Flash: sezon 8, odcinek 1 - recenzja
Flash w premierze swojego 8. sezonu rozpoczyna kolejny, duży crossover zatytułowany Armageddon. Oceniam odcinek.
Flash w premierze swojego 8. sezonu rozpoczyna kolejny, duży crossover zatytułowany Armageddon. Oceniam odcinek.
Flash rozpoczyna swój 8. sezon crossoverem. Nie do końca rozumiem, dlaczego wprowadzono do odcinka gang złoczyńców, bo mamy do czynienia z ciekawym czarnym charakterem wydarzenia. Natomiast nasza banda inspirowana talią kart to po prostu kolejni antagoniści, o których spokojnie można zapomnieć zaraz po obejrzeniu odcinka. Tak właściwie ich występ ograniczył się do dwóch scen i dlatego nie mogę pojąć, po co scenarzyści w ogóle wprowadzili ich do odcinka. Ich obecność kompletnie nic nie wniosła. Można ich rozpatrywać w formie skeczu, przerywnika w opowieści, który jednak tylko przeszkadza w odbiorze reszty historii. To wszystko wyglądało tak, jakby twórcy nie mieli zupełnie pomysłu na to, jak poprowadzić narrację w odcinku i z braku laku włożyli do epizodu kolejne, niepotrzebne czarne charaktery, które jakoś zapchały czas ekranowy.
O wiele ciekawiej prezentował się główny antagonista crossoveru, czyli Despero. Szkoda tylko, że twórcy wprowadzili go dopiero w drugiej połowie odcinka. Nie miał okazji, aby zaprezentować pełnię swoich możliwości. Jednak ogólnie prezentuje się on całkiem nieźle. Przede wszystkim nie jest zwykłym złoczyńcą, który chce zniszczyć świat, bo taki ma akurat kaprys. Jego motywacja jest zrozumiała, ponieważ chce on po prostu uratować świat w przyszłości. Dlatego w pewnym momencie można złapać się na tym, że rozumiemy działania antagonisty (a raczej antybohatera). Do tego Tony Curran bardzo dobrze wywiązuje się ze swojego aktorskiego zadania. Jest zdystansowany i mroczny. Można wyczuć w nim także sporo mądrości i emocji kryjących się za maską zimnego wojownika.
Całkiem nieźle sprawdził się również powrót Brandona Routha jako Atoma w serialu. Jego wątek solowy nie był jakoś wybitnie napisany, jednak gdy już dochodziło do jego współpracy z Flashem na ekranie, to wszystko przebiegało płynnie. Nie mieli oni może za wiele okazji, aby walczyć ramię w ramię, jednak w pełni wykorzystali czas, który był im przydzielony. Do tego Ray wniósł interesujący element komediowy na początku odcinka. Doskonale to widać w scenach jego przyjazdu do Allenów oraz poranka, gdy do rozmowy włącza się Chester. I gdyby Palmer został przez twórców wykorzystany tylko w komediowo-akcyjnym wymiarze, to jego występ byłby na piątkę. Jednak gdy już trzeba było wejść w bardziej emocjonalne, poważniejsze rejony, to nie wszystko się zgadzało. Po prostu nie mogłem uwierzyć w zmianę podejścia do życia przez Raya.
Problem odcinka polega na tym, że w pewnym momencie stał się nudnym serialem obyczajowym. Niestety, pierwsza połowa prezentuje słabe, napisane na kolanie wątki, które miały być podniosłe i emocjonalne, jednak ostatecznie takie nie były. Chodzi między innymi o kwestię awansu Allegry i próbę dogadania się jej ze współpracownikami czy krótki element dotyczący tego, że Caitlin jest gotowa na randki. To wszystko było wręcz przesłodzone, a miejscami nawet pompatyczne do granic możliwości, co psuło odbiór całego odcinka.
Nowy epizod serialu Flash miał sporo elementów, z których można było skleić świetny epizod. Szkoda tylko, że wykorzystano tylko kilka z nich.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat