Debris: sezon 1, odcinek 4-6 - recenzja
Debris wyśmienicie się rozwija, stając się nad wyraz interesującą rozrywką. Co tym razem się sprawdziło?
Debris wyśmienicie się rozwija, stając się nad wyraz interesującą rozrywką. Co tym razem się sprawdziło?
Nowe odcinki Obcy element podążają tym samym schematem. Nie jest to jednak nic złego, bo J.H. Wyman i jego ekipa robią to świadomie, dając popis kreatywności. Mamy więc różne przypadki niepożądanych działań szczątku statku kosmicznego, co wiążę się z dużym ryzykiem. Jest to bowiem wątek przywołujący na myśl procedural (samodzielne sprawy rozpisane na jeden odcinek), więc w stylu produkcji, które w gatunku science fiction prezentowały rozmaite pomysły, często potem odtwarzane na wiele sposób. Na razie jednak Debris pozytywnie zaskakuje, bo nie zostawia z wrażeniem: to już było. Zamiast tego mamy ciekawe historie, niezłe, często zaskakujące pomysły i dobrą ich realizację. O dziwo, tego typu wątki w serialach łączących procedural z historią rozpisaną na cały sezon rzadko są w stanie mieć tak istotne znaczenie i pokazać, że wciąż w scenarzystach gatunku drzemie potencjał na bardzo dużo dobra. A mocne jest to, jak bardzo przy tym angażują widza w historię dziejącą się na ekranie.
Kluczem do sukcesu okazuje się wymyślenie nowych i nieoczekiwanych wątków. Najlepsze jest to, że historie nie są nam obojętne. Wydarzenia z 4. odsłony, związane z dziwną mutacją, okazują się podwójnie ważne, choć schemat odcinka jest zasadniczo taki sam: mamy problem, bohaterowie robią wszystko, aby go rozwiązać. W tym przypadku jest drugie, ciekawe dno, bo pierwszy raz lekko ten schemat jest zaburzony. Tym razem bohaterowie ponoszą porażkę, ledwie ratując życie niewinnych ludzi. To pokazuje siłę Debris - duet agentów zmaga się z nieoczywistymi zagrożenia i nikt nie wie, co następne ich spotka. Scenarzyści nie robią z nich ideałów, którzy zawsze podejmują dobre decyzje i zawsze wiedzą, co robić. Podobnie zresztą jest w 6. odcinku ze sprawą odmładzających mocy kosmicznego artefaktu. Prowodyrzy umierają na własne życzenie, nie pozwalając na zwycięstwo postaciom. Jasne, pozostałość statku mają w swoich rękach, ale wiemy, że im nie tylko o to chodzi. Te dwa wątki będą procentować, bo jeśli kolejne odcinki znów wezmą się za fragment statku, niepewność sukcesu u widza może narastać. A taki wątek buduje zupełnie inne emocje.
Obok tego ważne są również wydarzenia z 5. odcinka Debris, które poświęcono głównemu wątkowi. Eksperymenty tajnej organizacji z pozostałościami statku dają do zrozumienia, z czym mamy do czynienia (przynajmniej mniej więcej). Pobudza to ciekawość i gwarantuje solidną historię napakowaną wyczuwalnymi emocjami z dobrym tempem i sprawnie budowanym klimatem. Nie wiadomo, w jaką stronę to pójdzie, ale teraz widzimy, że im chodzi o coś więcej - znamy ich motywacje, a a stworzenie koneksji pomiędzy nimi a Finolą działa jak porządny wzmacniacz . O to właśnie chodzi w dobrych fabułach, by zawsze działały na widza bez krzty monotonii i znużenia.
Można nawet odnieść wrażenie, że każdy kolejny omawiany motyw tego serialu jest w jakimś stopniu ważniejszy od poprzedniego. Te trzy odcinki świetnie poruszyły relację Finoli z Bryanem. Na tym etapie doskonale widzimy, jak wiele ich różni, ale jak powoli tworzy się ta więź mająca znaczenie dla ich przyszłości. Jednak ostatecznie to decyzja Bryana zaczyna rozkręcać główny wątek. Obie organizacje wywiadowcze chcą zyskać coś dla siebie, "współpraca" to tylko iluzja, a cała gra toczy się o coś więcej. Dlatego stworzenie trzeciego frontu w postaci zjednoczonego duetu Bryan i Finola jest strzałem w dziesiątkę, bo dzięki temu serial w końcu da odpowiedzi na narastające pytania. Nie jest jednak tak, że ich jeszcze nie dał, bo motywacje agenta CIA i zwierzchnika Bryana stają się jasne, wiarygodne i pozwalają zrozumieć tę postać - np. to, dlaczego zdradza swój kraj. Po stronie Brytyjczyków jest wielka niewiadoma, ale pojawienie się agenta granego przez Sebastiana Roche'a zapowiada wiele emocji. Pozostaje pytanie, jaka naprawdę jest rola organizacji ojca Finoli? Czy 5. odcinek pozwala nam uwierzyć we wszystko, co usłyszeliśmy? J.H. Wyman, tworząc ten wielowątkowy konflikt, wręcz wydaje się mówić do nas, abyśmy nikomu nie ufali, tak jak Finola i Bryana. Za to brawa, bo tak właśnie angażuje się widzów w fabułę.
Debris wydawał się znajomy, oczywisty, ale z potencjałem. Kolejne odcinki pokazują, że to wszystko jest przemyślane, dopracowane i zaskakująco dobre. A i tak towarzyszy nam uczucie, że czeka nas jeszcze więcej emocji.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat