„Grace Księżna Monako” DVD: Księżna niepotrzebna – recenzja
Data premiery w Polsce: 16 maja 2014To nie było dobre otwarcie Cannes. Oceniamy wydanie DVD pokazywanego na francuskim festiwalu filmu Grace of Monaco.
To nie było dobre otwarcie Cannes. Oceniamy wydanie DVD pokazywanego na francuskim festiwalu filmu Grace of Monaco.
Grace of Monaco ("Grace of Monaco") przypomina nam, że istnieje kategoria filmów nikomu niepotrzebnych - złe filmy biograficzne są jedną z nich. Sam Tarantino mówi, że biopicami gardzi, nigdy takowego filmu nie nakręci, a gatunek ten jest przechowalnią dla aktorów i wycieczką na skróty po Oscara. Z takim zamiarem najwyraźniej nosił się Oliver Dahan, reżyser, którego "Niczego nie żałuję" pozwoliło wygrać statuetkę Akademii Marion Cotillard za rolę Edith Piaf. Grace księżna Monako, opowieść o hollywoodzkiej legendzie, Grace Kelly, i jej późniejszym życiu u boku Rainiera, księcia małego europejskiego państewka, też miała wysokie ambicje: film Dahana otworzył tegoroczny festiwal w Cannes. I został na nim wyśmiany, a w zaledwie kilka dni później - zgnieciony przez krytyków na całym świecie.
Grace księżna Monako to film, który po prostu nie mógł się udać. Film otwiera cytat z samej Grace: "Koncept mojego życia jako bajki sam w sobie jest bajką", po czym twórcy pośpiesznie dodają, że film jest fikcją i fantazjuje na temat prawdziwej biografii Kelly. Asekuranckie zapewnienie reżysera nie jest jednak w stanie przykryć faktu, że w tych fantazjach posunął się zdecydowanie za daleko; rodzina księżnej oprotestowała film jako szkodliwy i fałszujący życie jednej z najjaśniejszych gwiazd Hollywoodu. Grace księżna Monako jako film nie wnosi zupełnie nic - nie potrafi powiedzieć ani niczego nowego, ani (co gorsza) prawdziwego o legendarnej Grace. Mało tego - dzieło Dahana jest koszmarnie napisane, napompowane banałem i niesolidnie oparte na wątłym oraz nadmuchanym wątku polityczno-szpiegowskim.
Film został odrzucony przez krytykę i publiczność z jeszcze jednego względu, który jednocześnie jest najpoważniejszym zarzutem: olbrzymią pomyłką było obsadzenie Nicole Kidman w roli Grace Kelly. To po prostu nie miało prawa się udać i żadna publiczność nie byłaby w stanie tego kupić. Zawieszenie niewiary, pozwalające zgodzić się widzom na nawet wielką bzdurę, tutaj nigdy nie zadziała. W roli aktorki, której ikoniczna twarz znana jest olbrzymiej części publiczności, obsadzona została inna aktorka, o twarzy co najmniej równie rozpoznawalnej i - co gorsza - zupełnie niepodobnej do klasycznej, chłodnej i nieskończenie eleganckiej urody Kelly. Ten kuriozalny zabieg dodatkowo jeszcze pogrąża fakt, że Kidman przyjęła angaż u Dahana w kiepskim dla siebie momencie: jej twarz jest sparaliżowana botoksem i zamienia się w parodię samej siebie, a reżyser, jakby nieświadomy tego tragicznego efektu, namiętnie filmuje ją w wielkich zbliżeniach.
Recenzent nie powinien fantazjować na temat alternatywnych wyborów obsadowych, gdy film jest już nakręcony, bo nie ma to żadnego większego sensu, a i nie taka jest recenzenta rola. Tym razem jednak nie mogę się powstrzymać i wtrącę w tej kwestii swoje niepotrzebne trzy grosze, bo gdyby nie (zrozumiała z marketingowego punktu widzenia) pokusa zatrudnienia aktorki, której duże nazwisko wypromuje film, to ten biopic być może mógłby się udać, przynajmniej z artystycznego punktu widzenia. Dobrą Grace Kelly dałoby się znaleźć na obrzeżach hollywoodzkiego mainstreamu, wśród twarzy jeszcze nieopatrzonych publiczności i świeżych, ale zarazem talentów sprawdzonych w produkcjach wyższych lotów. Na myśli mam tutaj January Jones, (byłą) panią Draper z serialu Mad Men. Dlaczego? Grace i January łączy ten sam typ chłodnej, dystyngowanej urody i elegancji, pomijając już fizyczne podobieństwo; ponadto Jones wspaniale nosi stroje z epoki. Przewyższa Kidman pod każdym względem.
Wznosząc się jednak na wyżyny miłosierdzia, jestem skłonna przyznać, że da się w tym filmie znaleźć jakieś plusy. Dahan ma plastyczny zmysł i oko estety. Dla swojego niepotrzebnego, plastikowego spektaklu wybrał wyjątkowo piękne wnętrza, a i przyznać trzeba, że choć z okrutnym dla widzów skutkiem filmuje Kidman w zbyt dużych zbliżeniach, to w kwestii kostiumów traktuje ją niczym prawdziwą monakijską księżną. Suknie i biżuteria filmowej Kelly są zachwycające, nieskończenie eleganckie i stanowią ucztę dla oczu.
Zobacz również: Klipy z widowiska fantasy "Siódmy syn"
Odkładając jednak recenzenckie fantazje na bok: pytanie - czy po Grace... w ogóle warto ponownie sięgać, i to na DVD? Bo jeśli ktoś szukałby powodu, aby jednak mieć ten film na półce, to dystrybutor nie daje mu żadnego. Wyobrażam sobie, że w jakimś lepszym, alternatywnym świecie dałoby się ten film uratować ciekawymi dodatkami i materiałami z planu, ba - nawet czymś tak banalnym jak minidokument o wykorzystanych kostiumach, biżuterii, ich nawiązaniu do stylu Grace i o filmowanych wnętrzach. Sama chętnie bym coś takiego obejrzała. Ale nie - na płycie znajduje się jedynie… zwiastun oraz zapowiedzi innych filmów dystrybutora. Być może z trudem dałoby się to skąpstwo w dodatkach i atrakcjach wybaczyć filmowi, który zdołałby się obronić sam, ale nie Grace Księżnej Monako - ten niepotrzebny obraz został wydany na DVD w równie niepotrzebnej oprawie, która nawet nie stara się go w jakikolwiek sposób obronić. Niestety "Grace" nie znajdzie sobie zaszczytnego miejsca ani w panteonie dobrych filmów biograficznych, ani na mojej filmowej półce.
Wydanie DVD |
Dodatki: zapowiedzi, zwiastun, bezpośredni dostęp do scen |
Język: angielski – DD 5.1, polski (lektor) – DD 5.1 |
Napisy: polskie |
Obraz: 16:9 |
Wydawca: Monolith Video |
Poznaj recenzenta
Dawid RydzekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat