CYGNI: All Guns Blazing - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 5 sierpnia 2024Przekonajmy się, czy CYGNI: All Guns Blazing ma do zaoferowania coś więcej, niż tylko ładną grafikę.
Przekonajmy się, czy CYGNI: All Guns Blazing ma do zaoferowania coś więcej, niż tylko ładną grafikę.
Gry, w których kontrolujemy niewielki statek zmagający się ze znacznie przeważającymi siłami wroga, niegdyś cieszyły się sporą popularnością. Dziś gatunek ten jest na wymarciu i mam wrażenie, że radzi nawet sobie gorzej niż inne, o których wielu odbiorców (oraz twórców) zapomniało. Nie oznacza to, że takie tytuły nadal nie powstają, ale nie da się ukryć, że w zdecydowanej większości przypadków to mocna nisza składająca się przede wszystkim z mniejszych tytułów od deweloperów indie. Na ich tle zdecydowanie wyróżnia się nowy reprezentant shoot'em upów, czyli CYGNI: All Guns Blazing, bo ta gra pod względem oprawy graficznej i szeroko pojętej "wartości produkcyjnej" jest w stanie zawstydzić nawet niektóre pozycje z segmentu AAA.
Tego typu gry raczej nie kojarzą się z zapadającymi w pamięć historiami i nie inaczej jest w tym przypadku. Co prawda zadbano tutaj o jakąś fabułę, ale cała ta opowieść o zmaganiach niedobitków sił ziemskich z potężną rasą obcych to nic innego, jak tylko pretekst do strzelania i unikania liczonych w dziesiątkach tysięcy wrogich pocisków.
Przechodząc do rozgrywki, to zdecydowanie warto rozpocząć od poziomu trudności. Początkowo sprawia on wrażenie wręcz niesprawiedliwie wysokiego. Podszedłem do CYGNI bez większych oczekiwań i jakiegoś specjalnego przygotowania, więc postanowiłem rozpocząć swoją przygodę z tym tytułem od "normala", spodziewając się, że będzie on wyzwaniem, ale jednak takim do przejścia. Już pierwszy etap dość mocno mnie zweryfikował. Do tego stopnia, że zdecydowałem się uruchomić pominięty samouczek, bo wcześniej uznałem, że "taka strzelanka raczej niczym nie zaskoczy". Dopiero z niego dowiedziałem się o naprawdę istotnej mechanice, jaką jest możliwość przełączania mocy w naszym latającym statku pomiędzy tarczami a uzbrojeniem.
W locie (dosłownie) możemy zadecydować czy chcemy dysponować większą siłą ognia, czy też preferujemy wytrzymać kilka strzałów więcej. Z racji tego, że jest to shoot'em up pełną gębą, czasu na oddech i podejmowanie takich wyborów zwykle tutaj nie ma, więc wszystkie decyzje musimy podejmować w ułamku sekundy. Doskonale wpisuje się to w szybką i pełną akcji rozgrywkę i sprawia, że jest ona jeszcze bardziej intensywna i angażująca.
Cała reszta to już gatunkowa klasyka. Przemy prosto przed siebie i strzelamy we wszystko, co leci na nas z drugiej strony, od czasu do czasu mierząc się z imponującymi bossami. Muszę też przyznać, że po pierwszym kontakcie cała gra stała się też dużo bardziej przystępna - ba, pojawiały się w niej nawet momenty, w których "normal" wydawał mi się dość łatwy z uwagi na wszędobylskie przedmioty odnawiające tarczę. Mimo tego nie udało mi się zebrać w sobie odwagi, by przejść całość na wyższym poziomie trudności. Może kiedyś.
CYGNI: All Guns Blazing nie powala, jeśli chodzi o liczbę dostępnej zawartości. Mamy tutaj zaledwie siedem poziomów, a każdy z nich można ukończyć w około 15-20 minut, może mniej, jeśli czujecie się pewnie. Taki rezultat jest rozczarowujący, choć dla fanów gatunku i osób spragnionych wyzwań przygotowano też inne atrakcje. Poza wyższymi poziomami trudności dostaliśmy również tryb arcade wraz z tablicami wyników.
Oprawa audiowizualna CYGNI to symfonia przeróżnych obrazów, efektów i dźwięków. Gra wygląda szalenie spektakularnie i zdecydowanie przyciąga wzrok, choć jednocześnie to efekciarstwo momentami potrafi solidnie przytłoczyć, a w chaosie widocznym na monitorze czy telewizorze trudno jest się połapać. Jak nietrudno się domyślić, w przypadku tego typu produkcji ma to spore znaczenie. Trzeba cały czas zachowywać skupienie, bo zgubienie naszego statku w otoczeniu wrogów wylewających się z każdej strony to sytuacja, z której trudno wyjść cało.
CYGNI: All Guns Blazing to gra, którą śmiało można określić mianem shoot'em upa nowej generacji. Dostajemy tutaj doskonale znaną formułę rozgrywki, ale dzięki współczesnej oprawie audiowizualnej całość prezentuje się znacznie bardziej atrakcyjnie od konkurencji. Niech jednak nie zwiedzie Was piękna otoczka. To nadal tytuł skierowany przede wszystkim do dość wąskiego grona koneserów gatunków i osób, które lubią zmagać się z wyzwaniami czy walczyć o jak najlepsze rekordy czasowe i punktowe.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat