Guitar Hero Live – recenzja
Data premiery w Polsce: 30 października 2015Marka Guitar Hero powraca po kilku latach przerwy. Guitar Hero Live oferuje nowe otwarcie i ma zainteresować zarówno oddanych fanów, jak i zupełnie nowych graczy. Sprawdzamy, czy dwa stosunkowo rozwinięte tryby gry wystarczają, by GH Live przyciągnęło przed telewizory na dłużej.
Marka Guitar Hero powraca po kilku latach przerwy. Guitar Hero Live oferuje nowe otwarcie i ma zainteresować zarówno oddanych fanów, jak i zupełnie nowych graczy. Sprawdzamy, czy dwa stosunkowo rozwinięte tryby gry wystarczają, by GH Live przyciągnęło przed telewizory na dłużej.
Nowe Guitar Hero to przede wszystkim nowa gitara, czyli bezprzewodowy kontroler, na którym „wystukujemy” kolejne gitarowe nuty utworów. Developerzy z FreeStyleGames postawili na nowe rozwiązanie i zmodyfikowali przyciski znajdujące się na gryfie gitary. Ich liczba została zwiększona z pięciu do sześciu, ale przyciski umieszczone zostały w dwóch rzędach. W praktyce oznacza to dostosowanie gitary dla mocno początkujących graczy, którzy nie radzą sobie z obsadzeniem większości przycisków. Z drugiej strony sześć buttonów w dwóch rzędach pozwoliło na stworzenie szalenie trudnych kombinacji na najwyższych poziomach trudności. Poza tym gitara nie oferuje większych zmian. Posiada klasyczną strunę (jej mechanizm jest taki sam, ale można odnieść wrażenie, że jest ona trwalsza niż w poprzednich gitarach), przycisk odpowiedzialny za hero power, specjalną wajchę pozwalającą na „pływanie” dźwięku, a także przycisk przenoszący nas do Guitar Hero TV (o tym później).
Podstawowe pytanie brzmi – jak na nowej gitarze się gra? Odpowiedź jest prosta: inaczej i trudniej. Guitar Hero Live wymusza na każdym naukę gry od nowa - bez względu na to, czy jesteś wyjadaczem znającym poprzednie serie, czy też osobą, która pierwszy raz weźmie do ręki elektroniczne „wiosło”. Gra posiada pięć poziomów trudności, a zabawę domyślnie rozpoczyna się na drugim. Jest on jednak na tyle łatwy, że szybko można przeskoczyć na poziom regular. Z jednej strony odzwierciedla on faktycznie dźwięk gitary w danym utworze, dzięki temu czujemy, że gramy gitarową sekwencję; z drugiej w trudniejszych piosenkach jest nie lada wyzwaniem. Prawdziwa zabawa rozpoczyna się jednak na dwóch najwyższych poziomach trudności - dźwięki na ekranie lecą znacznie szybciej, a kombinacje przycisków są trudniejsze. Przeskok z trzeciego na czwarty poziom trudności bywa bolesny.
Domyślam się, że każdy z graczy ma swój sposób na granie w Guitar Hero Live, ale tak naprawdę obsługa sześciu przycisków możliwa jest tylko w jeden sposób. Trzy środkowe palce naszej dłoni muszą być cały czas w tym samym miejscu i operować dwoma przyciskami (w pionie). Cały urok polega na tym, by górne naciskać opuszkami palców, a dolne środkową częścią palca (jest to jak najbardziej wykonalne). Tylko w ten sposób udaje się grać bardziej rozbudowane kombinacje dźwięków w trudniejszych utworach, nawet na poziomie regularnym.
[video-browser playlist="757371" suggest=""]
Guitar Hero Live oferuje dwa tryby rozgrywki. Teoretycznie każdy z nich powinien zapewnić kilkadziesiąt godzin zabawy, w praktyce jest jednak zupełnie inaczej. Tytułowy Live to najnowszy i – nie ma co ukrywać – robiący fantastyczne wrażenie tryb, pozwalający grać prawdziwe koncerty przed wielotysięczną publicznością. Akcja pokazywana jest z oczu gitarzysty, a zachowania na scenie, a także poza nią i przed sceną nagrane zostały wcześniej przez prawdziwych aktorów. Całość wypada fantastycznie, a immersja i poczucie uczestniczenia w wielkim koncercie jest naprawdę ogromne (szczególnie w momentach, gdy tuż obok przechodzi ponętna gitarzystka, która doskonale wie, co będziecie razem robić po koncercie...). W zależności od tego, jak radzimy sobie w danym utworze, publiczność albo znakomicie się bawi i śpiewa razem z wokalistą, albo buczy i wygwizduje cały zespół. Wtedy też irytują się nasi kompani z zespołu - kręcą głowami i pytają, co jest grane.
Tryb Live pozwala zagrać łącznie tylko w dwóch koncertach, a oba podzielone są na setlisty (przeważnie po trzy podobne do siebie piosenki) i konkretne sceny (tych jest nieco więcej). Wszystko jest jednak z góry zaplanowane przez twórców gry. Wybieramy konkretny koncert, daną scenę, a setlista przygotowana jest już wcześniej. Tryb Live pozwala zagrać łącznie 42 piosenki - zarówno w formie setlisty na koncercie, jak i w trybie quick play, w którym wybieramy konkretny utwór i błyskawicznie przenosimy się na scenę. Na początku lista utworów jest mocno ograniczona, ale kolejne kawałki odblokowujemy wraz z zagraniem ich na koncertach.
Jeśli wydaje się Wam, że 42 utwory to dużo, szybko wyprowadzę Was z błędu. Cały tryb Live da się ukończyć w jeden wieczór i tak naprawdę jest to jeden z największych minusów Guitar Hero Live. Lista kawałków do grania na żywo przed publicznością jest przynajmniej o połowę za mała! I nie mówię tutaj o graniu ich na najniższym poziomie trudności. W żadnym wypadku - gra sprawdza, jak sobie radzimy, i wymaga przynajmniej 80-90% dobrze zagranego utworu, by odblokować kolejną scenę na danym koncercie. W trybie regular nie jest to jednak wielkie wyzwanie, a nie wydaje mi się, by gracze sztucznie utrudniali sobie zabawę tylko po to, by wolniej odblokowywać kolejne piosenki.
[video-browser playlist="757372" suggest=""]
Developerzy z FreeStyleGames starali się maksymalnie zróżnicować listę utworów granych Live. Postawili w większości na znane kawałki, z których kilka gra się naprawdę fantastycznie. My Songs Know What You Did in the Dark (Light Em Up) autorstwa Fall Out Boy robiło swoje w trailerach i podobnie sytuacja ma się w samej grze. Świetnie gra się również kawałki Good Charlotte, Kasabian, The Black Keys, Thirty Seconds to Mars, Halestorm, Bring Me the Horizon, Biffy Clyro czy nawet kultowe Paint It Black The Rolling Stones. Są to zespoły stworzone do tej gry. Na liście pojawia się również nieśmiertelne When You Were Young The Killers, które katowałem przez kilkanaście godzin w Guitar Hero III: Legends of Rock.
Nie mam nic przeciwko wsadzeniu do listy utworów piosenek Avril Lavigne, Katy Perry czy Rihanny, ponieważ mają one uzasadnienie w samym koncercie (jeden z zespołów, z którym gramy, jest wybitnie popowy). Niezłe jest też Demons autorstwa Imagine Dragons, ale tylko w wersji akustycznej. Ba, świetnie wypada nawet Counting Stars zespołu One Republic, głównie dzięki żywiołowo reagującej publiczności, która śpiewa razem z wokalistą. FreeStyleGames w kilku miejscach jednak przegięło. Wsadzanie do Guitar Hero kawałków Eminema czy Skrillexa to gruba przesada. Zagrałem te utwory raz na konkretnym koncercie i nie mam zamiaru już nigdy do nich wracać. Guitar Hero – nie idź tą drogą.
Niewielką liczbę utworów w trybie Guitar Hero Live wynagrodzić graczom powinien tryb Guitar Hero TV. Na start oferuje on blisko 200 piosenek, a twórcy zapowiadają, że kolejne będą dodawać co tydzień. Dla najbardziej oddanych fanów serii bolesny będzie fakt, że GHTV to tak naprawdę telewizja z zapętlonymi klipami. Posiada dwa kanały – ciężki rockowy i lżejszy, na którym grane są piosenki pop/indie. Gracz nie ma żadnego wpływu na to, co leci na obu kanałach. Jeśli dany utwór go interesuje, wchodzi na kanał i zwyczajnie zaczyna go grać. Oczywiście dostęp do 199 piosenek jest możliwy, ale każde pojedyncze zagranie utworu "na żądanie" kasuje z naszego konta jeden token. W trakcie rozgrywki w GHTV udało mi się zdobyć ich około 30 (nowe tokeny dostajemy za każdy awans na wyższy poziom). Dodatkowo bez problemu możemy kupować paczki tokenów za walutę w grze. Na wykupienie 10 sztuk stać nas po około godzinie gry w GHTV. Dla casualowych graczy rozwiązanie to jest dość sensowne, nie do końca jednak pasuje ono fanom, którzy chcieliby maksować każdą z piosenek. Oczywiście Guitar Hero Live oferuje kupno tokenów za prawdziwą walutę, a nawet pozwala na dostęp do całej playlisty na 24 godziny (idealne na imprezy).
[video-browser playlist="757373" suggest=""]
Playlista Guitar Hero TV robi niezłe wrażenie, ale tak naprawdę jest mieszanką kilkunastu niezłych, dość popularnych utworów takich wykonawców jak Kings of Leon, Queen, Paramore, Marylin Manson, Lenny Kravitz czy Good Charlotte (z nieśmiertelnym Girls & Boys). Nie mam nic przeciwko umieszczenia piosenek Pink, Eda Sheerana czy Passenger, bo kanał GHTV 2 (pop/indie) przyciąga lżejszym klimatem. Twórcy przegięli jednak zbyt mocno w drugą stronę, oferując do zagrania też piosenki takich wykonawców jak Demi Lovato, Selena Gomez, Hilary Duff czy One Direction. Kolejny raz – to nie ten kierunek, Guitar Hero! Do „szczęścia” brakowało tylko Justina B…
Sporą wadą Guitar Hero Live jest też brak sensownego trybu multiplayer. Jasne, gra pozwala podłączyć drugą gitarę, ale granie utworów jednego i drugiego gracza jest identyczne (rywalizacja toczy się o lepszy wynik). W utworach niestety brakuje ścieżki basowej, która rozgrywkę z kumplem urozmaiciłaby znacznie bardziej. Z kolei w trybie GHTV nasze wyniki porównywane są z innymi losowo dobieranymi graczami, ale nie da się np. rywalizować tylko ze znajomymi.
Guitar Hero TV w udany sposób rozwija samą grę - pod warunkiem, że będzie odpowiednio wspierane ciekawymi i wartymi uwagi utworami. Wciąż czekamy na pierwszą aktualizację. Okazuje się bowiem, że GHTV jest tak naprawdę trybem, który ma szansę utrzymać graczy przy samej grze. GH Live mimo posiadania 42 piosenek szybko się nudzi i zadowoli tylko osoby, które chcą maksować na 100% każdy z dostępnych kawałków. Szkoda, że GH Live to tryb, który nie będzie w żaden sposób rozwijany (nawet przez płatne DLC). Developerzy z FreeStyle Games od początku zapowiadali skupienie się po premierze na GHTV.
Ostateczna ocena Guitar Hero Live nie należy do łatwych. Jako fana całej serii ogromnie cieszy mnie powrót marki po kilku latach przerwy. Uważam, że na rynku jest miejsce na gry muzyczne, w których niekoniecznie tańczymy, a skupiamy się na graniu (i śpiewaniu, bo przecież po podłączeniu dowolnego mikrofonu GHL staje się ubogą wersją Singstara). Produkcja FreeStyle Games oferuje nowy kontroler, który bez wątpienia jest sporym atutem i wprowadza do serii dużo świeżości. Tryb GH Live to widowiskowa zabawa na kilka godzin, a cała siłę produkcji powinniśmy czuć w GHTV, który oferuje znacznie więcej zawartości. Oby była ona systematycznie zwiększana. Należy na koniec pamiętać też o cenie. Guitar Hero Live w naszym kraju można kupić za około 370 złotych, co oznacza, że jest to zabawka tylko dla wybranych. Czy cena jest adekwatna do ostatecznej jakości i zawartości produktu? Na to pytanie każdy z Was musi odpowiedzieć sobie sam.
PLUSY:
+ nowa, świetna gitara,
+ znakomite wrażenie koncertów granych na żywo,
+ tryb GHTV z dużym potencjałem,
+ przystępna dla nowych graczy.
MINUSY:
- tylko 42 piosenki w trybie live (zabawa na jeden wieczór),
- kontrowersyjny wybór niektórych kawałków,
- brak sensownego trybu multiplayer,
- tryb GHTV nie pozwala kupować piosenek.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat