For All Mankind: sezon 2, odcinki 3-5 - recenzja
For All Mankind w swoich nowych odcinkach skupia się mocno na psychologicznym aspekcie historii. Oceniam.
For All Mankind w swoich nowych odcinkach skupia się mocno na psychologicznym aspekcie historii. Oceniam.
Twórcy w nowych odcinkach For All Mankind bardziej niż na tym kosmicznym elemencie skupili się na czynniku ludzkim, który jest bardzo ważny w produkcji. I muszę przyznać, w większości przypadków wyszło im to naprawdę dobrze. Te epizody świetnie pokazują, że to nie podbój kosmosu jest największym wyzwaniem dla poszczególnych postaci, ale ich rozterki związane z walką z samym sobą. Nieważne, czy chodzi o pragnienie powrotu do czynnej służby, lęk przed ponownym wyruszeniem w kosmos czy po prostu zmierzenie się z uprzedzeniem do własnej osoby. Twórcy bardzo sprawnie przeplatają problemy egzystencjalne związane ze sferą pracy dla NASA z normalnymi, życiowymi przeszkodami, które czasem stają się trudniejsze do pokonania niż kwestie wyścigu kosmicznego. Bardzo dobrze obserwuje się jak kolejni bohaterowie serialu mierzą się ze swoimi lękami, oczekiwaniami, dylematami i walczą, nie wiedząc czy zwycięstwo jest możliwe. Ten psychologiczny aspekt zadziałał świetnie w nowych odcinkach.
Dobrym przykładem jest kwestia Tracy Stevens i jej pierwsza wizyta w bazie Jamestown. Całkiem nieźle przedstawiono, jak główna bohaterka - mimo swojego sporego doświadczenia - musi odnaleźć się w paradoksalnie nowym środowisku i pełnić rolę żółtodzioba. Bardzo dobrze oddaje to scena, w której Tracy jest oprowadzana przez astronautę, od którego przejęła stopień nowicjusza, a ten opowiada, że dzięki niej postanowił wykonywać ten zawód. Twórcy świetnie budują ten wątek, opierają go na pewnych niuansach, które stawiają zwykle pewną siebie i swoich umiejętności Tracy w sytuacji, gdzie ta pewność powoli się ulatnia. Jednak przede wszystkim to Sarah Jones potrafi świetnie oddać rozterki swojej bohaterki w nowych odcinkach. Na początku tego sezonu była raczej jednowymiarową postacią, w omawianych epizodach pokazuje głębie swojej postaci. Aktorka dobrze oddaje pewną rutynę, zmęczenie fizyczne i psychiczne swojej bohaterki, coś na kształt tego, którego doświadczył Gordo w poprzednim sezonie. Wątek Tracy prezentuje się naprawdę interesująco.
Jednak nie jestem przekonany do elementu fabuły dotyczącego wspomnianego Gordo. Jakoś nieprzekonująco twórcy budowali traumę, która towarzyszy bohaterowi. Przez praktycznie dwa odcinki cały czas nadszarpywali jego zdrowie psychiczne, by za chwilę w oka mgnieniu wyjść z nim na prostą, a Tracy przypisać rolę tego straumatyzowanego członka rodziny Stevensów. Same sceny, w których twórcy pokazują bardzo niekonwencjonalne sposoby treningu Gordo do powrotu w kosmos wypadają całkiem nieźle, jest w nich i dramat, i odrobina humoru. Jednak już sama kwestia traumy gdzieś złagodniała z odcinka na odcinek, a to było pole do sporej eksploracji. Być może w kolejnych odcinkach to powróci, gdy już dojdzie do lotu Gordo w kosmos.
Dobrze prezentował się za to wątek Eda i jego powrotu do czynnej służby jako astronauta. Przede wszystkim Joel Kinnaman swoimi stonowanymi środkami wyrazu, ale również sporą charyzmą świetnie kieruje swoją postacią. Z pozoru może się wydawać, że Ed nie jest jakimś za specjalnie emocjonalnym bohaterem, jednak w nowych odcinkach ta strona w końcu wychodzi na wierzch i prezentuje się dobrze. Wszystko to - począwszy na obarczaniu się winą za śmierć Shane'a, przez próbę wyciągnięcia Gordo z traumy, a na euforii związanej z powrotem do służy czynnej skończywszy - pokazuje cały wachlarz stanu emocjonalnego bohatera. I Kinnaman dobrze ten stan swojej postaci ukazuje na ekranie. Nieźle jego wątek łączy się z kwestią Dani. Scenarzyści wprowadzają do serialu interesujący element dotyczący kwestii rasowych.
Szkoda, że twórcy więcej czasu na ekranie nie dali postaci Aleidy, która zapowiada się na ważną bohaterkę tego sezonu. Jednak na razie w tych trzech omawianych odcinkach otrzymała zaledwie trzy sceny, które nie popchnęły za bardzo jej wątku do przodu i nie opowiedziały o jej rozterkach, może poza samym przyjęciem do NASA. Natomiast jestem ciekaw, jak rozwinie się wątek Ellen i Pam. Cały czas twórcy całkiem nieźle rozwijają kwestię dotyczącą szukania własnego ja przez Ellen, życia w zgodzie z własnymi przekonaniami. I najwidoczniej znaleźli sferę, na której ten element może się dalej rozwijać.
Nowe odcinki For All Mankind stawiają na aspekt psychologiczny w wątkach poszczególnych postaci i robią to w ciekawy sposób. Czekam na więcej.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat