Najpierw Władysław Pasikowski, a później Patryk Vega udowodnili, że polscy widzowie chętnie chodzą na filmy o rodzimych gangsterach. Tym tropem podążył również Maciej Kawulski, szukając swojego nowego projektu. Wybrał scenariusz Krzysztofa Gurecznego, człowieka, dla którego jest to debiut fabularny, a wcześniej współtworzył jedynie takie seriale jak Singielka czy Cisza nad rozlewiskiem. Jego Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa ma pokazywać rzeczywisty wizerunek polskiej mafii lat 90., co sugeruje już sam tytuł. Czy tak jest? Trudno powiedzieć, ale też nie jest to istotne dla odbioru całej opowieści. Zresztą główny bohater od samego początku filmu skarży się na to, jak w Polsce postrzegana jest przestępczość zorganizowana. Jego zdaniem wszyscy uwierzyli w „bajki” opowiadane przez pierwszego świadka koronnego RP o pseudonimie Masa, który jego zdaniem więcej nazmyślał, niż prawdy powiedział. Spowiedź naszego bohatera ma przedstawić widzom prawdziwy obraz mafii, który ma nie być taki stereotypowy. Tyle że niestety jest. Fabuła osnuta jest wokół drogi głównego bohatera od zera do gangstera. Opowiada o chłopaku, który od najmłodszych lat miał smykałkę do robienia nielegalnych biznesów i powoli, acz skutecznie piął się po szczeblach kariery w przestępczym półświatku. Nasz bezimienny bohater oprócz tego, że marzy o fortunie, jest także uzależniony od adrenaliny, której głód zaspokaja, biorąc udział w ulicznych walkach z przypadkowymi kryminalistami. Nie jest jednak psychopatą, który czerpie przyjemność z zadawania bólu innym. Kieruje się kodeksem moralnym, bardzo stara się go przestrzegać. Nie bierze udziału w porwaniach dzieci. Nie krzywdzi kobiet. Z początku specjalizuje się we włamaniach na zamówienie, które nie wymagają rozlewu krwi. W ten sposób powoli buduje swoją legendę i wyrabia sobie renomę na mieście. Szybko też w jego otoczeniu pojawiają się wierni przyboczni, którym po pewnym czasie nie wystarcza rola pomocników. Chcą mieć własne biznesy. Wtedy, jak to zwykle w takich opowieściach bywa, wszystko zaczyna się rozpadać jak domek z kart. Kawulski solidnie odrobił pracę domową. Dobrze wie, jak konstruować fabułę, wybierać ciekawe lokalizacje, ma też nosa do aktorów. Stawia, jak niegdyś Vega, na nieopatrzone twarze. W głównej roli obsadził świetnego Marcina Kowalczyka, który popis swoich umiejętności aktorskich pokazał już w Hardkor Disko i Jesteś Bogiem, a teraz tylko udowodnił, że ma świetny warsztat. Grany przez niego bohater jest wielowymiarowy, jego zachowanie zmienia się z upływem lat, co może wydawać się oczywiste, ale wielu reżyserów o tym zapomina podczas konstruowania filmu. Najlepszym przykładem jest Proceder. Show w Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa kradnie Tomasz Włosok jako niezrównoważony i nieobliczalny Walden. Jest to jedna z tych postaci, która na pierwszy rzut oka jest niepozorna i niewinna, ale wystarczy spojrzeć jej w oczy, by odczuć strach. Włosok znakomicie wywiązuje się z powierzonego mu przez Kawulskiego zadania. Nie ma żadnych zahamowań, przez co jest bardzo autentyczny. Moim zdaniem jest to jak dotąd najlepsza kreacja tego młodego aktora. Uwagę przykuwa również Jan Frycz jako szef mafii, który używa zupełnie innych środków wyrazu niż do budowy postaci Dario w Ślepnąc od świateł, ale osiąga podobny efekt, czym  udowadnia, że jest jednym z najlepszych aktorów w Polsce. Jednak to nie panowie w tym filmie wzbudzają największe zainteresowanie widzów. Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa jest bowiem ekranowym debiutem piosenkarki Natalii Szroeder oraz modelki Natalii Siwiec. O dziwo obie panie wypadają w filmie bardzo dobrze. Szroeder wykorzystuje swój talent sceniczny i w niczym nie odstaje od kolegów aktorów. Jest naturalna, nadaje swojej postaci pewnej klasy i stylu, jaki od niej był wymagany. Nie daje się odczuć, że jest to jej pierwsza rola. Siwiec natomiast ma ładnie wyglądać u boku swojego mężczyzny. Przypadła jej rola trophy wife, która ma olśniewać zarówno w sukience, jak i bez niej. I trzeba przyznać, że robi to wzorowo. Kawulski doskonale zdawał sobie sprawę, że nie ukryje jej braków w warsztacie aktorskim, więc powierzył jej rolę niewymagającą, z niewielką ilością dialogu. I to działa. Na pewno modelka nie ma się czego wstydzić po występie w tym filmie, a nie jest to rola epizodyczna.
fot. P. Jaszczuk
Niestety, odniosłem wrażenie, że reżyser nie wyciągnął wniosków z niektórych błędów, jakie popełnił podczas kręcenia filmu Underdog. Znów dostajemy przeciągniętą do bólu opowieść trwającą prawie dwie i pół godziny. Gdyby ją skrócić o 30 minut, miałaby taką samą wymowę, nic by nie straciła, a zyskałaby lepszy odbiór. Reżyser postawił także na bardzo mocną narrację z offu, przez co w pewnym momencie można odnieść wrażenie, że słucha się audiobooka, a nie ogląda film. Narrator za bardzo chce wyręczyć bohaterów w opisie tego, co właśnie widać na ekranie, jakby widz sam nie był w stanie zrozumieć, co się właśnie dzieje na jego oczach. Niemniej Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa dobrze prezentuje się na tle innych rodzimych filmów rozrywkowych i jestem pewien, że zgromadzi rzeszę fanów. Maciej Kawulski udowodnił, że dobrze przyjęty przez widzów Underdog nie był przypadkiem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj