Fundacja: sezon 1, odcinki 5-6 - recenzja
Nowe odcinki serialu Fundacja mocno popychają akcję produkcji do przodu, choć nie obyło się bez wpadek. Oceniam.
Nowe odcinki serialu Fundacja mocno popychają akcję produkcji do przodu, choć nie obyło się bez wpadek. Oceniam.
Całkiem dobrym zabiegiem twórców serialu Fundacja było zaprezentowane wydarzeń poprzedzających spotkanie Gaal z Harim. To świetnie pokazało środowisko, w jakim musiała żyć bohaterka oraz wszelkie relacje kobiety z osobami z jej toczenia. Społeczność, w której naukowcy są traktowani jak heretycy i brutalnie mordowani, stanowiła ciekawy kontrast dla samej Gaal. Naprawdę nieźle ograno rozterki postaci, gdy musi wybierać między wtopieniem się w tłum i potulnym służeniem a zaryzykowaniem i postawieniem na realizację swoich celów. Do tego należy dodać, że tak naprawdę po raz pierwszy w serialu pokazano, jak Gaal potrafi sobie radzić z trudną sytuacją. Chodzi mi o sposób, w jaki rozwiązała kwestię tego, gdzie udaje się statek. Jej podróż na planetę, z której pochodzi Hari, zapowiada się naprawdę ciekawie, biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy myślą, że to ona brała udział w jego morderstwie.
Natomiast jeśli chodzi o wątek Sal, to był on widowiskowy. Dużo się w nim działo. Efektowne strzelaniny, całkiem nieźle zrealizowana scena walki między Salvor a Pharą czy sporo wybuchów, których nie powstydziłby się Michael Bay. I muszę przyznać, że pod względem rozrywkowym twórcy stają na wysokości zadania i wywiązują się z niego wzorowo. A gdy już odłożymy na bok całą widowiskowość, to pozostaje nam bardzo prosta historia z wielu akcyjniaków. Anakreończycy, którzy chcą zdobyć statek znajdujący się na Terminusie, nie cofną się przed niczym, aby to zrobić. Jednak nie idzie za tym nic głębszego, jakiś bardziej złożony plan sprawiający, że motywacja Anakreończyków byłaby zrozumiała. Chociaż nie ukrywam, finał, w którym Sal i Hugo wybierają się z napastnikami w kosmos, zwiastuje interesującą historię. Pozostaje czekać, jak to zostanie rozwinięte.
Natomiast w ogóle nie jestem przekonany do wątku Brata Dnia. Na początku jeszcze zapowiadał się ciekawie. Obecny Brat Dzień bowiem jest bardziej ludzki niż jego poprzednik w serialu. Lee Pace, który wciela się w Imperatora, oraz Laura Birn jako Demerzel mają naprawdę dobrą ekranową chemię i potrafili przekazać trudną kwestię zgrzytu między wiarą a misją Imperatora, z którą rodzi się władca. Jednak potem gdzieś obydwie postacie zanikają. Pace próbuje walczyć, ale zostaje całkowicie przyćmiony przez temat luminizmu i wręcz fanatycznego oddania się religii. Sama kwestia wiary jak na razie raczkuje.
Zdecydowanie lepiej prezentował się Brat Świt z wątkiem odmienności, który jest naprawdę ciekawy. Scenarzyści bardzo dobrze skontrastowali go z Bratem Zmierzchem. To naprawdę interesująca i złożona postać. W porównaniu do reszty jego "rodzeństwa" to bohater, któremu można kibicować i z którym można się utożsamiać. Nie ma w nim demoniczności czy gniewu, raczej przeważają pozytywne emocje. Do tego należy dodać trochę sztampowy, ale lekki wątek miłosny.
Nowe odcinki Fundacji mają kilka słabych stron, szczególnie w przypadku wątków Brata Dnia i Sal, jednak w ostatecznym rozrachunku dobre strony biorą górę. Ode mnie 7/10.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat