Krótko, ale treściwie
Na wstępie zacznę, że Etherborn nie jest grą składającą się wielu poziomów. To tytuł, gdzie znajdziemy jedynie pięć lokacji, z których każda jest inna, unikatowa i wyjątkowa zarazem. W większości przypadków są to dość skąpe miejscówki, ale na brak możliwości i wielorakich wariantów ich pokonania nie mogę narzekać. W grze bawimy się grawitacją oraz percepcją. Nie wszystko to, co widzimy, zdaje się być realne. Umysł potrafi spłatać nam figla i twórcy doskonale to wykorzystali podczas zmiany perspektywy. Ściana może za chwilę okazać się podłogą, a sufit jedną ze ścian. Kombinacji jest sporo i kombinować trzeba, bo inaczej nie zaliczymy lokacji i nie odblokujemy sobie przejścia do dalszego zakątku gry. Chociaż gra zamyka się w pięciu lokacjach, jej przejście zajmie Wam dobre kilka godzin. Całość jest tak skonstruowana, że do tematu trzeba podejść logicznie i wykorzystać mechaniki gry, czyli perspektywę oraz grawitację, Niekiedy trzeba kilka razy ponieść wirtualny zgon, aby wykminić, gdzie popełnia się błąd i wpaść na rozwiązanie tak błahe, że odrzuciliśmy je już przy pierwszym podejściu, bo wydawało nam się zbyt proste. Tych jednak jest zdecydowana mniejszość w opozycji do skomplikowanych rozwiązań, w których logika odgrywa najważniejszą z ról. Niektóre z lokacji przejdziemy szybciej ukończenie innych zajmie nam więcej czasu, sporo więcej.Koi i uspokaja
Etherborn jest taką grą, która idealnie nadaje się do wyciszenia. Stylizowana oprawa graficzna, raczej minimalistyczna w połączeniu z klasycznymi nutami wybrzmiewającymi w każdym z poziomów działa uspokajająco. Tytuł wycisza i zmusza do intensywnego wysiłku umysłowego, co nie każdemu przypadnie go gustu, bo nauczeni są do „prowadzenia za rączkę”. Cieszy to, że twórcy coraz częściej rezygnują z takich praktyk i zmuszają gracza do pomyślunku. W Etherborn bez tego ani rusz. Gra nam w żaden sposób nie pomaga, jak się gdzieś zatniemy, to stoimy w niebycie, jak nasza bezimienna istota. Brakuje podpowiedzi, jakiegoś subtelnego znaku, w która stronę się udać. Najmocniejszą cechą gry jest oprawa muzyczna, która w połączeniu z dość minimalistyczną, ale w pewien sposób urokliwą oprawą graficzną, spina się w całkiem przyjemną dla oka i ucha całość. Mechanika i zabawa z grawitacją oraz perspektywą również działają bez zarzutu, tylko liczba poziomów mogłaby być większa. I to w zasadzie jedyna namacalna wada całek gry, która jak na debiut katalońskiego studia Altered Matter jest znakomita.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj