Enklawa – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 16 marca 2016Małe społeczności też mają swoje skandale i brudne sekrety – tak w skrócie można opisać debiutancką powieść Ove Løgmansbø. Enklawa zabiera czytelników do miejsc jeszcze przez pisarzy niewyeksploatowanych.
Małe społeczności też mają swoje skandale i brudne sekrety – tak w skrócie można opisać debiutancką powieść Ove Løgmansbø. Enklawa zabiera czytelników do miejsc jeszcze przez pisarzy niewyeksploatowanych.
Fabuła książki osadzona została na Wyspach Owczych, niewielkim archipelagu położonym na Morzu Norweskim, uchodzącym za jedno z najbezpieczniejszych miejsc na świecie. Trzeba przyznać, że pisarzowi udało się sportretować niemalże idylliczny, zamknięty światek zakłócony tragicznym w skutkach wydarzeniem, które wstrząsnęło całą społecznością. Gdy dochodzi tam do zaginięcia nastolatki, w jednej chwili lokalna społeczność niewielkiej Vestmanny podejmuje się akcji poszukiwawczej, która okazuje się jednak bezskuteczna. Śledztwo, ku nie zadowoleniu mieszkańców, prowadzi duńska podkomisarz Katrine Ellegaard. Młodej policjantce nie pomaga również to, że na pomocnika wybrała sobie czarną owcę farerskiej społeczności - Hallbjørna Olsena.
Zdecydowanym walorem są tutaj dobrze skonstruowani bohaterowie. Postacie nie są jednowymiarowe i nieraz potrafią zaskoczyć czytelnika swoim postępowaniem. Nie pojawiają się w powieści typowe postacie wypełniacze. Każdy bohater, który przewija się przez tę historię, ma w niej do odegrania jakąś rolę. Nikt nie jest przypadkowy. To prawdziwi ludzie Północy, o losach których chce się czytać. Hallbjørn Olsen to niepokorny, bezkompromisowy, uzależniony od alkoholu oraz wzbudzający skrajne emocje bohater. Jedynie w przypadku duńskiej pani detektyw można odczuć niedosyt - to po prosu kolejna policjantka, która pomimo małego doświadczenia jest prawie w pojedynkę zdolna rozwiązać śledztwo.
W Enklawa historia rozwija się bardzo powoli, co jest minusem powieści. Nie rekompensują tego nawet lekkie zwroty akcji. Autor zdecydowanie powinien popracować nad tempem wydarzeń. Løgmansbø zastosował metodę małych kroków, przez co przez długi czas nie spotyka czytelnika nic ciekawego, by później błyskawicznie nadeszło zaskakujące zakończenie. Dodatkowo odbiorcę przytłaczają i odwracają jego uwagę od najważniejszych wątków zbyt rozwlekle opisy dotyczące na przykład ubioru poszczególnych bohaterów. Kilkakrotnie w książce pojawiają opisy stacji radiowych, popularnych wśród społeczności, które nie wprowadzają nic nowego do fabuły. Autorowi natomiast dobrze udało się oddać klimat wysp - malownicze krajobrazy, zwyczaje samych mieszkańców, odbiegające od tego, do czego przywykliśmy na co dzień. Na plus należy zaliczyć też szczegóły topograficzne, które umożliwiają wyobrażenie sobie miejsc, w których rozgrywa się akcja.
Løgmansbø wplótł do swojej powieści również nawiązania do aktualnych realiów politycznych na wyspach. W dialogach można wyczuć napięcie pomiędzy Farerami a Duńczykami. Pojawiają się bohaterowie opowiadający się za zwiększeniem autonomii Wysp Owczych oraz politycy próbujący zbić kapitał na tym, na czym żyje lokalna społeczność. Odnaleźć można także aluzje do nordyckiego eurosceptycyzmu i powolnego tłamszenia lokalnych zwyczajów.
Ci, którzy sugerowali się okładkowym opisem, mogą poczuć się zawiedzeni. Enklawa to nie kryminał z krwi i kości. Wątek kryminalny został tutaj potraktowany jako tło, a zbrodnię zepchnięto na dalszy plan. Sama zagadka też nie jest jakoś szczególnie zawiła. Autor skupił się przede wszystkim na bohaterach i relacjach łączących zamkniętą społeczność. Jednak jak na debiut to udana powieść, która może być początkiem interesującej serii.
Źródło: fot. wydawnictwo Dolnośląskie
Poznaj recenzenta
Jagoda KickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat