Drugi odcinek szóstego sezonu Once Upon a Time zdecydowanie kładzie nacisk na postać Reginy i jej alter ego, Złej Królowej, równocześnie odrobinę odstawiając na bok Emmę i problemy z wizjami. Jej scena u terapeuty Archiego jest absolutnie wystarczająca, do tego pada tam całkiem trafne pytanie: czy Wybawczyni może wziąć sobie wolne i choć na chwilę przestać ratować świat? Odsunięcie Emmy na drugi plan wyszło odcinkowi zdecydowanie na dobre, ponieważ odczuwalny był już lekki przesyt problemami Wybawczyni, do których na pewno jednak jeszcze wrócimy. Zresztą nie tylko Zła Królowa wiodła prym w tym odcinku, ale także kolejna nowa epizodyczna postać, czyli Hrabia Monte Christo, którego pojawienie się oznacza tylko, że twórcom chyba naprawdę zaczyna brakować bajkowych postaci. Sama postać Edmunda Dantesa (czy raczej Hrabiego Monte Christo) początkowo wzbudziła we mnie jak najbardziej pozytywne odczucia – wybitna książka Aleksandra Dumasa zdecydowanie warta jest polecenia każdemu wielbicielowi dobrych powieści przygodowych. Szybko jednak okazuje się, że serialowy Hrabia, grany przez Craiga Hornera, nie ma wiele wspólnego ze swoim literackim pierwowzorem. Można pokusić się o stwierdzenie, że właściwie wystarczy nazwać go dowolnie, a będzie to kolejny typowy młodzian poszukujący zemsty. Przykre jest takie spłycenie jednej z najbardziej oryginalnych i tajemniczych postaci, jakie można poznać za sprawą literatury światowej. Nie zgadza się tu nie tylko wiek, ale także i po prostu charakter Edmunda Dantesa. Fabuła, czy raczej scenariusz, rządzi się jednak swoimi prawami, a Hrabiemu nie było dane długo pożyć – Zła Królowa sprytnie doprowadza do jego śmierci z rąk Reginy, co jest prostym sposobem, aby zło znów zakiełkowało w jej sercu. Dobrze rokuje wątek Złej Królowej i jej planu, aby odgrzebać trochę faktów z przeszłości głównych bohaterów – odcinek kończy się zresztą sugestią, jakoby ojciec Davida wcale nie zginął w wypadku. Tym samym twórcy na pewno zaserwują widzom kolejne retrospekcje oraz nowe informacje dotyczące Śnieżki i jej rodziny. Ze Złą Królową wiąże się jeszcze jeden wątek, do którego mam spore wątpliwości – zdecydowanie ciekawsza wydawała się relacja Zeleny z Reginą, jednak znów zdecydowano się popchnąć Zelenę w stronę ciemnej strony mocy, a raczej w stronę gorszej wersji Reginy. Aby odcinek wydawał się znacznie lepszy, wystarczy trochę odciążyć go od nadmiaru postaci – tym razem nie uświadczymy tu Pana Hyde’a i Dr. Jekylla, a Bella i Rumpelstiltskin także dostali znacznie mniej czasu ekranowego. Z kolei technicznie A Bitter Draught nie odbiega od normy, na plus jednak trzeba zaliczyć krótką scenę w posiadłości Wilmore, która wyjątkowo mniej razi green screenem, a stroje gości cieszą oko. Drugi odcinek jest zdecydowanie ciekawszy niż rozpoczęcie sezonu i jasno pokazuje, w którą stronę skręcają scenarzyści. Wątek Krainy Nieopowiedzianych Historii z pewnością dostarcza twórcom sporo nowych pomysłów na rozwój fabuły, jednak pytanie zasadnicze brzmi: czy zakończenie owych Historii zainteresuje, a przede wszystkim zaskoczy widza, który przez pięć wcześniejszych serii Once Upon a Time widział już naprawdę wiele.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj