Facet do wymiany – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 30 czerwca 2017Guillaume Canet postanowił na przykładzie starzejącego się aktora pokazać problemy kryzysu wieku średniego. Niestety, wychodzi mu to średnio.
Guillaume Canet postanowił na przykładzie starzejącego się aktora pokazać problemy kryzysu wieku średniego. Niestety, wychodzi mu to średnio.
Kryzys wieku średniego to nic przyjemnego. Zarówno dla mężczyzny, jak i dla całego jego otoczenia. Gdy więc Guillaume („Guillaume) słyszy od pięknej, młodej dziewczyna, że właśnie wyleciał z listy „facetów, z którymi fanki chcą chodzić do łóżka” jego świat zaczyna się walić. Początkowo przeżywa załamanie, następnie decyduje się na drastyczną zmianę w swoim życiu. W końcu nie chodzi tu o to, by zaciągać kobiety do łóżka. Przynajmniej nie na początku. Guillaume ma przecież z piękną żonę Marion („Marion), kilkuletnie dziecko i jest szczęśliwy. Jednak gdy słyszy tak brutalne słowa z ust młodszej koleżanki, czuje, że coś bezpowrotnie stracił. Stara się więc odzyskać utraconą młodość. Czy jest to w ogóle możliwe?
Rock'n Roll to satyra na francuskie środowisko aktorskie. Choć pewnie jest ono takie samo w każdym kraju. Uśmiech, serdeczność, wzajemny szacunek to tylko fasada. Naprawdę króluje w nim zawiść i zazdrość. To wieczne czekanie, aż komuś podwinie się noga, by zając jego miejsce. Zresztą większość aktorów w tej produkcji odgrywa parodię samych siebie. Co pokazuje dystans, z jakim podchodzą do swojego wizerunku.
Reżyserujący film Canet, który również sobie powierzył główną rolę, wyśmiewa przede wszystkim kult młodości. Z nieuchronnym upływem czasu nie da się wygrać, choć jego bohater będzie próbował, wspomagając się chociażby botoksem. Efekt raczej nie przypadnie mu do gustu. I na takich schematach w sumie opiera się cały aspekt komediowy tego filmu. Obserwujemy, jak 43-letni facet błaźni się, udając 23-latka. Gdyby jeszcze żarty były z wyższej półki, można było by to przełknąć. Jednak nie. Canet tak bardzo stara się być zabawny, że zbyt często przegina w stronę groteski i to tej w złym guście. Film jest w wielu miejscach przekombinowany. Jego moralizatorski ton i miejscami poważna tematyka giną w natłoku mało zabawnych żartów. Plusem jest to, że reżyser odwraca konwencje i to nie kobieta walczy z procesem starzenia, a mężczyzna. Krok ciekawy, jednak kompletnie niewykorzystany. Miejscami reżyser pozwala sobie na zbyt wulgarne żarty właśnie dlatego, że główny bohater jest mężczyzną.
Facet do wymiany ma ogromny potencjał. Twórcy udało się namówić do współpracy wielu znakomitych, światowych reżyserów i aktorów, którzy grają samych siebie w „krzywym zwierciadle”. W gościnnej roli zobaczymy chociażby Ben Foster starającego się znaleźć „ładną, młodą twarz” do promowania swojego nowego filmu. Jak sam mówi: „Nie musi umieć grać, ma ładnie wyglądać”. To zdanie znakomicie definiuje współczesne kino, zwłaszcza amerykańskie, gdzie ważny jest seksowy wygląd obsady, a nie jej umiejętności. Jednak takich smaczków jest zbyt mało. Toną one w natłoku ogranych już chwytów, w których dojrzały facet zachowuje się jak nastolatek. Widzieliśmy to już wiele razy i niekoniecznie musimy oglądać po raz kolejny.
Źródło: Foto. Kino Świat
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat