Córki Wawelu – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 14 września 2017Annę Brzezińską znamy jako autorkę powieści fantasy, mocno osadzonych historycznie (choćby saga o zbóju Twardokęsku), co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że autorka jest z wykształcenia historyczką i mediewistką. Jednak w swojej najnowszej książce, Córki Wawelu poszła o krok dalej – całkowicie zrezygnowała ze sztafażu fantastyki, skupiając się na stronie historycznej, do tego stopnia, że miejscami zapomniała o fabule.
Annę Brzezińską znamy jako autorkę powieści fantasy, mocno osadzonych historycznie (choćby saga o zbóju Twardokęsku), co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że autorka jest z wykształcenia historyczką i mediewistką. Jednak w swojej najnowszej książce, Córki Wawelu poszła o krok dalej – całkowicie zrezygnowała ze sztafażu fantastyki, skupiając się na stronie historycznej, do tego stopnia, że miejscami zapomniała o fabule.
Nie przeczę, że opowieść o królewnach z rodu Jagiellonów została napisana z rozmachem i z bardzo oryginalnego punktu widzenia - karliczki Dosi, która przedziwnym zbiegiem okoliczności trafia na dwór Zygmunta Starego i zostaje ulubioną zabawką córek i pasierbic królowej Bony. Jednak autorka często zbacza w liczne dygresje, które przerywają tok fabuły, zbijając czytelnika z pantałyku. Córki Wawelu bardziej przypominają swobodną, erudycyjną narrację Pawła Jasienicy, aniżeli typową, beletrystyczną powieść historyczną. Opowieści o rzemiośle, tkaninach, zwierzętach czy baśniach, jednym słowem, wszelkie nawiązania do szerszego kontekstu historycznego, obyczajowego i kulturalnego świata Jagiellonów są ciekawe i erudycyjne, ale jednak ciut zaburzają rytm czytania. Być może pod postacią Córek Wawelu doczekaliśmy się spełnienie marzeń Teodora Parnickiego o powieści synkretycznej, choć nie jestem pewna, czy tak naprawdę mamy do czynienia z powieścią. Raczej z esejem, czy reportażem historycznym, miejscami ubarwionym fabularyzacją, w którym „przypisy”, mimo że interesujące, zajmują trzy czwarte tekstu.
Z tego i kilku innych powodów (język, styl pisania, obszerność materiału) trudno przywiązać się do teoretycznie głównej bohaterki - karliczki Dosi, postaci jak najbardziej istniejącej, choć zachowało się o niej niewiele wzmianek, dzięki której mieliśmy poznawać dzieje młodych Jagiellonek. Dosia opowiada historię swoją i królewien już jako starsza kobieta (cofając się we wspomnieniach i chaotycznie przeskakując z jednego na drugie), wspominając codzienność dworskiego życia, lecz nie zapominając o codzienności kupców i czeladników, mieszczan, nierządnic, uczonych, duchownych i żebraków - całego przekroju ówczesnego społeczeństwa, dzięki czemu w istocie poznajemy prawdziwą panoramę obyczajową tamtych czasów, za co należą się autorce ogromne wyrazy uznania.
Z królewien pojawiających się na kartach Córek Wawelu - Jadwigi, Izabeli, Zofii, Anny i Katarzyny, na pierwszy plan wysuwa się Katarzyna, przyszła matka Zygmunta II Wazy, której Dosia towarzyszyła w dalekiej Szwecji, i podczas uwięzienia przez ówczesnego króla Eryka, jak i po dojściu jej męża, Jana do władzy. O pozostałych siostrach dowiadujemy się mniej, chociaż z każdym zamęściem i wyjazdem w nieznane, otrzymamy wgląd w kraje, do których trafiły, poznajemy ich koneksje rodzinne i sytuację polityczną. Z małym wyjątkiem – Anna i jej mąż, Stefan Batory, zostali potraktowany ciut po macoszemu, choć jednocześnie znalazło się miejsce na wspomnienia o włoskich rodach (m.in. Sforzów), czy szerokich koligacjach Habsburgów. Niemniej prawdą jest, że przy pisaniu powieści o czasach Jagiellonów, choćby skupionej jedynie na losach córek Zygmunta Starego, nie można napisać o wszystkim, chyba że planowałoby się wydanie kilku tomów osobnej Encyclopedii Iagielonici.
Mała uwaga co do stylu, w jakim zostały napisane Córki Wawelu – Anna Brzezińska posłużyła się językiem eseju, ciut pozbawionym emocji, co nie ułatwia „zżycia się” z bohaterami. Pod tym względem najciekawszy wydaje się początek powieści traktujący o nieszczęsnych losach matki Dosi – Reginy. Gdyby ten sposób narracji przeważył, otrzymalibyśmy naprawdę ciekawą beletrystykę, a nie mariaż (bardziej mezalians) beletrystyki z wykładem historycznym.
A tak Córki Wawelu wydają się lekkim przerostem erudycji nad fabułą. Trochę szkoda.
Źródło: fot. Wyd. Literackie
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat