Game of Thrones RPG
To już drugie podejście do realizacji gry osadzonej w świecie zdobywającym popularność dzięki serialowi Gra o tron. Czy po nieudanej "Grze o tron: Początek" udało się stworzyć tytuł godny uwagi?
To już drugie podejście do realizacji gry osadzonej w świecie zdobywającym popularność dzięki serialowi Gra o tron. Czy po nieudanej "Grze o tron: Początek" udało się stworzyć tytuł godny uwagi?
Należy od razu powiedzieć, że studio Cyanide, które przy "Grze o tron: Początek" poległo, teraz stworzyło produkt przewyższający poprzednika pod względem jakości, ale... nadal nie spełniający wysokich oczekiwań.
"Game of Thrones RPG" tym razem w pełni czerpie z popularności serialu, czego efektem jest wizualny styl zaczerpnięty z produkcji HBO, udział aktorów czy wykorzystanie muzyki Ramina Djawadiego. Pozwala to fanom serialu, przynajmniej na początku, podejść do tytułu z większą dozą optymizmu, gdyż można poczuć podobny klimat do tego znanego z telewizyjnej opowieści. Gra czerpie także dużo z książek Martina - pojawiają się w niej postacie, które w serialu nie były jeszcze obecne.
[image-browser playlist="596336" suggest=""]
Wbrew sugerowanemu tytułowi, mało jest w tej grze RPG. Można ją raczej traktować jako interaktywny film, ponieważ większa część naszej zabawy polega na prowadzeniu długich, czasem ciekawych, czasem nudnych, rozmów. Narracja również potwierdza ten pośredni cel, jaki osiągnęli twórcy. Skupia się ona na dwóch bohaterach, którymi kierujemy na przemian. Są to Alester Sarwyck, kapłan R'hllora oraz Mors Westword, zwiadowca Nocnej Straży. Chwilami można odnieść wrażenie, że po prostu oglądamy jeden z odcinków serialu, w którym mamy delikatny wpływ na poczynania naszych bohaterów.
Największą zaletą "Game of Thrones RPG" jest przemyślana i ciekawa fabuła. Wiemy, że George R.R. Martin nadzorował jej tworzenie, dlatego też efekt od razu rzuca się w oczy. Potrafi ona zainteresować i na kilka godzin przyciągnąć do ekranu. Czasem znajdą się w niej zwroty akcji urozmaicające rozgrywkę, ale od razu zapomnijmy, że będziemy mieć jakiś większy wpływ na jej rozwój. Jest ona boleśnie liniowa, co też odbija się negatywnie na zabawie. Poruszamy się od punktu A do punktu B, nie mając żadnego wpływu na kierunek rozwoju. Nie zapominajmy także o akcji osadzonej w ograniczonych ramach scenariusza. O swobodnej eksploracji Westeros możemy zapomnieć. Ilość wykorzystanych z serialu/książek lokacji także wywołuje niesmak. Są to elementy, jakich w słabych grach RPG nie lubię - pójście na łatwiznę i robienie fanów gatunku w balona. Jeśli jednak potraktujemy tę grę, jako interaktywny film, wówczas czerpać będziemy z niej o wiele większą radość.
[image-browser playlist="596337" suggest=""]©2012 Cyanide Studios
Na początku zabawy nie lada nadzieją napawał system tworzenia postaci. Mamy wiele ciekawych cech oraz interesujący zabieg z równoważeniem umiejętności ze słabościami postaci. Szkoda tylko, że w trakcie rozgrywki to, co wybraliśmy nie jest w ogóle odczuwalne. Brak jest jakiegokolwiek poczucia, że nasza postać się rozwija i nabiera na sile, co psuje satysfakcję z gry. Negatywne wrażenie pogłębia amatorskie podejście do różnych elementów RPG - kupowanie sprzętu nie ma najmniejszego sensu, gdyż ciągle znajdujemy wyśmienity oręż przy byle jakich przeciwnikach. O zbieractwie, handlu, kowalstwie również możemy zapomnieć - wychodzi na to, że jest to interaktywny film, w którym elementy RPG są zminimalizowane do niezbędnego minimum.
System walki jest niesamowicie słaby i nudny. Na początku zabawy skojarzył mi się on ze starym "Falloutem", ale im dłużej grałem, tym podobieństwa były bardzo ogólne. Naciskanie pauzy i klikanie na odpowiednie skille sprawia, że walka staje się monotonna i pozbawiona emocji. Brakuje tej dawki adrenaliny, która sprawia, że bój staje się interesujący.
Animacja również nie zachwyca. Chociaż użyto Unreal Engine 3, to nie wykorzystano nawet połowy możliwości, jakie oferuje. Lokacje, postacie, walki - wszystko jest, szczędząc słów, po prostu przeciętne. O pomstę do nieba woła niezgodność przedstawienia miejsca względem pierwowzoru - niemal wymarła Królewska Przystań to największe rozczarowanie.
[image-browser playlist="596338" suggest=""]©2012 Cyanide Studios
Przed premierą poinformowano, że stacja HBO dała prawa do wykorzystania kilku rzeczy z serialu. Zapowiadano udział aktorów, co też dawało nadzieję na co najmniej przyzwoity produkt. Okazuje się to sprytnym trikiem marketingowym, gdyż aktorów mamy zaledwie dwóch. Smutne rozczarowanie spotyka nas, gdy królowa Cersei wzywa naszego bohatera na spytki i okazuje się, że ani nie przypomina Leny Headey, ani też nie przemawia jej głosem. Jeśli już tworzymy produkt, na papierze związany w dużej mierze z serialem, róbmy to poważnie, zamiast tworzyć jakąś głupią otoczkę , która potrafi tylko wywołać u gracza irytację.
"Game of Thrones RPG" zapowiadało się o wiele lepiej od klęski jaką była "Gra o tron: Początek". Chociaż jako interaktywny film nowa produkcja studia Cyanide gwarantuje kilka godzin przedniej zabawy (o 30 zapowiadanych godzinach nie ma mowy), to i tak jest to produkt jedynie dla fanów serialu, którzy poczują ten klimat. Wielbiciele RPG nie mają czego tu szukać, poza wyraźnie zmarnowanym potencjałem i pojawiającą się nudą.
Ocena: 5/10
Plusy:
+ ciekawa, przemyślana fabuła
+ przyzwoity dubbing postaci
+ klimat Gry o tron
Minusy:
- często zbyt monotonne dialogi
- system walki
- niewielka liczba questów
- bolesna liniowość rozgrywki
- zbyt mało elementów z serialu
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat