For Life: sezon 1, odcinek 2 i 3 - recenzja
For Life okazuje się serialem opartym na głównej historii, bo wszelkie sprawy kryminalne są z nią ściśle powiązane. Czy jednak jest to warte oglądania?
For Life okazuje się serialem opartym na głównej historii, bo wszelkie sprawy kryminalne są z nią ściśle powiązane. Czy jednak jest to warte oglądania?
For Life ma na pewno ciekawy punkt wyjścia z inspiracją historią, która wydarzyła się naprawdę. Pokazanie opowieści o niesłusznie skazanym na dożywocie człowieku, który zostaje prawnikiem, by walczyć o swoją niewinność to kapitalny potencjał na coś wartego uwagi. Szkoda więc tym bardziej, że twórcy tego serialu na razie tworzą tę historię wolno, za bardzo bezpiecznie i bez pazura.
Problem polega na schematyczności kolejnych odcinków, które powtarzają dokładnie to samo, co widzieliśmy w pierwszym, czyli Aaron Wallace bierze sprawę współwięźnia, która w jakimś stopniu przysłuży się mu. Z jednej strony buduje to bohatera dość egoistycznego, który dopiero w trakcie wyciąga wnioski, aby dawać z siebie wszystko. Trudno z nim sympatyzować. Z drugiej strony twórcy dość karkołomnie chcą pokazać jego brak doświadczenia w sądzie, którego efektem są pozornie proste błędy. Wygląda więc to tak, że podobnie jak w pierwszym odcinku w drugim przegrywa, wraca i wygrywa, a w trzecim już tylko przegrywa. Teoretycznie schemat został chwilowo złamany, ale cała kwestia batalii na sali sądowej wydaje się pomimo tego najsłabszym elementem. Mamy za dużo przewidywalności (brak doświadczenia, elokwencji) i tak oczywistych zagrywek prokuratury, że aż trudno uwierzyć, iż może to przejść legalnie w takiej sytuacji.
Ciekawym aspektem były decyzje bohatera z 2. odcinka, który podjął się fałszerstwa dowodu, aby wygrać sprawę. Udało się, ale to rozwija ciekawe reperkusje w 3. odcinku, które mogą w dalszym rozwoju sezonu mieć znaczenie. Zwłaszcza że to wpływ na rodzinę Wallace'a oraz jego współpracę z naczelniczką więzienia. Na razie cały motyw jest prosty, troszkę oczywisty, ale z dobrze budowanym potencjałem.
Wszystko wydaje się na swoim miejscu, ale jednak wciąż czegoś brakuje, by było lepiej. Jakichś emocji (choć te były przez chwilę z uwagi na rozpacz córki Wallace'a w sądzie), ciekawych postaci, które nie byłyby jedynie stereotypem jak w tej chwili (choć bohater sprawy z 3. odcinka) czy jakiegoś bardziej zasygnalizowanego rozrywkowego charakteru. Póki co wydaje się, że twórcy For Life marnują trochę dobry pomysł, bo sprawy sądowe są schematyczne, działania prokuratury oczywiste, a błędne decyzje Wallace'a trochę zbyt mało wiarygodne i naciągane. Ten serial musi nabrać tempa, by zacząć wykorzystywać szansę i pokazać pazur, a na razie jest wszystko za bardzo poprawne.
For Life może być dobrym serialem, bo gdzieś w tym wszystkim on jest. Czuć, że na razie twórcy do końca nie wiedzą, co chcą osiągnąć i jakimi środkami, a przez to też nie wywołuje to pożądanych emocji i nic nie wyrasta ponad gatunkową przeciętność. Nawet pomimo tego, że ogląda się przyjemnie.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat