Fear the Walking Dead: sezon 4, odcinek 16 (finał sezonu) – recenzja
Data premiery w Polsce: 9 maja 2016Fear the Walking Dead mocno rozczarował w finałowym odcinku. Zawiódł zarówno pod względem fabularnym, jak i dynamiki akcji, nie wzbudzając żadnych emocji. Szkoda, bo ten czwarty, dosyć kontrowersyjny sezon zasługiwał na lepszą końcówkę.
Fear the Walking Dead mocno rozczarował w finałowym odcinku. Zawiódł zarówno pod względem fabularnym, jak i dynamiki akcji, nie wzbudzając żadnych emocji. Szkoda, bo ten czwarty, dosyć kontrowersyjny sezon zasługiwał na lepszą końcówkę.
Fear the Walking Dead zawiódł nawet podwójnie w ostatnim odcinku czwartego sezonu. Nie tylko nie sprawdził się jako finał, który powinien być kulminacją wydarzeń i emocji całej serii. Ale również boli to, że w poprzednim tygodniu serial udowodnił, że można nakręcić porządny, wartościowy, emocjonalny epizod, a ten niestety rozczarował. Już sam początek nie zapowiadał ciekawego przebiegu zdarzeń, bo choć Al ledwo umknęła zainfekowanym, a Martha postanowiła jej nie przemieniać, to w ekspresowym tempie została odnaleziona przez grupę. I tu tak naprawdę odcinek mógł się skończyć, ale twórcy postanowili, że Morgan spróbuje przemówić do rozumu umorusanej kobiety i pomóc jej wrócić do rzeczywistości. Ma to sens, bo to dla niego była sprawa osobista, aby odnaleźć w niej dobro i uratować jej duszę, ale te niezbyt mądre decyzje odbijają się na naszej sympatii do postaci. A poza tym z fabularnego punktu widzenia taki rozwój wydarzeń nie miał prawa wzbudzić ekscytacji w widzach.
Problemem wątku związanego z Marthą jest to, że od początku nie mieliśmy wątpliwości, iż to szalona postać, która stanowi tylko i wyłącznie zagrożenie dla naszej grupy. Może twórcy próbowali sprawić, abyśmy myśleli o niej w kategoriach antybohaterki, ale zupełnie nie było dane nam to odczuć. Jej historia nie angażowała emocjonalnie, a Morgan poprzez swoją naiwność omal nie stracił przyjaciół. Bezpośrednia konfrontacja z Marthą niestety też zawiodła. Nawet moment, w którym Morgan prawie ją udusił, nie powodował szybszego bicia serca, czy też odrobiny wątpliwości, że to zrobi w tym chwilowym amoku. A przebłyski otrutych bohaterów nie sprawiły żadnej różnicy – dalej brakowało dreszczyku emocji. Również śmierć Marthy ani nie cieszy, ani nie smuci. Co najwyżej można poczuć ulgę, że to już koniec i więcej jej nie zobaczymy. Jednak nie można odmówić serialowi tego, że Martha była bardzo oryginalną postacią, ale może przy innym podejściu do jej historii wątek okazałby się ciekawszy.
Niestety również u naszej ekipy survivalowiczów też niewiele się działo. Bo cóż ekscytującego mogło być w zatruciu? Momentami wyglądało to bardzo groteskowo, kiedy tak słaniali się na nogach zlani potem. Nie wspominając już o ratowaniu ich przez Morgana, który niezłomnie i heroicznie przemierzał kilometry, aby przywieźć im trochę piwa na odtrucie. Ani trochę ta akcja ratownicza nie trzymała w napięciu, a jej rozwiązanie co najwyżej mogło wywołać uśmiech politowania. Jedynie próba przedostania się do chłodnicy mogła przez chwilę skupić uwagę widzów, bo zarażeni mieli szansę ukąsić któregoś z naszych bohaterów, ale nawet nie było blisko. Jedyny plus jest taki, że wystrzelanie zainfekowanych wyglądało całkiem efektownie. Ten pancerny wóz, jako środek lokomocji dla naszej grupy, to był świetny wybór!
Nie ma co ukrywać, że ostatni odcinek czwartego sezonu był słaby i pozbawiony emocji. Nie przystoi finałowi, aby tak wynudził widzów swoim nonsensem. Do tego zmiana planów naszych bohaterów i chęć zbudowania nowej ostoi dla ludzi w fabryce dżinsu też nie wydaje się satysfakcjonującym zakończeniem. Poprzednie sezony Fear the Walking Dead kończyły się cliffhangerami, które zachęcały do powrotu. A teraz ciężko będzie się zmobilizować po tak kiepskim finale.
Warto na sam koniec ocenić również cały czwarty sezon, który wzbudził wiele kontrowersji wśród widzów. Z jednej strony widać poprawę jakościową Fear the Walking Dead, a nowe, ciekawe postacie świetnie wzbogaciły ten serial. Jednak z drugiej strony pożegnaliśmy dwóch głównych bohaterów – Nicka i Madison. Te śmierci szokowały, więc produkcja zyskała na elemencie zaskoczenia, ale przy okazji też straciła, bo przyzwyczailiśmy się do tych postaci, które stanowiły jego podstawy i serce. Jednak te zmiany personalne w Fear the Walking Dead nadały mu świeżości oraz otwarły na nowe możliwości fabularne, dając twórcom więcej kreatywnej swobody. Może nie wszystkie pomysły okazały się trafne, ale dzięki temu serial nie stoi w miejscu. To odróżnia go od The Walking Dead, co jest ważne, bo wciąż możemy liczyć na interesujące historie w postapokaliptycznym świecie. Miejmy nadzieję, że piąty sezon utrzyma tę dobrą jakość i dalej będzie nas zaskakiwać, ale tym razem tylko w pozytywny sposób!
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat