Travis Block (Liam Neeson) to agent specjalny na usługach FBI, którego zadaniem jest ratowanie działających pod przykrywką funkcjonariuszy z sytuacji zagrażających ich życiu oraz sprzątanie wszelkiego bałaganu, jaki mogło pozostawić po sobie Biuro. Jego wiara w nieomylność rozkazów i morały pracodawcy zostaje jednak zachwiana, kiedy jeden z jego podopiecznych próbuje skontaktować się z dziennikarką śledczą w sprawie domniemanej konspiracji na najwyższym szczeblu Biura. Brzmi jak typowy thriller akcji? I tym właśnie Demaskator jest. A przynajmniej stara się być. Scenariusz tego filmu nie jest żadnym zaskoczeniem. Nie ma tu ciekawych zwrotów akcji czy niespodzianek, a twórcy nie silą się na zagmatwanie fabuły. Wszystko rozegrane jest do bólu bezpiecznie, przez co nie doświadczamy żadnego dreszczyku emocji. Poza kilkoma wyjątkowymi scenami nie  czuć praktycznie atmosfery zagrożenia czy napięcia, a główny bohater zdaje się mieć od początku do końca nad wszystkim kontrolę. No, prawie nad wszystkim, ponieważ dochodzi tu największy fabularny zgrzyt, czyli życie rodzinne Travisa. To bardzo zmarnowany potencjał, znów bezpiecznie ograny, którego mogłoby w ogóle nie być. Zdaję sobie sprawę, że nie da się od nowa wymyślić koła, a gatunek ten jest już do bólu zdarty. Z drugiej strony jest też mocno doszlifowany i nie jest trudno znaleźć elementy, które działają. A tutaj dają radę wyłącznie sceny akcji. Trzeba przyznać, że robią wrażenie, są dobrze zrealizowane i przemyślane - zwłaszcza pościgi samochodowe, które naprawdę powodują, że widz z zapartym tchem czeka, co zaraz się wydarzy. Nieźle też film prezentuje się pod względem produkcyjnym. Widać, że jego budżet nie był wielki, ale wydano go bardzo rozsądnie. Operator i dźwiękowiec dali porządny obraz i dźwięk, co ostatnio nie jest takie oczywiste w kinie klasy B.
fot. materiały prasowe
Na uwagę zasługuje też gra aktorska Neesona. Aktor, który wkrótce obchodzić będzie 70. urodziny, świetnie radzi sobie w roli podstarzałego agenta FBI. To już nie lata na klasyczne kino akcji i aktor zdaje sobie z tego sprawę. Zamiast siły i sprawności mięśni wykorzystuje w walce przede wszystkim intelekt, zastawiając pułapki i pozycjonując się tak, by móc, jak najlepiej wykorzystać element zaskoczenia. Przy całym głupiutkim scenariuszu grany przez Neesona Travis Block jest zdecydowanie najbardziej wiarygodną postacią.  Podsumowując: Demaskator to film bardzo nierówny. Z jednej strony mamy świetną grę Neesona, niezłą wartość produkcyjną i dobre sceny akcji, a z drugiej głupią, oklepaną i wytartą do granic możliwości fabułę. Nieźle się bawiłem na seansie i uważam, że jest to dobry film do kotleta, ale fani spodziewający się po Neesonie szczytu formy i dzieła godnego Uprowadzonej mogą się srogo zawieść. Mam nadzieję, że jeszcze kilka filmów i aktor się zatrzyma, odchodząc z godnością. Oby nie podzielił losu kilku kolegów po fachu. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj