„Helldivers”: Za demokrację! – recenzja
Data premiery w Polsce: 11 marca 2015Gier bazujących na kooperacji jest bez liku, ale nie każda jest tak dobra jak "Helldivers". Recenzujemy najnowszą produkcję studia Arrowhead Game Studios.
Gier bazujących na kooperacji jest bez liku, ale nie każda jest tak dobra jak "Helldivers". Recenzujemy najnowszą produkcję studia Arrowhead Game Studios.
Wszechświat stoi na krawędzi zagłady, trzy złowrogie nacje - Robali, Oświeconych i Cyborgów - maszerują w kierunku totalnej dominacji. Tylko Ty (i milion innych graczy z całego świata) możesz je powstrzymać. Ale uprzedzam, to nie jest spacerek jak w "Destiny". To piekielnie trudna przeprawa zajmująca mnóstwo godzin, w którą najlepiej wybrać się z trzema dobrymi znajomymi. Można i samemu, ale cały fun znika bardzo szybko, a poziom trudności "łatwy" urasta do rangi "niemożliwego".
[video-browser playlist="671645" suggest=""]
"Helldivers" stawia kooperację ponad wszystko - i to dosłownie. Jest to jedna z niewielu gier na rynku, które nie oferują możliwości wyłączenia tzw. friendly fire. Zatem trzeba bacznie uważać, gdzie się mierzy, żeby przypadkowo nie trafić kumpla w plecy. Zresztą sama gra nagradza i karze za takie zachowania. Stworzono specjalny system, który ocenia nasze poczynania na polu walki i na podstawie tego dołącza nas do graczy z podobnymi upodobaniami. Jeśli na polu bitwy zachowywałeś się zgodnie z wewnętrznym kodeksem, ratowałeś towarzyszy broni, byłeś wzorowym Helldiverem (tak nazywani są śmiałkowie walczący w bitwach), to szanse na to, że do Twej ekipy dołączony zostanie troll psujący rozgrywkę, są znikome. Ci mają swoją niszę, w której gra dokooptuje im do rozgrywki podobnych graczy.
Co ważnie, "Helldivers" - w przeciwieństwie do takiego "Evolve" - nie nudzi się nawet po kilkudziesięciu godzinach rozgrywki. Misje są raczej schematyczne, bo polegają w większości na tym samym (zmienia się tylko ukształtowanie terenu i scenografia - pustynia, zima, las itp.), niemniej wcale to nie przeszkadza w wyśmienitej zabawie, ale tylko w kooperacji. Amunicji zawsze jest mniej niż maszkar do ubicia, co wymusza stosowanie wielu zagrywek taktycznych. Zrzut broni czy może nalot? A może lepiej wezwać wsparcie taktyczne pod postacią mecha lub pojazdu bojowego? Takich dylematów czeka Was wiele w "Helldivers". Taktyka okazuje się najbardziej skuteczna, kiedy każdy z czworga graczy ma inne perki i specjalne zdolności, które się nawzajem uzupełniają. Jednak nie zawsze jest to wyznacznikiem sukcesu – czasami zawiedzie komunikacja lub poziom trudności będzie zbyt wygórowany, a misja skończy się porażką. Pół biedy, jeśli jest to gdzieś na początku zadania, gorzej, jeśli po ponad 30-minutowej rozgrywce każdy z członków składu Helldivers zaliczy zgon. Wówczas - poza zebranym doświadczeniem - żadne inne "znajdźki" nie są uwzględniane.
Czytaj także: "Uncharted 4" dopiero w 2016 roku
Cała rozgrywka jest ciekawie skonstruowana. Zadania, w których uczestniczymy, odbywają się w czasie rzeczywistym, co oznacza tyle, że każda gra wygląda zupełnie inaczej. Po wypełnieniu misji otrzymujemy specjalne punkty, które lądują na pasku pokazującym progres, jaki został poczyniony na całym świecie w dotarciu do celu – czyli stolicy wrogiej nacji. Jednak jeśli misja zakończy się fiaskiem, to poziom paska zmaleje proporcjonalnie. Każdego dnia otrzymujemy podsumowanie, które przedstawia globalne postępy w walce z wrogimi cywilizacjami.
Czym byłoby "Helldivers" bez elementów RPG? Pewnie zwykłą strzelanką, no ale takie stwierdzenie w kontekście gry twórców "Magicki" jest wielce krzywdzące. Elementy RPG są obecne i odgrywają kluczową rolę. Bo rozwijają naszą postać.
[video-browser playlist="671646" suggest=""]
Wraz z wyższym poziomem postaci otrzymujemy bonusy. Może to być broń, perk albo inna specjalna umiejętność, których jest sporo. Każda z nich posiada kilka slotów na ulepszenia, które wypełniamy dzięki próbkom odnalezionym na mapie. Każde dziesięć próbek to jeden punkt do upgrade’u slota. To nie koniec - za podbój każdej z planet, na których walczymy, również dostajemy specjalne bonusy. Czasami mogą być to dodatkowe punkty XP, innym razem możliwość odblokowania perka. Co ciekawe, bonusy te nie są stałe i przypisane do planety/misji. Każde odpalenie gry generuje inne bonifikaty za podbój wrogiego lądu.
Czytaj także: "Minecraft" zbanowany, bo jest zbyt brutalny
Nie obyło się bez zgrzytów. Grę dotknęły problemy natury technicznej, które skutecznie uniemożliwiały cieszenie się z niej w pełni. Jedna z pierwszych aktualizacji zamiast ułatwiać rozgrywkę, utrudniła ją. Pojawiły się kłopoty z matchmakingiem, nie można było dołączyć do gry, a co jeszcze śmieszniejsze – wprowadzono regionalizację, która ograniczała graczy do rozgrywki wyłącznie w obrębie tego samego regionu, z którego pochodziła gra. Dotyczyło to również prywatnych meczy, w których mogą uczestniczyć jedynie gracze z listy znajomych. Jednak nie to stanowiło największą wadę "Helldivers". Był nią bug, który kasował cały dorobek gracza. Na PlayStation 4 bardzo łatwo było można do tego dopuścić, ponieważ wystarczyło zapomnieć o tym, że bateria w kontrolerze DS4 nie ma wiecznego życia i trzeba ją ładować. Kiedy podczas rozgrywki pad wyzionął ducha, wraz z nim znikało całe nasze doświadczenie. Na szczęście dało się tego uniknąć, a błędy pomniejsze zostały wyeliminowane.
"Helldivers" może nie jest najładniejszą grą i nie ma wybitnej ścieżki dźwiękowej, ale idealnie nadaje się na wieczorną rozrywkę - i nie ma tu znaczenia, czy chcecie pograć we czwórkę na jednej konsoli, czy przez sieć. W kooperacji zawsze będzie wesoło. Warto rozważyć zainteresowanie się tym tytułem, zwłaszcza że kosztuje niewiele, a kupując go raz, otrzymamy grę w systemie cross-buy. Co z tym wszystkim wspólnego ma zawarta w tytule recenzji demokracja? Zagrajcie i przekonajcie się sami.
PLUSY:
+ znakomita do co-opa,
+ wyzywająco trudna, ale do przejścia,
+ rozwój postaci,
+ pełno akcji.
MINUSY:
– przeciętna oprawa wizualna,
– sporadyczne problemy z dołączeniem do rozgrywki sieciowej.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1952, kończy 72 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1974, kończy 50 lat