„Gotham”: sezon 1, odcinek 5 – recenzja
Data premiery w Polsce: 18 listopada 2024Mam bardzo mieszane odczucia co do Gotham. Po intrygującym początku serial stacza się po równi pochyłej. Chyba nie tak to miało wyglądać.
Mam bardzo mieszane odczucia co do Gotham. Po intrygującym początku serial stacza się po równi pochyłej. Chyba nie tak to miało wyglądać.
Gotham rozpoczęło od mocnego uderzenia, przedstawiając ciekawy i intrygujący świat. Może momentami przesadzony, ale nadal na pograniczu realizmu Nolana i groteski oraz gotycyzmu Burtona. Po kilku odcinkach widać, że serialowi bliżej do tego drugiego, szczególnie zważając na zachowania postaci, które mocno odbiegają od normalności oraz pewnej dozy "nierealizmu" - wskażcie mi drugie takie miasto, gdzie policja jest na pokaz, skorumpowana i wszyscy doskonale o tym wiedzą.
Najnormalniejszy w tym wszystkim wydaje się Gordon, który - jak już jednak moi poprzednicy wypunktowali - jest na razie niezwykle miałki, a w niektórych scenach, jak chociażby tej z Maronim, wręcz płaczliwy. Co prawda nieco się rozkręca, ale nadal brak jego motywacji. Jest po prostu przesadnie uczciwym, czasami nawet naiwnym człowiekiem.
Zawodzi sprawa tygodnia. I to na całej linii. Właściwie jest ona chyba tylko po to, by wprowadzić nowy element układanki i mrugnąć okiem do fanów. Mowa o specyfiku zwanym Viper, którego druga, ulepszona wersja nosi już jakże znane miano - Venom. Fani komiksów czy Batmana w ogóle doskonale będą wiedzieć, o co chodzi. W przyszłości może to zwiastować pojawienie się Bane'a. Specyfik pokazano w ciekawy sposób, chociaż osoby, które go zażywają, nie przybierają na masie, a jedynie zyskują niesamowitą siłę.
I znowuż w całą sprawę zamieszane jest Wayne Enterprises. Żadna w tym nowość, już u Nolana pokazano, że firma trawiona była od środka błędnymi (często specjalnie) decyzjami. U Bruno Hellera nabiera to jednak zupełnie nowego znaczenia. Jak zauważa sam Bruce, wychodzi na to, że jego rodzice nie mieli pojęcia, co się dzieje w ich własnej firmie. Najbliższa współpracownica Thomasa wyrasta zresztą na czarny charakter.
[video-browser playlist="630755" suggest=""]
U Falcone i Maroniego po staremu. Każdy spiskuje przeciw każdemu, a Fish Mooney kończy trening swojej "tajnej broni" przeciw Don Falcone. Nadal mam jednak wobec niej ambiwalentne uczucia. Aż nadto widać, że chce zagarnąć wpływy dla siebie i aż dziw bierze, że nie zarobiła kulki.
Najlepiej wypada jak zwykle Oswald oraz Harvey. Obaj aktorzy doskonale bawią się swoimi postaciami i są tak wspaniale oraz barwnie przerysowani, że aż zachwycają. Do nich dołączyć można Edwarda Nygmę, choć jak już słusznie zauważyli moi poprzednicy, bardziej nadaje się on do zakładu psychiatrycznego niż pracy w policji.
To, co najbardziej denerwuje, to ten brak realizmu. Wszyscy są tutaj przerysowani, a korupcja, przestępczość i zło aż wyzierają z ekranu. Wręcz do przesady. Gotham jawi się jako miasto, gdzie absolutnie nikt nie chciałby mieszkać, wszyscy są źli, a bandyci bezkarnie biegają po ulicach, nie przejmując się nikim ani niczym. Nie wiem, czy ten przesadyzm jest potrzebny. Złą decyzją twórców jest także wprowadzenie sporej liczby postaci. Niemal w każdym odcinku pojawia się chociaż na sekundę Cat, Oswald czy cała reszta plejady przyszłych antagonistów. Widz dobrze wie, że serial opowiada o Gotham, i naprawdę nie musi co odcinek być uderzany w łeb kolejnym nawiązaniem do komiksów. Jest to o tyle ryzykowne, że jeżeli serial zostanie anulowany, to pozostaniemy z sezonem pełnym nawiązań, rozpoczętych wątków i niczym więcej.
Kto dobrze zna Bruno Hellera, ten wie, że potrafi on w nieskończoność rozwijać główny wątek, a potem kontynuować serial także bez niego. Mentalista jest tutaj najlepszym przykładem. Gotham może mieć ten sam problem - zostało stworzone z myślą niezwykle ambitną, wręcz karkołomną, by pokazać wszystko: od słynnego morderstwa rodziców Bruce'a po przywdzianie przez niego peleryny i maski. Tymczasem z takim tempem rozwoju fabuły i pokazywania coraz to większej liczby postaci drugoplanowych już w 3. sezonie zabraknie dla Batmana przeciwników. Spadający poziom produkcji może jednak nie dawać nadziei na aż tyle odcinków.
Czytaj również: Jaden Smith jako superbohater w "Static Shock"?
5. odcinek Gotham był o... właściwie to był o niczym. Pojawił się specyfik dobrze znany fanom komiksów, o milimetr posunęła się kwestia wojny o wpływy, a Bruce kontynuuje swoje prywatne śledztwo. Przyznaję bez bicia, że nie jest to moja ulubiona ekranizacja komiksu. Ma ogromny potencjał, ale nie wiem, czy jest odpowiednio prowadzona. Warto jednak - ze względu na specyficzny, brudny i mroczny klimat - dać jej szansę.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1982, kończy 42 lat