Harley Quinn: sezon 1 - recenzja
Harley Quinn obecnie doświadcza bardzo dobrego czasu w popkulturze i widzowie mogą oglądać jej występy w różnych mediach. Animowana propozycja od DC Universe jest ogromnym zaskoczeniem i stanowi serial na swój sposób wyjątkowy.
Harley Quinn obecnie doświadcza bardzo dobrego czasu w popkulturze i widzowie mogą oglądać jej występy w różnych mediach. Animowana propozycja od DC Universe jest ogromnym zaskoczeniem i stanowi serial na swój sposób wyjątkowy.
Znalezienie balansu pomiędzy krwawą jatką i poruszaniem ważnych tematów to umiejętność niezwykle pożądana. Jeśli dorzucimy do tego fantastycznie prowadzony rozwój bohaterów, kapitalne nabijanie się z komiksowych motywów oraz takie prowadzenie historii, że nie możemy doczekać się kolejnego odcinka, to otrzymamy serial wyjątkowy. Po pierwszych zwiastunach chyba nie znalazłby się odważny, który założyłby, że taką produkcją może stać się właśnie Harley Quinn. Okazuje się jednak, że jest to serial wyjątkowy nie tylko w ofercie platformy DC Universe, ale w ogóle biorąc pod uwagę wszystkie seriale z postaciami DC.
W świecie wykreowanym w serialu jest gęsto od przekleństw, rozpruwanych ciał i niebanalnego humoru, co początkowo nastręcza problemy poznawcze. Chyba większość z fanów była przyzwyczajona raczej do tego, że nawet czarne charaktery w animacjach DC wypowiadają się w sposób niebanalny, ale zawsze stosowny. Tutaj ograniczeń nie ma i już od pierwszego kontaktu z Harley Quinn i Jokerem słyszymy oraz widzimy, że pedał gazu wciśnięty jest do dechy i nikt nie myśli o hamowaniu. Wcale nie musi być inaczej, bo przy takich postaciach staje się to naturalne bardzo szybko i całość ogląda się wyśmienicie, także dzięki nietypowej ekipie złożonej z Clayface'a, Sy Borgmana, Doctora Psycho, King Sharka oraz Poison Ivy.
Fabularnie całość zaczyna się od decyzji Harley Quinn o zerwaniu z Jokerem, co jak się później okazuje, nie jest wcale tak proste. Najważniejsze jest jednak to, że na przestrzeni trzynastu dwudziestominutowych odcinków udało się stworzyć niebanalną historię, która daje bardzo dużo miejsca tytułowej bohaterce i może stanąć ona na własnych nogach. Pozytywnym zaskoczeniem jest choćby danie Harley Quinn możliwość bycia bardziej ludzką postacią, znaną nie tylko jako szalona terrorystka. Dlatego też w serialu dostajemy dużo Harleen Quinzel, która jest wykształcona, jest także córką i wnuczką. Ludzka postać Harley wiele zyskuje, pokazując nam przyziemne sytuacje w jej rodzinnym domu lub w relacjach z Poison Ivy. Relacja obu tych postaci zasługuje na osobne brawa i została rozpisana fantastycznie i wypada mieć tylko nadzieję, że jeszcze mocniej pewne wątki zostaną zaakcentowane w drugim sezonie. Harley jednak od samego początku ma cele, motywacje i powoli realizuje samą siebie.
Harley Quinn to też przede wszystkim zgrywa ze świata superbohaterów, która prócz samej rozwałki i dużej dawki humoru, przemyca też bardzo dużo ważnych treści emancypacyjnych lub środowiskowych. Wszystko to podane w tak niewymuszony i naprawdę pomysłowy sposób, że całość dodatkowo zyskuje. W ostatnim czasie pojawiło się sporo samoświadomych produkcji w superbohaterskich klimatach, ale żadne The Boys, ani inne podobne do tej produkcje nie zrobiły tyle dobrego w tym temacie, co właśnie Harley Quinn. Wystarczy wyobrazić sobie świetne pod tym względem LEGO Batman: Film, gdzie fantastycznie podsumowano postać Mrocznego Rycerza, ale tutaj rozszerzono to o całe DC oraz podano w R-kowej oprawie.
Zdarza się oczywiście, że serial napotyka problemy z tonem i przekracza pewne ramy, mogące stanowić problem dla części widzów. Brutalność i krwawe momenty zdają się być pod kontrolą, ale czasami granica dobrego smaku zostaje przekroczona lub niebezpiecznie dotyka rynsztoka. Są to jednak sytuacje rzadkie i absurdalność w serialu w większości trafiona jest w punkt, a takie żarty jak te ze słowa na "c" w przypadku Doktora Psycho lub relacja Gordona z ręką Clayface'a, to tylko dwie perełki w oceanie fantastycznych pomysłów. Bo nawet jeśli twórcy udadzą się w mniej błyskotliwe rejony, to tutaj pomysły wystrzeliwane są z karabinu, a dodatkowo całość wciąż trzymana jest fabularnie w ryzach.
Ilość nawiązań, easter eggów i żartów z uniwersum DC można wymieniać w nieskończoność i znaczna ich większość wywołuje odpowiednie reakcje. Choćby postać Bane'a, która nie tylko barwą głosu nawiązuje do tej z filmu Nolana. Harley Quinn ma fantastyczne tempo, ale też wiele miejsca dla wszystkich członków niebanalnej ekipy. Pomysł, aby stworzyć tak różnorodną drużynę, to strzał w dziesiątkę. Dzięki nim jest tutaj naprawdę jazda bez trzymanki i stwarza twórcom ogromną paletę możliwości. Świetną decyzją było także postawienie Jokera w roli głównego przeciwnika, co na pewno ułatwiło zadanie mniej obeznanym ze światem DC widzom, jak i świetnie budowało przez cały serial tytułową bohaterkę. Pozytywne zaskoczenie od DC Unvierse i do kolejnego sezonu możemy podejść ze spokojem, że pomysłów twórcom nie zabraknie.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat