Don Juan XXI wieku
Data premiery w Polsce: 15 listopada 2013Don Jon, odgrywany przez Josepha Gordona-Levitta, to z pozoru powierzchowna postać poruszająca się w granicach swojej strefy komfortu, na którą składają się: uporządkowany dom, wyjścia do klubów, ćwiczenia na siłowni, ukochany samochód… oraz filmy pornograficzne, którym z namaszczeniem poświęca lwią część swojego czasu.
Don Jon, odgrywany przez Josepha Gordona-Levitta, to z pozoru powierzchowna postać poruszająca się w granicach swojej strefy komfortu, na którą składają się: uporządkowany dom, wyjścia do klubów, ćwiczenia na siłowni, ukochany samochód… oraz filmy pornograficzne, którym z namaszczeniem poświęca lwią część swojego czasu.
Choć na pierwszy rzut oka Don Jona najłatwiej byłoby nazwać współczesnym prostakiem, to jednak widzowie przeczuwają, że gdzieś pod tą idealnie wyrzeźbioną klatką skrywa się ktoś zdolny do współczucia i empatii. Pod tym człowiekiem na pokaz istnieje wybrakowany emocjonalnie młodzieniec posiadający - jak każdy inny - potrzebę kochania i bycia kochanym. Z drugiej strony można dostrzec, że w doskonały sposób uosabia on współczesne społeczeństwo konsumpcyjne pogrążone w zachwycie nad swoim narcystycznym odbiciem. Jednak nie w tym tkwi kość niezgody pomiędzy nim a kobietami, z którymi nie potrafi związać się emocjonalnie. Don Jon jest zdecydowanie jednostronny uczuciowo; nie jest gotowy do poświęcenia się drugiej osobie. Gdy tytułowy bohater zostaje wyciągnięty ze swojej ciepłej strefy komfortu i natrafia na nietuzinkową kobietę (w tej roli Scarlett Johansson, ucharakteryzowana na przeciętną i dość tandetną przedstawicielkę klasy średniej), można by rzec, że Don Jon się zakocha. A to, jak przeczuwają widzowie, do niego jest niepodobne!
Film opiera się na sekwencjach (rodzinnych obiadach, wizytach w kościele, wyjściach ze znajomymi), dzięki którym w przejrzysty sposób możemy obserwować przemianę głównego bohatera oraz reakcje otoczenia na kolejne zmiany w jego życiu. Do najciekawszych (oprócz dość wyświechtanego schematu spowiedzi w kościele) należy obiad rodzinny, gdzie obowiązkowym posiłkiem z uwagi na włoskie korzenie jest wielka porcja spaghetti oraz białe koszulki bez rękawów noszone przez męską część rodziny. Przy stole zdecydowanie świetnie wypada głowa rodziny, czyli Tony Danza, grający w nieco komediowym tonie Rodziny Soprano.
Na uwagę z pewnością zasługuje dynamiczny montaż oraz muzyka, która przyspiesza tempo obrazu, przez co wraz ze wstawkami z filmów pornograficznych jest on bardzo bezpośredni w swoim nietuzinkowym przekazie. Przyglądając się zabiegom, jakich podejmuje się Gordon-Levitt, można zauważyć, że wychodzi z nich całkiem ciekawa mieszanka: już na początku, poprzez szybki "teledysk wprowadzający", serwuje przedsmak tego, co dane nam będzie doświadczyć. Choć można by stwierdzić, że oglądanie filmów pornograficznych jest tutaj jedynie zręczną alegorią uzależnienia, to pełni ono tutaj bardzo ważną funkcję podkreślenia seksualności, jaka wybija się na pierwszy plan, oraz odcięcia się od nurtu komedii romantycznych (co także niemal udało się Miłości i innym używkom między innymi poprzez podkreślenie roli Viagry w związku). To bardzo zręczne zagranie, ponieważ wymienia zwietrzały motyw miłości romantycznej na bardziej współczesny motyw miłości cielesnej, czysto seksualnej, czyli tej, w której tak doskonale sprawdza się główny bohater.
Don Jon to zgrabny dramat traktujący o ludzkich uzależnieniach, skonstruowany na schemacie komedii romantycznej, jednak nie będący nią. Joseph Gordon-Levitt swoim najnowszym obrazem udowodnił, iż jego filmy mogą charakteryzować się niecodziennym stylem oraz umiejętnym mieszaniem konwencji. W jego utworze ogromne znaczenie odgrywa motyw seksualności w związku opartym przede wszystkim na wyglądzie zewnętrznym drugiej osoby. Choć film otrzepuje się nieco z kiczowatego i schematycznego romantyzmu, typowego dla filmów poświęconych relacjom dwóch fotogenicznych osób, to jednak chyli się ku życiowemu banałowi twierdzącemu, że przypadkowo poznana osoba może zmienić nasze dotychczasowe życie. W takiej właśnie roli wkracza Julian Moore grająca roztrzepaną studentkę, która nie znajduje się w najlepszym momencie swojego życia (czyt. jest wybrakowana, tak jak Don Jon, tylko pod innym względem). Zamykając cały film wątkiem tych dwóch postaci, Don Jon jeszcze raz podkreśla, że jest niesamowitym studium samotności oraz egoizmu w relacjach męsko-damskich, przedstawionych na miarę XXI wieku.
Poznaj recenzenta
Jan StąporKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1959, kończy 65 lat