały się znacznie klarowniejsze. Jest jednak jeden problem z koncepcją Kynesa, a mianowicie przeświadczenie, iż kilkaset osób, będzie w stanie w znaczący sposób przeciwstawić się Klikom, których dotychczas przedstawiano jako istoty dysponujące naprawdę potężną technologią (stawianie potężnych murów w kilka chwil, totalne odtworzenie całej kolonii itd.). Co więcej, wciąż nieprawdopodobne i bardzo naciągane wydaje się, aby zarządca kolonii Seattle był w stanie wykraść tak istotną technologię Klików, chyba że należy ona do ich przeciwników, i to od nich otrzymał ten wyjątkowy materiał (są oni przecież w stanie dostać się na Ziemię, jak pokazała premiera trzeciego sezonu).
Jedynym sensownym wytłumaczeniem działań Kynesa byłoby jego porozumienie się w jakiś sposób z przeciwnikami Morków (w końcu przedstawia się go jako geniusza) i gdyby zwyczajnie przygotowywał sabotaż, mający na celu zniszczenie systemów obronnych Ziemi, znacznie ułatwiając im w ten sposób walkę. Jest to zdecydowanie prawdopodobny scenariusz, a scena z początku tego sezonu, z Amy i Broussardem na pustkowiu w okolicy dziwnej świecącej budowli, może wskazywać na możliwość takiego rozwiązania. Oczywiście zbyt mało zostało dotychczas pokazane na temat tego, czym i w jakich ilościach dysponuje Kynes, ale na pewno ruch oporu, który nawet posiada kosmiczną technologię o niesamowitych właściwościach, wydaje się mimo wszystko mieć niewystarczającą moc sprawczą, aby realnie stawić opór Okupantom Ziemi. Z tego powodu rozwiązanie tej kwestii musi być bardziej złożone, więc udział przeciwników Morków stanowi sensowną opcję.
Początek trzeciego sezonu wydawał się kierować fabułę w kierunku, w którym Klikowie okażą się jednak sprzymierzeńcami, a prawdziwi wrogowie dopiero do Ziemi zmierzają. Mimo to bohaterowie wciąż buntują się przeciwko nim, nie kontestując w ogóle, czy rzeczywiście są oni przeciwnikami, czy też nie. Oczywiście metody Klików są nie do przyjęcia, ale dobrze by było, gdyby Will albo Katie, biorąc pod uwagę informacje, którymi dysponują, chociaż spróbowali spojrzeć na swoje działania z innej, szerszej perspektywy. Jeśli rzeczywiście dojdzie do sojuszu z Klikami, to całe buntowanie się może okazać się trochę kuriozalne.
Zezwalanie Kynesowi na prowadzenie kolonii samopas, w całkowicie dowolny sposób, ciągle wydaje się nieco niezrozumiałe. Skoro Seattle wystarczająco wydajnie funkcjonuje dla Morków, to absurdem jest ich brak dążenia do tego, aby każda kolonia tak działała, po prostu w celu zmaksymalizowania efektywności. Nawet jedno zgłoszenie, choćby bezpodstawne, że Kynes utrudnia możliwość poznania jego metod, powinno być wystarczające, by Klikowie zainterweniowali lub przynajmniej zaciekawili się tematem. Taka bezczynność i nadmierna ufność są niespójne i kłócą się z ich wizerunkiem bezwzględnej, super rozwiniętej i przewidującej rasy kosmitów.
Dużą zaletą odcinka jest różnorodność miejsc akcji i bohaterów. Dzieje się sporo i nie ma żadnych nudnych momentów. Są w nim również zaskakujące rozwiązania fabularne, jak np. ponowne budowanie czegoś na kształt ruchu oporu, ale mimo to nieco brakuje w nim jakiegoś większego suspensu. Tak czy inaczej, akcja idzie do przodu i cały odcinek wypada bardzo solidnie, a kolejne powinny być tylko lepsze. Na pewno jest ciekawie, a fabuła ciągle nieprzewidywalna, co stanowi ciągle mocną stronę serialu.
Źródło: zdjęcie główne: Eric Milner/USA Network
Poznaj recenzenta
Bartłomiej CyzioDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat