Tematem przewodnim nowego odcinka Black-ish jest dorastanie i dojrzewanie. Z uwagi na to, że minęły cztery lata od początku serialu, dziecięca część obsady zmienia się, dojrzewa i to naturalnie wpływa na pracę scenarzystów. Nie ma tutaj nic wymuszonego, bo dojrzewanie dzieciaków pozwala wprowadzać nowe, życiowe problemy, z którymi muszą zmierzyć się Andre i Rainbow. Pozwala to na zmianę dynamiki życia bohaterów, a zarazem też na świeżość i pomysłowość. Twórcy kreują to kapitalnie.
Na pierwszy ogień relacja Andre z Juniorem. Zawsze było to pokazane w dość specyficzny sposób. Czasem przecież bohater wypierał się geekowskiego syna, którego dopiero akceptował przy motywie łańcucha w jednym z poprzednich odcinków. Pomimo jednak czasem dość chłodnych reakcji, zawsze byli sobie bliscy. Zawsze też grali razem w kosza jeden na jednego i to stoi w centrum tego wątku. Troszkę irracjonalny lęk Andre przed tym, że syn go przewyższy w czymś, jest zarazem zabawny, ale też prawdziwy. Lęk, który może mieć każdy rodzic. Mamy wiele świetnych gagów związanych z tzw. wojną psychologiczną, którą ojciec Andre równie komicznie uczy. To daje do myślenia i ostatecznie prowadzi do mądrej i emocjonalnie nacechowanej konkluzji. To właśnie w tym miejscu serial wchodzi na wyżyny. Bawi, porusza ważne kwestia, z którymi wielu może się identyfikować, ale też czegoś uczy. Nadzwyczajna mieszanka.
Jeszcze lepiej wypada kwestia Diane i Jacka. Oboje wchodzą w okres dojrzewania. Ten mocniej objawia się przy Diane, która dostaje okres. To ta postać jest doskonałym punktem wyjścia dla przekomicznych sytuacji. Bohaterka staje się jeszcze bardziej zadziorna, wredna i przerażająca. Dzięki niej dostajemy dużo śmiechu, ale też ważnych i mądrych kwestii, które pojawiają się w scenie kobiecej rozmowy o pierwszej miesiączce. Takim sposobem znów dostajemy mieszankę komedii z mądrym motywem. Dobrze rozbawiały poszczególny dziwaczne historie problemów z wejściem w kobiecość oraz, oczywiście, dziwaczne dzieciństwo Rainbow. A sam Jack jest tutaj dobrym uzupełnieniem.
Czarno to widzę to nadal najlepszy serial komediowy. Nie tylko bawi subtelnie i mądrze, ale nadal porusza w sposób inteligentny ważne tematy. Oby tak dalej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/