Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Infinity Castle - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 12 września 2025Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Infinity Castle to wielkie wydarzenie dla fanów nie tylko tej franczyzy, ale też gatunku anime. Nowy film na podstawie popularnej mangi zachwyca przepiękną stroną wizualną, a angażująca historia potrafi wzruszyć do łez. Jak wypadło to kinowe widowisko?

Nie od dziś wiadomo, że Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba to jeden z najbardziej popularnych tytułów ostatnich lat, który ma rzesze fanów na całym świecie. Manga autorstwa Koyoharu Gotouge biła rekordy sprzedaży, a anime podbiło serca widzów za sprawą fenomenalnej strony wizualnej. Wcześniejszy Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba – The Movie: Mugen Train stał się najbardziej dochodowym filmem nie tylko w Japonii (wliczając w to również aktorskie produkcje), ale też na świecie w pandemicznym 2020 roku. Studio Ufotable uznało, że warto zaadaptować finałową część historii z mangi w formie filmowej trylogii, a nie pełnego telewizyjnego sezonu, bo zysk jest gwarantowany. Widowisko jest warte zachodu, również tego w odniesieniu do odbiorców w Europie i obu Amerykach.
Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Infinity Castle kontynuuje historię z wybuchowej końcówki 4. sezonu, w której doszło do nieudanej zasadzki na Muzana Kibutsujiego, głównego złoczyńcę w anime. Tanjiro Kamado, jego przyjaciele i Filary wpadają do tytułowego Zamku Nieskończoności. Tam muszą walczyć na śmierć i życie z potężnymi Wyższymi Księżycami.
Podobnie jak w serialu wiernie podążamy za historią znaną z mangi. Twórcy założyli, że nie ma sensu tracić czasu na zbędne przypomnienia i powtórki – po prostu widzowie wskakują w sam środek wydarzeń rozgrywających się w ogromnej twierdzy, gdzie bohaterowie są atakowani przez demony. Nie każda z wielu ważnych postaci dostaje odpowiednią ilość czasu ekranowego – skupiamy się tylko na trzech wybranych walkach tego etapu historii.

Na pierwszy ogień idzie pojedynek Shinobu Kocho z Drugim Wyższym Księżycem. Choć starcie ma charakter bardzo osobisty dla Filaru Owada, to pojawiają się w nim pewne zgrzyty. Pomimo dramatycznego przebiegu tej brutalnej walki, emocje nie wybrzmiewają na odpowiednim poziomie. Wiąże się to z postacią Domy o paskudnym charakterze, który po prostu przyćmiewa protagonistkę. Duża w tym zasługa aktora głosowego, Mamoru Miyano, bo jest on w tej roli przyjemnie irytujący.
Bardziej efektownie prezentuje się starcie Zenitsu z Kaigaku, Szóstym Wyższym Księżycem. Walka ekscytuje, bo postacie znają się z przeszłości. Poza tym postawa bohatera kontrastuje z tym, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Zamiast krzykliwego, nadpobudliwego i tchórzliwego chłopaka, oglądamy zimnego i opanowanego zabójcę demonów, który ma porachunki ze starszym kolegą. Rozczarowuje to, że ta walka oraz związane z nią dość emocjonalne retrospekcje trwają tak krótko, ale za to starcie jest prawdziwą ucztą dla oczu. Techniki Oddechu Błyskawicy prezentują się kapitalnie, dzięki czemu wydarzenia wciskają w fotel.
Najważniejszą walką tego anime – taką o największym ciężarze emocjonalnym – była ta pomiędzy Tanjiro Kamado i Giyu Tomioką a Trzecim Wyższym Księżycem. W końcu Akaza to znienawidzony przez fanów demon, który zabił uwielbianego Kyōjurō Rengoku w filmie Mugen Train. Starcie przebiega nietypowo jak na filmowe standardy, bo ma dwa punkty kulminacyjne. Z jednej strony oglądamy festiwal technik Oddechu Wody w wykonaniu głównych bohaterów (Tanjiro rozwija nową technikę związaną z jego ojcem). Pojedynek zapiera dech w piersiach, bo jest wyczerpujący dla protagonistów w odróżnieniu od potężnego, błyskawicznie regenerującego się Akazy. Choreografia jest świetna, podobnie jak sama animacja. Z drugiej strony w trakcie walki dostajemy długi blok retrospekcji, wybijający całkowicie z rytmu w tej końcowej fazie filmu. Natomiast broni się on tym, że emocje w nich sięgają zenitu – nie jednej osobie łza zakręci się w oku. Przed twórcami stało trudne zadanie, aby w umiejętny i przekonujący sposób przedstawić historię odkupienia Akazy. Wykonali je wzorowo, zamykając tę część historii mocnym uderzeniem i nieco zaskakującym rozwiązaniem wątku.
To anime nie ma budowy typowego filmu. Specyficzna narracja oparta na mandze była wyzwaniem, bo fabuła nie rozwija się stopniowo. Każdy wątek jest istotny, stanowi osobną minihistorię z ważnymi retrospekcjami rozwijającymi bohaterów. Tempo filmu jest zaburzane pobocznymi wydarzeniami, bo twórcy postawili na wierność względem materiału źródłowego. Po prostu jak na seans kinowy nie jest to najpłynniej opowiedziana historia. Na szczęście dobrze łączy poważniejszy ton z akcją i humorem. Komediowe momenty związane z charakterami postaci naprawdę śmieszą, mimo że pojawiają się w najmniej odpowiednich chwilach.
Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Infinity Castle zachwyca przepiękną stroną wizualną. CGI idealnie wkomponowano w animację. Dopracowana w najmniejszych szczegółach kreska, feerie barw i pełne dynamiki ruchy postaci w czasie walk to znak rozpoznawczy tej franczyzy. Ponownie robiły ogromne wrażenie. Historia wciąga, bo stawka tej wielkiej bitwy jest ogromna. Bohaterowie muszą przekraczać swoje granice w brutalnych i krwawych pojedynkach z przeciwnikami od nich znacznie potężniejszymi. Właśnie dla takich niesamowitych widowisk oraz emocji chodzi się do kina.
Poznaj recenzenta
Magda Muszyńska



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1952, kończy 73 lat
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1985, kończy 40 lat

