Flash: sezon 3, odcinek 9 (finał midseason) – recenzja
Flash powraca po udanym crossoverze z nowym odcinkiem, który podejmuje główny wątek całej serii. W finale midseasonu otrzymujemy zupełnie nowy obraz całej, dotychczasowej sytuacji, twórcy stopniują napięcie, aby dać widzom zaskakujący zwrot akcji. Jak sobie z tym poradzili? Sprawdźmy.
Flash powraca po udanym crossoverze z nowym odcinkiem, który podejmuje główny wątek całej serii. W finale midseasonu otrzymujemy zupełnie nowy obraz całej, dotychczasowej sytuacji, twórcy stopniują napięcie, aby dać widzom zaskakujący zwrot akcji. Jak sobie z tym poradzili? Sprawdźmy.
Po potyczce z obcymi Barry i spółka wracają do szukania Doctora Alchemy, który może ich doprowadzić do boga prędkość, Savitara. Pomóc im w tym mają informacje na temat kamienia filozoficznego, artefaktu dającego moc zwykłym ludziom, którego Alchemy używa w swoich praktykach. Tak się składa, że pracę naukową na temat magicznego przedmiotu napisał kolega Barry’ego z pracy, czyli Julian. Jednak naukowiec, aby chronić swój sekret nie zdradza najważniejszych szczegółów, czyli okoliczności jakie towarzyszyły znalezieniu kamienia. Wkrótce Flash musi ponownie stanąć do walki z przeciwnikiem, którego mocy i zamiarów nie może pojąć.
Zdecydowanie na plus jest wykorzystanie w tym odcinku do granic możliwości wątku alter ego Juliana. Z przewidywalnego i zupełnie nie porywającego elementu fabuły twórcy zrobili naprawdę ciekawą i absorbującą historię. Do tego Tom Felton świetnie sprawdził się w tej podwójnej roli. Aktor bardzo dobrze wygrywa pewność siebie i spokój z zupełnym zagubieniem i wewnętrznym rozdarciem. Tak naprawdę widz w pewnym momencie nie ma pewności, czy Julian nie jest świadomy swoich czynów czy tylko udaje. Brytyjczyk doskonale czuje się w kreacjach nieoczywistych czarnych charakterów i to widać na ekranie w tym odcinku. Oczywiście nie można też zapomnieć o bardzo dobrym głównym czarnym charakterze serialu, czyli Savitarze, który w nowym epizodzie także objawił nam się w pełnej krasie, jako pełnokrwisty, wszechmocny antagonista z wielkim planem. Duża w tym zasługa twórców, którzy zbudowali wokół tej postaci mroczną otoczkę, nadającą bogowi prędkości wyjątkową majestatyczność połączoną z wielkim poczuciem zagrożenia. Najlepszym przykładem jest tu scena, kiedy za pomocą Juliana członkowie Team Flash próbują przywołać Savitara. Widać, że scenarzyści podczas tworzenia tej sekwencji inspirowali się kinem grozy. Scena przywołuje na myśl egzorcyzmy i swym klimatem ociera się o horror, co jest bardzo interesującym rozwiązaniem.
Fantastycznie w nowym odcinku działa także chemia pomiędzy Barrym i Jay’em Garrickiem, czyli Flashem z Ziemi-3, którego młody sprinter sprowadza do pomocy w walce z Savitarem. Ta interakcja nie odbywa się tutaj na linii mentor-uczeń, ponieważ Barry już dawno przerósł umiejętnościami starszego kolegę, ale postarano się bardziej stworzyć zalążek relacji ojciec-syn. Jest to naturalne skojarzenie, skoro Garrick wygląda jak ojciec Barry’ego, jednak tutaj jest to subtelniej oddane na ekranie, ogrywane małymi gestami jak w scenie rozmowy Barry’ego i Jaya przy łóżku szpitalnym w STAR Labs. Chemia miedzy aktorami jest widoczna a powracający do serialu John Wesley Shipp świetnie sprawdza się w interakcji z Grantem Gustinem. Bardzo dobre wrażenie i spore oczekiwania co do przyszłości całego sezonu stworzył pokazany na końcu odcinka cliffhanger, w którym Savitar zabija Iris. Bardzo dobrze żonglowanie tajemnicą i napięciem sprawiło, że był to naprawdę zaskakujący zwrot akcji i zapowiedź bardzo dobrej reszty serii.
Jedyne do czego mogę się przyczepić to ponowne wykorzystanie w odcinku postaci Wally’ego, który już jest bardzo męczący. Pomimo, że w komiksach jest ciekawym bohaterem i tak zapowiadał się także na początku w serialu, to teraz jest po prostu irytujący. Niby jest ważnym członkiem zespołu z wielka mocą, ale nie może jej używać, a gdy już jej użyję, ponieważ wszyscy mówią, że jest gotowy to przeciwnik powala go jednym ciosem i na tym kończy się jego zapał. Wally jak na razie jest niepotrzebnym, drażniącym trybikiem tej dobrze zapowiadającej się maszyny.
Finał midseasonu The Flash, gdyby nie pewne niedociągnięcia i słabe niektóre elementy prowadzenia narracji byłby odcinkiem świetnym. Jednak nadal trzyma bardzo dobry poziom zapoczątkowany w odcinku Killer Frost i kontynuowany w crossoverze. Twórcy zostawiają nas na prawie dwa miesiące w oczekiwaniu na kolejne przygody Szkarłatnego Sprintera, ale po tym co zaprezentowali w dziewiątym odcinku będę czekał w pełnym napięciu i zaciekawieniu.
Źródło: fot. Katie Yu/The CW
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat