Czarny Młot. Wizje Spiral City - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 24 kwietnia 2024Czarny Młot. Wizje Spiral CIty to jak dotąd najobszerniejszy tom z historiami ze świata wymyślonego przez Jeffa Lemire'a. Czy ta znaczna objętość przekłada się na jakość?
Czarny Młot. Wizje Spiral CIty to jak dotąd najobszerniejszy tom z historiami ze świata wymyślonego przez Jeffa Lemire'a. Czy ta znaczna objętość przekłada się na jakość?
Polscy czytelnicy sukcesywnie, choć na pewno nie w szybkim tempie, dostają do rąk kolejne tomy ze świata Czarnego Młota. Przerwy między poszczególnymi tytułami są na tyle długie, że znaczna część fabuły cyklu głównego i jego spin-offów ulatuje nam z pamięci, co doskonale czuć na przykładzie najnowszego zbioru. Te dziury w pamięci wynagradza nam jednak fakt, że niniejszy tom zbiera aż trzy wydania zbiorcze z wersji amerykańskich – dostajemy w nim dwie części tytułowych Wizji Spiral City, a na dokładkę polskie wydanie tomu Ulic Spiral City, którego obszerną część stanowi bardzo przydatny w wypełnianiu luk pamięci przewodnik po uniwersum Czarnego Młota.
Historia wymyślona przez Jeffa Lemire’a doczekała się już większej liczby pobocznych opowieści niż stanowiące jej człon kolejne główne serie (w oryginalnych wydaniach właśnie zakończyła się czwarta z nich). My wciąż czekamy na ostatnią odsłonę trzeciej, czyli Odrodzenie przedstawiające szalone perypetie Lucy Weber. W oczekiwaniu na rozwiązanie tej pokręconej intrygi mamy okazję zbadać różne zakamarki Spiral City (choć nie tylko), czyli miasta, w którym przed słynnym pojedynkiem z Antybogiem urzędowali najbardziej znani superbohaterowie (i złoczyńcy).
To album różnorodny graficznie, ze scenariuszami nie tylko Jeffa Lemire. Oto historie, które mają znacznie poszerzyć portrety wielu bohaterów i powiedzieć nam więcej o ich świecie. A fakt, że uwaga autorów skupiona jest nie tylko na tych najważniejszych bohaterach, ale również na pobocznych postaciach – to wszystko razem powinno nam dać większą frajdę z lektury. Czy daje?
Rzecz w tym, że w przypadku tego nowego uniwersum nie jesteśmy jeszcze tak bardzo zaznajomieni i przyzwyczajeni do rozpoznawania wszystkich jego szczegółów. Weźmy choćby za przykład jedną z opowieści z niniejszego tomu, tę o Bezkonnym Jeźdźcu. Ów bohater pojawił się w albumie Sherlock Frankenstein i Legion Zła i był jedną z naprawdę wielu postaci przewijających się przez tę opowieść. Dlatego niektórych z bohaterów (na przykład tych z Limbo, które to miejsce znany z Ery zagłady) możemy nawet w pierwszej chwili nie skojarzyć, co potwierdza kilka faktów - że mamy do czynienia z młodym uniwersum, że między kolejnymi wydawanymi u nas albumami są zbyt duże przerwy, ale też to, że świat Czarnego Młota jak na swoją ogólną, komiksową objętość, jest niezwykle rozbudowany. Co czuć szczególnie po różnorodności wątków poruszanych w kolejnych zeszytach niniejszego zbioru.
Fanów Skulldiggera, który szczególnie spodobał się polskim czytelnikom, ucieszy fakt, że ów bohater występuje tu w jednej historii, stylizowanej na kryminał noir z wątkiem… romansowym. Na tym przykładzie widać, że coś, co moglibyśmy pochopnie wziąć za odcinanie kuponów, jest dla twórców swoistą popkulturową zabawą. Albo inaczej – jest spojrzeniem na bohaterów z nieco innej perspektywy, jak mamy to w pierwszym zeszycie zbioru, opowiadającym z drugiej ręki o szkolnych perypetiach małej (choć w rzeczywistości jak najbardziej dorosłej) Golden Gail. Ta opowieść ze scenariuszem Pattona Oswalda i delikatnymi w stylu rysunkami nieznanego wcześniej polskim czytelnikom Deana Kotza to udany wstęp do całego zbioru – na swój sposób smutna historia, która stawia jego bohaterkę (i nie chodzi wcale o Golden Gail) przed ważnymi wyborami na progu dorosłości.
To jest właśnie cecha charakterystyczna całego świata Czarnego Młota – fakt, że jego architekt, czyli Jeff Lemire, połączył recyklingową rozrywkę z dużą dozą egzystencjalnych, głębokich doznań. Smutek, nostalgia, czasem beznadziejna sytuacja, z której wydaje się, że nie ma wyjścia – to łączy naprawdę różne tematycznie opowieści. Jak choćby tę, której bohaterem jest Pułkownik Weird wciąż podróżujący przez różne wymiary Parastrefy, oraz w innej opowieści mała, rezolutna i wyśmiewana przez rówieśników Cthu-Louise, którą powinniśmy pamiętać z epizodu w Sherlocku Frankensteinie i Legionie Zła. Są też momenty, kiedy bywa szczególnie ekscytująco. Wrażenia tego rodzaju zapewnia każde pojawienie się Madame Dragonfly, szczególnie kiedy mamy okazję zajrzeć do zakamarków jej przerażającej chaty – taka właśnie, przerażająca jest druga w kolejności opowieść z niniejszego zbioru. Jej młody bohater przeżyje w chacie naprawdę straszną przygodę, której finał z pewnością zaskoczy czytelnika.
To oczywiście nie wszystko, ale to nie czas i miejsce, na opisywanie wszystkich opowieści ze zbioru, nie chcę zabierać przyjemności ich odkrywania potencjalnym czytelnikom. Owszem, nie wszystkie historie z Wizji Spiral City zrobią na nas duże wrażenie, jest kilka średnich i kilka naprawdę świetnych, jak to zwykle w antologiach. Niewątpliwie to zbiór dla tych najbardziej zagorzałych fanów Czarnego Młota, których ucieszą nowe, nieznane przygody tych znanych i mniej znanych bohaterów, nie tylko z przedrostkiem "super". W oczekiwaniu na kolejny tom głównej serii, lektura Wizji Spiral City, w której znajdziemy wspomniany wyżej przewodnik, niepostrzeżenie wciąga nas z powrotem w to młode, superbohaterskie uniwersum.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat