Flash: sezon 7, odcinek 3 - recenzja
W nowym odcinku serialu Flash w końcu dochodzi do ostatecznego starcia bohaterów z Evą McCulloch. Oceniam.
W nowym odcinku serialu Flash w końcu dochodzi do ostatecznego starcia bohaterów z Evą McCulloch. Oceniam.
Nowy epizod serialu Flash dokończył wątki, na których zamknięcie nie pozwoliła pandemia. Zatem najnowszy odcinek tak naprawdę powinien być finałem poprzedniej odsłony. W nim Team Flash staje do ostatecznej walki z Evą. I niestety muszę przyznać, że jak na epizod, który kończy jej wątek, to twórcy nie za bardzo się postarali. Eva przez praktycznie cały odcinek snuje się po ekranie i wypowiada jakieś podniosłe teksty o nowym świecie, nad którym będzie panowała ze swoją armią klonów. Jednak scenarzystom za bardzo umknęła ta głębia, jaka kryje się za postacią antagonistki, jej patrzenie na świat, syndrom boga. I dlatego wątek Evy został mocno ograniczony w tym epizodzie i za bardzo spłycony. Tak naprawdę McCulloch została ściągnięta do roli prostego czarnego charakteru, który chce po prostu zapanować nad światem. A był tu potencjał na więcej, który odezwał się w finałowych scenach odcinka, gdy Eva pokazała swoją drugą twarz i zdecydowała się odejść do Mirrorverse i stworzyć nowy, dobry świat. Szkoda, że scenarzyści postawili na złożoność tej postaci dopiero na samym końcu.
Sam wątek związany z wymianą wszystkich ludzi w Central City na ich klony z Mirrorverse był bardzo ciekawy na papierze i po trochu w samym odcinku. Twórcy postawili na motyw à la Inwazja porywaczy ciał i na odrobinę horroru w produkcji, co mogło się sprawdzić. I w niektórych momentach to działało. Szkoda, że scenarzyści nie potrafili w pełni wykorzystać mocy drzemiącej w tym temacie. Tak naprawdę twórcy ograniczyli się z tym wątkiem do sceny z fałszywą policjantką i fałszywą Cecile oraz stworzeniem pewnej atmosfery chaosu na ulicach Central City. Jednak można było z tego wycisnąć zdecydowanie więcej, pobawić się tym elementem grozy związanym z porywaniem mieszkańców. Niestety tak się nie stało i wątek, który mógł dać wiele dobrego dla tego odcinka i historii został ograniczony do zaledwie kilku mało znaczących scen.
Nie podobała mi się postać Barry'ego w tym odcinku. W poprzednich twórcy potrafili zrobić z nim coś ciekawego, wtłaczając w niego osobowości Wellsów czy przenosząc go na stronę zła. Jednak w tym wypadku wybrano najgorszy możliwy aspekt, czyli użalającego się nad sobą i smutnego głównego bohatera. Przez zdecydowaną większość odcinka snuje się przybity na ekranie, co jeszcze twórcy podbijają taką aurą pompatyczności związaną z Iris i wyrzutami sumienia Allena. To wszystko miało podbić emocjonalną stawkę w wątku herosa, jednak sprawiło tylko, że był on bezbarwny w tym epizodzie. Dopiero pod koniec, gdy połączono go z pełnym składem Team Flash, to jakoś prezentował się w kolektywie.
Jeśli chodzi o Team Flash, twórcy postanowili przywrócić do życia oryginalnego Harrisona Wellsa. I niestety, ale był on najnudniejszą wersją tej postaci, całkowicie pozbawioną charyzmy. Właściwie nie był on potrzebny w tym odcinku. Team Flash poradziłby sobie spokojnie bez niego. Ponowne wprowadzenie tego bohatera nie miało sensu i nie wniosło absolutnie nic do historii. Raczej traktuje go jako puszczenie oka do fanów niż jakiś pełnoprawny występ. Podobnie sprawa ma się z "Ralphem", bo pomysł twórców na jego wykorzystanie w odcinku był kuriozalny. Ukazanie Dibny'ego z rozpuszczonym obliczem, aby nie pokazywać twarzy aktora, było niepotrzebne. Spokojnie można było w ogóle zrezygnować z tego bohatera w odcinku, bo i tak twórcy ograniczyli go do cameo. Jednak trzeba było jakoś wytłumaczyć fakt, że ta postać już się nie pojawi.
Nowy odcinek serialu Flash przede wszystkim marnuje spory potencjał, który drzemał w pewnych wątkach, szczególnie tym związanym z Evą i jej planem. Szkoda, bo mógłby to być naprawdę dobry epizod, jednak koniec końców wyszedł średniak. Ode mnie 4/10.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat