Expeditions: A MudRunner Game – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 1 marca 2024Nowa propozycja dla tych, dla których jazda po szosie i torze to za mało. Oceniamy najnowszy spin-off MudRunner / SnowRunner.
Nowa propozycja dla tych, dla których jazda po szosie i torze to za mało. Oceniamy najnowszy spin-off MudRunner / SnowRunner.
Expeditions: A MudRunner Game to rozszerzenie wyjątkowej symulacji terenowej rozgrywki w MudRunner i SnowRunner. Symulatory potężnych ciężarówek pokonujących trudne tereny cieszą się sporą popularnością, co zawsze stanowiło dla mnie fenomen. Bo jak można cieszyć się z tego, że jeździ się powoli pojazdem w trudnych warunkach jezdnych i wykonuje żmudne zadania? Swoje zdanie zmieniłem, gdy zagrałem w Expeditions, które trudno nawet nazwać typowym symulatorem. Tu nie chodzi już wyłącznie o dostarczenie ładunku. To złożona łamigłówka, w której każdy krok należy planować z odpowiednim wyprzedzeniem. Jedna zła decyzja i zestaw leży na boku.
W Expeditions: A MudRunner Game rdzeń rozgrywki jest nieco inny niż w poprzedniczkach. Aspekt transportowy odłożono na bok i zamiast tego skupiono się na nawigacji oraz eksploracji terenu. Przed wyruszeniem w drogę warto więc zaopatrzyć się w kilka przydatnych narzędzi. Wyciągarka, kotwice i inne rzeczy pomogą nam wyjść cało z podbramkowych sytuacji.
Ważny członek ekipy badawczej
Oczywiście to nie tak, że w Expeditions transportu nie ma całkowicie. Nie jesteśmy natomiast wyłącznie kierowcą, który ma przewieźć ładunek z punktu A do punktu B. Pełnimy raczej rolę naukowca i członka ekipy badawczej. Ładunku musimy również użyć, a czasami przy powrocie do bazy, a więc teoretycznie wtedy, kiedy możemy swobodniej bawić się przy eksploracji, zdarzają się dodatkowe zadania - jak na przykład wyciągnięcie z bagna innego pojazdu, który utknął w błotnistej pułapce czy pozbieranie przedmiotów zrzuconych ze spadochronem. Aktywności jest więc sporo i nie ograniczają się one wyłącznie do głównych zadań.
Wybór misji i przygotowanie się do niej zależy od nas samych. Czasami mamy narzucone dodatkowe wymogi: jak konkretny członek załogi, czy wyposażenie. Co istotne, nie zawsze największy pojazd okazuje się najlepszy. Czasami to mniejszy może więcej. Zdarza się, że to właśnie niewielki i lżejszy samochód lepiej sprawdzi się w trudnym terenie, ale i on ma swoje wady, na przykład ograniczoną ładowność. Chcąc dobrze zarabiać i inwestować trzeba zbierać znalezione towary, a następnie sprowadzać je do punktu startu. Tutaj rozwiązaniem było korzystanie z dwóch pojazdów: większy czekał w bezpiecznym, stabilnym terenie, a mniejszy jeździł i zbierał wszystko to, co było potrzebne. Kosztowało to więcej, ale i zysk był większy. Warto więc kombinować!
Trzy lokacje, mnóstwo zadań do wykonania
Gra oferuje trzy podstawowe lokacje: Kolorado, Arizonę i Karpaty, które znacznie się od siebie różnią pod względem środowiskowym. Karpaty to głównie leśne tereny, Arizona to wysuszona skalista ziemia, a Kolorado to bagna połączone z suchymi, skalistymi stepami. Każda z tych lokacji stanowi wyzwanie i w każdej z nich znajdziemy ekspedycje – czyli coś w rodzaju fabularnych zadań do wykonania. To bardzo surowe, wyludnione środowiska, gdzie w wielu przypadkach nie ma żadnych dróg dojazdowych. Te trzeba sobie wytyczyć samemu. Warto jednak pamiętać, że nasze pojazdy nie są niezniszczalne. Tak jak prawdziwe samochody ulegają awariom. Woda, uszkodzenia mechaniczne, wywrotki - wszystko wpływa nie tylko na wygląd, ale i osiągi pojazdu. Uszkodzenia mechaniczne są też kluczowe dla spalania, bo i owszem – paliwo też nie jest nieskończone. Owszem, możemy załadować na pakę zestaw naprawczy, dodatkowe kanistry i koła na wymianę, ale ile tego się zmieści do np. małego pickupa? Trzeba kalkulować i czasami ryzykować, by ekspedycja miała sens i finalnie nie dopłacać do niej.
Ratunkiem na podreperowanie budżetu są kontrakty, które znajdziemy w każdym ze zwiedzanych przez nas miejsc. Zadań do wykonania jest mnóstwo: od prostych, w których przewozimy pakunki, po zdecydowanie bardziej wymagające wyzwania, których ukończenie potrafi zając nawet kilkadziesiąt minut. Każde z takich zleceń opisane jest poziomem trudności - im jest on wyższy, tym wyższą nagrodę za jego ukończenie otrzymamy.
Gra, choć na pierwszy rzut oka wydawała mi się trudna i nieprzystępna, w rzeczywistości nie jest aż tak straszną bestią. Znajdziemy w niej subtelne wskazówki od twórców dotyczące tego, jak i gdzie pokonać bezpiecznie dany odcinek drogi. Sprytnie to zamaskowano poprzez stawianie totemów, swego rodzaju drogowskazów, które zostały pozostawione przez naszych poprzedników, eksploratorów, którzy jako pierwsi pokonali dziewicze, niezbadane tereny.
Surowość przede wszystkim
Expeditions: A MudRunner Game to surowa gra. Nie tylko, jeśli chodzi środowisko, w którym się poruszamy. Również mechanika w grze jest bardzo skąpa. Nie mamy wielu możliwości kombinowania z pojazdem, ale te, które nam oddano do kontroli, sprawdzają się świetnie. Zablokowanie dyferencjału, włączanie i wyłączanie napędu na cztery koła czy wreszcie zabawa z ciśnieniem w oponach, to całkiem przyjemne rozwiązania urozmaicające rozgrywkę.
Smuci fakt, że liczba pojazdów dostępnych w tytule nie jest szczególnie rozbudowana i w zasadzie są to marki powstałe na potrzeby niniejszej produkcji. Z pewnością poruszanie się po bezdrożach Jeepem czy potężną Tatrą nie dawałoby więcej przyjemności, ale jakoś tak grałoby się lepiej. Niemniej brak licencji nie stanowi dla gry żadnej ujmy, a jest jedynie obniżeniem kosztów produkcji, co też finalnie przełożyło się na cenę – za Expeditions w wydaniu konsolowym nie musimy zapłacić "standardowych" 300 zł.
Miejscami surowa bywa również oprawa graficzna. Zaznaczam, że miejscami. Bywają takie chwile, gdy tekstury zaczynają nam się wczytywać, a nasza ciężarówka znajduje się na tym konkretnym elemencie. Psuje to odbiór całości, bo ta, choć w tonacji ponurych barw, momentami potrafi zachwycić i "zmusić" gracza do tego, aby zatrzymał się na chwilę, wrzucił hamulec ręczny i porozglądał się po okolicy, a może nawet strzelił piękną fotkę.
Expeditions: A Mudrunner Game to świetna gra dla tych wszystkich, którzy po pełnym napięcia i emocji dniu w pracy chcą sobie odpocząć przed konsolą i w powolnym tempie się zrelaksować. Tytuł potrafi wciągnąć na bardzo długie godziny i generuje syndrom „jeszcze jednej misji”. Wbrew pozorom nie jest to przesadnie wymagająca produkcja i być może dzięki niej więcej osób sięgnie po MudRunner i SnowRunner, by skonfrontować je ze spinoffem. To ciekawa alternatywa dla wszelkich sim-racerów i warto sprawdzić ją samemu.
PLUSY:
+ zróżnicowane otoczenie;
+ spora liczba ekspedycji i kontraktów;
+ świetna fizyka;
+ przyjemna, aczkolwiek powolna rozgrywka;
+ przystępna, ale miejscami stanowi wyzwanie.
MINUSY:
- nierówna oprawa graficzna;
- mało dostępnych pojazdów.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat