Fantastyczna Czwórka. Tom 1 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 24 listopada 2021Fantastyczną Czwórkę ze scenariuszem Jonathanna Hckama już teraz uważa się za superbohaterską klasyką dwudziestego pierwszego wieku. Czy rzeczywiście stworzył on jedną z najlepszych historii z pierwszą rodziną Marvela?
Fantastyczną Czwórkę ze scenariuszem Jonathanna Hckama już teraz uważa się za superbohaterską klasyką dwudziestego pierwszego wieku. Czy rzeczywiście stworzył on jedną z najlepszych historii z pierwszą rodziną Marvela?
Jak dobrze wiemy, marvelowska Fantastyczna Czwórka nie miała szczęścia do filmowych ekranizacji, z których każda okazywała się kasową i artystyczną porażką. Przełożyło się to również na małą popularność tej grupy superbohaterów w Polsce. Egmont przed wydaniem runu Hickmana wiele lat temu opublikował album 1234 ze scenariuszem Granta Morrisona i więcej przygód pierwszej rodziny Marvela mogliśmy poznać dopiero za pośrednictwem kolekcji Hachette, choć w porównaniu z innymi superbohaterami była to wciąż niewielka liczba. Dlatego cieszy postawa Egmontu, którego włodarze doskonale wiedzą, co dobre. I nawet jeśli bohaterowie komiksu nie są szczególnie popularni wśród polskich fanów, polityka wydawnicza, zgodnie z którą warto zaproponować dzieło powszechnie uznawane za znaczące, jest warta pochwały.
Już od pierwszych stron Fantastycznej Czwórki czuć, że nie będzie to kolejna typowa opowieść superbohaterska. U Hickmana jest coś w sposobie narracji, co odróżnia go od innych komiksowych wyrobników parających się superbohaterską tematyką. Dało się to już odczuć podczas lektury jego przygód New Avengers, a potem eventu Nieskończoność. Poziom fabularnego skomplikowania, nieustanne naukowe referencje i to takie na poważnie stanowiły dość duże wyzwanie dla czytelników lubujących się w prostych fabułach. I choć nie każdego przekonało takie podejście, to z pewnością wyróżniało się z tłumu superbohaterskich scenariuszy. I kiedy zaczynamy Fantastyczną czwórkę Hickmana od rozkminek Reeda Richardsa, dziwnych zachowań jego dzieci i niecodziennych relacji między tytułowymi bohaterami mamy wrażenie obcowania z czymś świeżym, a momentami nawet niezwykłym. I rzeczywiście w przeważającej części Fantastyczna Czwórka okazuje się być opowieścią idącą innym narracyjnym (bo fabularnym jednak w mniejszym stopniu) torem niż znane superbohaterskie historie.
Początek Fantastycznej Czwórki rozgrywa się w bardzo ważnym dla Uniwersum Marvela punkcie. Tuż po inwazji Skrullów, w czasie okresu znanego jako Dark Reign, kiedy to w USA rządził Norman Osborne przy pomocy organizacji HAMMER. Dla polskiego czytelnika to kolejne wypełnianie dziur w kontinuum czasowym w marvelowskim uniwersum (w tym samym okresie rozgrywa się wydany równolegle przez Egmont siódmy tom Daredevila Nieustraszonego). Momentami podczas lektury musimy się domyślać kontekstów, a nawet posiłkować się internetowymi źródłami, jeśli nie jesteśmy dobrze obeznani z kolejnymi etapami wydarzeń. Na szczęście główna stawka jest określona szybko i skupia się na działaniach Reeda obwiniającego się za wszystkie złe wydarzenia, które doprowadziły do obecnej sytuacji w USA i na świecie. I jak to genialny naukowiec, zaczyna się zastanawiać, jak można było tego uniknąć.
Rozkminki superbohatera na podstawie analogicznych wydarzeń w innych światach w całym Multiwersum mają w sobie coś fascynującego, a Hickman wyciąga z nich jak najwięcej, dając dowód na swoją nieograniczoną wyobraźnię. Jego radość skomplikowania fabuły i wymyślania alternatywnych linii czasowych udziela się czytelnikowi, który pierwszą część tej opowieści z ukrywanym przed bliskimi Reeda mostem do wieloświata przeżywa z dużą ekscytacją. Konkluzja, która dla superbohatera brzmi "rozwiązać wszystko" będzie rzutowała na wszystkie późniejsze wydarzenia, ale jednocześnie ów cel nie przysłoni pełnej przygód fabuły, która pełną parą rusza w drugiej partii, jednocześnie rozmywając nieco ów główny wątek.
Jakby Hickman poczuł, że za bardzo się rozpędził i musi wcisnąć hamulec, ale głównie po to, by poeksplorować inne obiecujące obszary. Dalej można
Serię Hickmana wielu fanów uważa za najlepszą opowieść o pierwszej rodzinie Marvela i po lekturze pierwszego tomu można stwierdzić, że nie są to słowa rzucane na wiatr. Ci, którzy zaczytują się teraz w komiksach ze scenariuszami Donny’ego Catesa, Eda Ewinga i innych gwiazd komiksowego Marvela, powinni sięgnąć również po run Hickmama. Mimo skomplikowania fabuły wyróżnia się ona taką samą przejrzystością i świeżością konceptu, a warstwa graficzna -często prezentowana na dużych kadrach bądź splashach - tylko pomaga w odbiorze, jawnie uciekając od eksperymentalnej strony. Wystarczy bowiem, że fabuła w wielu momentach jest na tyle dziwaczna i niestandardowa, by dać wrażenie, że mamy do czynienia z czymś nietuzinkowym. I to chyba najlepsze słowo, które jednoznacznie określa serię Hickmana. Jego Fantastyczna Czwórka jest po prostu nietuzinkowa.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat