Interes życia – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 29 września 2023Interes życia z Umą Thurman, Joe Manganiello i Samuelem L. Jacksonem zapowiadany był jako komedia akcji z wątkiem kryminalnym. Czy wyszło z tego coś dobrego?
Interes życia z Umą Thurman, Joe Manganiello i Samuelem L. Jacksonem zapowiadany był jako komedia akcji z wątkiem kryminalnym. Czy wyszło z tego coś dobrego?
Interes życia to opowieść o trzech różnych bohaterach, których losy łączą się we wspólnej intrydze. Patrice, właścicielka galerii sztuki, nawiązuje współpracę z Gordonem, szefem lokalnego gangu, który realizuje zabójstwa na zlecenie pod przykrywką prowadzenia piekarni. Ta dwójka zawiązuje nieoczywisty sojusz, na którym obydwoje mogą skorzystać – Patrice zyska rozgłos i nowych klientów, a Gordon wypierze przy tym swoje pieniądze. Sprawa zaczyna eskalować, kiedy podstawiony przez nich płatny zabójca (pod artystycznym pseudonimem Bagman) wywołuje autentyczną sensację w świecie sztuki. Im głośniej się wokół niego robi, tym większe rodzi się ryzyko, że intryga zostanie prędzej czy później odkryta.
W rolach głównych występują gwiazdy, takie jak Uma Thurman (Patrice), Joe Manganiello (Bagman) i Samuel L. Jackson (Gordon). W ekipie znajdują się raczej początkujący twórcy – za reżyserię odpowiada Nicol Paone, a scenariusz napisał Jonathan Jacobson, dla którego jest to pełnometrażowy debiut. Wiele wskazywało, że efekt mógł być świetny, a jednak finalnie mamy tu do czynienia z filmem, który w wielu względach zawodzi oczekiwania. Stoi za tym przede wszystkim kiepska budowa scenariusza, która niekorzystnie wpływa na tempo opowieści – praktycznie do samego końca miałam wrażenie, że kluczowa akcja filmu jeszcze się nie zaczęła. Twórcy starają się zagęszczać i zagęszczać kolejne wydarzenia, ale nie dają satysfakcjonującej kulminacji ani oczekiwanych rozwiązań – w pewnym momencie możemy zacząć się zastanawiać, dokąd zmierza ta historia.
Pomysł na tę opowieść był dobry – połączenie snobistycznego świata sztuki z brutalnym światem mafii mogło zaowocować fajną grą kontrastów oraz dużą dawką inteligentnego humoru. Do pewnego momentu można to tak odbierać, jednak większość możliwości została tu niewykorzystana. Bohaterowie przez główną część filmu spędzają czas na omawianiu intrygi aniżeli na dynamicznej akcji i działaniach, w związku z czym do scen wkrada się monotonia. Przerywa ją dopiero sekwencja finałowa – tutaj rzeczywiście widać ambicje reżysera, a całość staje się wymowną satyrą na kondycję społeczeństwa. To jednak chyba jedyny highlight i jedyna naprawdę dobra scena tego filmu – pozostała część produkcji raczej nie wyrasta ponad przeciętny poziom, nie zachwyca. Realizacyjnie i muzycznie jest w porządku – film jest dość krótki, a montaż, kolory i ścieżka dźwiękowa tworzą spójny obraz, który pasuje do fabuły.
Główni aktorzy robią, co mogą. W zasadzie to oni dźwigają całość na swoich barkach, ale płytki scenariusz nie pozwala im na wykrzesanie z siebie czegoś więcej. Największą uwagę skupia na sobie Patrice – Thurman w roli ekscentrycznej sprzedawczyni dzieł sztuki odnajduje się całkiem fajnie i widać, że dobrze bawiła się na planie. Manganiello w roli bezlitosnego płatnego zabójcy ma przede wszystkim straszyć i wywoływać niepokój – osobowość tego bohatera nie ma żadnego znaczenia dla fabuły, toteż o nim samym nie wiemy praktycznie nic. Samuel L. Jackson gra w zasadzie tak samo jak we wszystkich innych produkcjach, bo wciela się w postać, której w pewnym sensie się po nim spodziewamy – wyluzowaną, sarkastyczną, wymyślającą cięte riposty na zawołanie. Cała trójka, choć jakimś cudem potrafi wykreować ekranową chemię, cierpi na brak głębi i przypomina przez to złoczyńców z kreskówki. Nikt nie stawia tu żadnych pytań, nikt nie ma żadnych rozterek. Wszystko, co dzieje się na ekranie, jest powierzchowne. Na drugim planie przewija się też Maya Hawke (córka Umy Thurman), jednak jej rola jest chyba jeszcze mniej znacząca niż pozostałe, więc w zasadzie nie mam na jej temat nic do powiedzenia. Obsada tego filmu to ewidentny wabik na widza – gdyby do produkcji zaangażowano mniej znane nazwiska, prawdopodobnie nikt nie zdecydowałby się na seans.
Interes życia mógł być fajnym i zabawnym heist movie, tymczasem jest średnio śmieszną i mało wyrazistą opowieścią bez dobrej puenty czy zwrotów akcji. Historia toczy się koło za kołem, opiera się na stereotypowych i płaskich bohaterach, w zasadzie nie oferuje konkretnej kulminacji, w związku z czym po seansie nie towarzyszą nam żadne większe emocje. Rozczarowuje też finał, który nie daje odpowiedzi na kluczowe pytania i jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, że film zmierzał donikąd. Pomysł był dobry, wykonanie raczej średnie.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat