Diablero – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 11 grudnia 2018Diablero to krótki i nietypowy horror rodem z Meksyku. Przeczytajcie recenzję powieści, na bazie której powstał serial Netfliksa.
Diablero to krótki i nietypowy horror rodem z Meksyku. Przeczytajcie recenzję powieści, na bazie której powstał serial Netfliksa.
Wiele jest powieści grozy (a także komiksów, filmów czy seriali), które wykorzystują motyw łowców potworów, swego rodzaju egzorcystów, którzy oczyszczają nasz świat z nadnaturalnych istot i pozwalają żyć reszcie społeczeństwa w błogiej nieświadomości. Diablero, powieść meksykańskiego pisarza F.G. Haghenbeck, też wpisuje się w ten nurt, ale jednocześnie zaprezentowane w niej podejście znacząco się różni od tradycyjnego ujęcia tego tematu.
Elvis Infante to diablero, czyli ktoś będący czymś pomiędzy łowcą demonów i egzorcystą, który łapie nadprzyrodzone istoty na Ziemi (zarówno demony, jak i upadłe anioły) i sprzedaje je, chociażby na potrzeby nielegalnych walk i hodowli. Zapowiedź okładkowa mówi, że zmierzy się z największym wyzwaniem do tej pory, ale nie oddaje to w pełni natury powieści.
Przede wszystkim mamy tu do czynienia z achronologiczną narracją, która zabiera nas w przeszłość Elvisa, czyli jego kariery wojskowej (choć zadania oddziału dalekie są od typowych dla wojska) w Afganistanie, a także późniejszych spotkań z demonami w USA. Początkowo wydaje się to dość chaotycznie porozrzucane, ale z czasem z tej mozaiki wyłania się spójna wizja pojedynku z nadnaturalnymi siłami.
Haghenbeck wykorzystuje w swojej powieści kilka różnych motywów. Z jednej strony mamy do czynienia z powieścią fantastyczną, wykorzystującą elementy religijne i mitologiczne, by przekuć je w opowieść… nazwijmy to grozy. Z drugiej są spore fragmenty dotyczące wojskowości i afgańskiej specyfiki. Takie rozrzucenie wątków, miejsc i konwencji całkiem nieźle się sprawdza i urozmaica generalnie dość prostą historię o łowcy demonów.
Pewne zastrzeżenia budzi tłumaczenie: ale nie jego jakość, a przyjęta metoda. Powieść oryginalnie była pisana w języku hiszpańskim, więc dla kolorytu i oddania realiów postacie często (a nawet zbyt często) czynią wtręty po angielsku. W polskiej wersji również pozostały w języku Szekspira, co niekoniecznie było szczęśliwym rozwiązaniem, bo jednak angielski jest dla nas znacznie mniej egzotyczny, a i przyzwyczajeni jesteśmy, że latynoskie postaci raczej rzucą parę słów po hiszpańsku. W efekcie odczuwa się dysonans, co chwilę natrafiając na wstawki po angielsku.
El diablo me obligó to krótka i dość nietypowa powieść, którą – z racji tematyki – należy zakwalifikować jako horror, ale tak naprawdę wcale nie poczujemy przestrachu podczas lektury. Nie można tej powieści odmówić także humoru, dość czarnego i bezkompromisowego, pełnego celnych onelinerów i cynicznych komentarzy. Efektem jest niezła historia i wpadające w pamięć komentarze bohaterów.
Źródło: fot. Rebis
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat