„Imperium”: sezon 1, odcinek 9 – recenzja
Na ostatnie parę odcinków producenci robią co mogą, by urozmaicić fabułę – wprowadzają nowe kłopoty starym bohaterom, zapraszają gwiazdy, jednak to wszystko wydaje się pośpieszne i chaotyczne.
Na ostatnie parę odcinków producenci robią co mogą, by urozmaicić fabułę – wprowadzają nowe kłopoty starym bohaterom, zapraszają gwiazdy, jednak to wszystko wydaje się pośpieszne i chaotyczne.
W pewnym sensie ten odcinek przypomina zwyczajny zapychacz – na początku poznajemy nowy kłopot, z którym przez cały odcinek będą zmagać się bohaterowie. Nagle ni z tego, ni z owego okazuje się, że Boo Boo Kitty, czyli nasza droga Anika, jest złem wcielonym i knuje przeciwko firmie swojego narzeczonego. Oczywiście nie wiadomo, jak odkrywa to Cookie, która szybko wywala rywalkę z domu Luciousa. Wątek ten miał wiele zalet – nie tylko Porshia okazała się lojalna (szkoda tylko, że odpuszczono pokazanie widzom jej szpiegowania Aniki - mógłby to być świetny motyw komediowy), ale jak zwykle Taraji P. Henson mogła zabłyszczeć. Ci, którzy nie lubili Aniki, pewnie się ucieszyli, ja za to z przyjemnością oglądałam, jak Grace Gealey pokazuje, że potrafi grać. Jednak czy trzeba było tak psuć i spłaszczać tę postać? Sprowadzać silną i ambitną dziewczynę do roli głównej suki tego serialu, która nie ma ani krzty inteligencji? Z jakiego powodu Anika zaczęła wbijać nóż w plecy firmy, w którą włożyła tyle pracy? Według mnie to wszystko zupełnie nie ma sensu i tylko niszczy psychologię tej postaci.
Jednak dzięki temu dużo się działo, a scenarzyści mogli pozapraszać gwiazdy. Sławą tego odcinka była Estelle, która ma naprawdę piękny głos i przyjemnie się jej słucha, jednak szkoda, że jej rola była ograniczona do bycia wielką fanką Luciousa. W sumie po co? Czy scenarzyści nie mogli przywrócić Elle Dallas, która chociaż miała w tym serialu jakąkolwiek fabułę?
Z drugiej strony powraca nielubiana przeze mnie Tiana, która niestety nie wykorzystała przerwy na poćwiczenie warsztatu aktorskiego i nadal jest irytująca. Mimo że od początku widziała, jak Cookie dba o swoich podopiecznych, uwierzyła Anice na słowo i już chciała uciekać z tonącego okrętu, lecz została powstrzymana przez Hakeema i jego matkę, którzy próbowali przemówić dziewczynie do rozumu. Dobrze ogląda się relację Cookie z Hakeemem, zwłaszcza że odkąd najmłodszy syn Lyonów przestał być w centrum historii, stał się w końcu trochę ciekawszy i dojrzalszy.
[video-browser playlist="673337" suggest=""]
Średni syn radzi sobie bardzo dobrze sam – nie tylko udało mu się wywalczyć kontrakt z Delphine, ale także pokazał, że zależy mu na rodzinie i firmie ojca. Widać, jak wielką zmianę przeszedł z outsidera przez buntownika do prawowitego członka rodziny. Szkoda tylko, że tego samego nie można powiedzieć o jego ojcu, nadal bawiącym się w aroganckiego, egoistycznego człowieka, którego widzowie zamiast wspierać, chcieliby się pozbyć. Miejmy nadzieję, że wszystkie zakochane w nim bohaterki chcą być z nim tylko dla pieniędzy, bo więcej zalet Lucious Lyon po prostu nie ma.
Jednakże największą zaletą tego odcinka był Andre i jego choroba. Trai Byres miał bardzo dużo momentów, by zepsuć swoją rolę groteską lub sztucznością, i - dzięki Bogu - udało mu się je wszystkie ominąć. Jego fenomenalna gra człowieka chorego, który miewa różnego rodzaju zmiany humoru, była bardzo emocjonująca. Dobrze, że twórcy w końcu zaczęli częściej pokazywać Traia, ponieważ facet ma talent i w tym odcinku przebił nawet pijaną Cookie.
Szkoda tylko, że muzycznie nie było tak dobrze. Po raz szesnasty wałkowane „You Are Beautiful” stało się chyba hymnem tego serialu, a tych, którzy byli neutralnie nastawieni do tej piosenki, mogła ona zacząć już irytować.
Czytaj również: „Imperium” – twórca o nadchodzącym finale oraz Oprah Winfrey i Common w 2. sezonie
Dziewiąty odcinek "Empire" prezentuje sporo ciekawych zwrotów akcji i interesujący wątek (choroba Andre). Niestety jest to ten rodzaj odcinka, którego braku widz by nawet nie zauważył i wyszłoby mu to na dobre.
Poznaj recenzenta
Anna OlechowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat